Ýëåêòðîííàÿ áèáëèîòåêà
Ôîðóì - Çäîðîâûé îáðàç æèçíè
Ñàìîðàçâèòèå, Ïîèñê êíèã Îáñóæäåíèå ïðî÷èòàííûõ êíèã è ñòàòåé,
Êîíñóëüòàöèè ñïåöèàëèñòîâ:
Ðýéêè; Êîñìîýíåðãåòèêà; Áèîýíåðãåòèêà; Éîãà; Ïðàêòè÷åñêàÿ Ôèëîñîôèÿ è Ïñèõîëîãèÿ; Çäîðîâîå ïèòàíèå;  ãîñòÿõ ó àñòðîëîãà; Îñîçíàííîå ñóùåñòâîâàíèå; Ôýí-Øóé; Âðåäíûå ïðèâû÷êè Ýçîòåðèêà


Janet G. Woititz
Ma??e?stwo na lodzie

(Marriage on the Rocks)

WST?P DO WYDANIA POLSKIEGO

Ksi??ka, kt?ra le?y przed Tob? to pierwsza wydana po polsku popularna publikacja adresowana wprost do ?on alkoholik?w. Janet G. Woititz podejmuje w niej podstawowe kwestie psychologiczne zwi?zane z chorob? alkoholow?, uwik?aniem si? w ma??e?stwo z osob? chor? oraz mo?liwo?ciami zdrowienia.

Idea pracy z rodzin? w uzale?nieniu alkoholowym sta?a si? do?? popularna tak?e i w Polsce. W miar? post?pu wiedzy i do?wiadczenia os?b pomagaj?cych ludziom uzale?nionym, poszerza si? przestrze? oddzia?ywa? tworzona przez rodziny alkoholika. Zbyt cz?sto bowiem sam uzale?niony zaprzecza swojej chorobie i odmawia przyj?cia pomocy. Jednak jego przekonanie, ?e „pije tak jak wszyscy” nie zmniejsza rozmiar?w dramatu ludzi, kt?rzy s? z nim zwi?zani. Dlatego warto po?wi?ci? czas i uwag? osobom ?yj?cym w bezpo?rednim s?siedztwie ?wiata cz?owieka uzale?nionego od alkoholu.

Ta ksi??ka nie jest poradnikiem jak sta? si? jeszcze lepsz? ?on?, aby on wreszcie przesta? pi?. Wiele kobiet jednak tak w?a?nie widzi swoj? rol? w tego rodzaju zwi?zku. Autorka proponuje co innego. Jej przes?anie mo?na by stre?ci? nast?puj?co:

Przesta? wreszcie my?le? nad tym, co mog?aby? jeszcze zrobi?, ?eby on nie pi?. To nie zale?y od Ciebie. Zajmij si? sob?, poniewa? ?yj?c przez tyle czasu w tak nienormalnej sytuacji jeste? ju? tak?e na granicy choroby, a mo?e nawet ju? j? przekroczy?a?. Twoje wyzdrowienie, Twoja r?wnowaga psychiczna, spok?j i pogoda ducha dadz? Ci szcz??cie i zmieni? sytuacj? psychologiczn? Twoich dzieci. I to niezale?nie od tego, czy on przestanie pi?, czy nie. Powinna? r?wnie? dowiedzie? si? jak najwi?cej o chorobie alkoholowej, poniewa? wiedza ta stanowi? b?dzie podstaw? Twojego zdrowienia.

Ksi??ka ta informuje tak?e – i to w spos?b niebanalny – o psychologicznym oddzia?ywaniu choroby alkoholowej na osoby z najbli?szego otoczenia alkoholika, w tym i na dzieci. Nie ma tu mowy o darmowych obiadach i pomocy wakacyjnej, m?wi si? natomiast o istocie rzeczy: jaki spos?b bycia z dzieckiem jest wa?ny dla jego zdrowia psychicznego w rodzinie dotkni?tej alkoholizmem.

WPROWADZENIE

Istniej? sytuacje, w kt?rych szef jest uzale?niony od alkoholu. Istniej? sytuacje, w kt?rych ?ona pr?buje kontynuowa? karier?. Istniej? sytuacje, w kt?rych dziecko opuszcza dom fizycznie, ale nie emocjonalnie. Poniewa? za? alkoholizm rozwija si? w rodzinie i poniewa? ludzie maj? sk?onno?? do po?lubiania os?b podobnych do tych, kt?re ju? znaj? – nie nale?y do niezwyk?ych fakt, ?e ?ona alkoholika jest tak?e c?rk? alkoholika, a jej siostra czy brat tak?e s? alkoholikami i tak dalej, i tak dalej.

Wybieraj?c jeden model rodziny pomijam tak?e inne zaburzaj?ce obraz czynniki, takie jak chroniczna choroba, rozw?d, wdowie?stwo, i tak dalej – w niesko?czono??. Kombinacje s? niesko?czone, a problemy staj? si? zbyt z?o?one, ?eby zaj?? si? nimi gruntownie a? do rozwi?zania. Dlatego do bada? wybra?am raczej prosty model rodziny.

Ka?da z opisanych wy?ej sytuacji ma swoje w?asne specyficzne wymagania. Przesuni?cie akcent?w nie oznacza, ?e nic poza tym nie zmienia si?. Jednak?e wiele og?lnych twierdze? przytaczanych w tej ksi??ce b?dzie prawdziwych tak?e w odniesieniu do Twojej szczeg?lnej sytuacji. To, ?e nie okre?laj? one precyzyjnie w jaki spos?b dotycz? w?a?nie Ciebie, nie oznacza, ?e nie mo?na ich w og?le zastosowa?.

Je?eli jeste? m??em lub pracuj?c? ?on?, pami?taj ?e niemal przymusowe nadmierne zaanga?owanie si? w jak?? dzia?alno?? w jednej sytuacji, a apatia w innej zdarza si? bez wzgl?du na to, czy kierujesz wielkim koncernem, czy czy?cisz pod?og? w kuchni.

Je?eli jeste? dzieckiem alkoholika, ksi??ka ta powinna pom?c Ci lepiej zrozumie? to, co si? z Tob? dzieje i jak do tego dosz?o. Powinna tak?e wskaza? Ci drogi wyj?cia z tej sytuacji. Je?eli alkoholikiem jest tylko jedno z Twoich rodzic?w, dobrym pomys?em mo?e by? danie tej ksi??ki Twojemu trze?wemu rodzicowi. Je?eli nie masz trze?wego rodzica, mo?e nadszed? czas, ?eby rozpocz?? szukanie osoby doros?ej, kt?rej m?g?by? zaufa?. Je?eli nie mo?esz zrobi? tego sam, napisz do mnie na adres wydawcy i wsp?lnie znajdziemy dla Ciebie jakie? rozwi?zanie.

Je?eli jeste? rodzicem, prawdopodobnie przeczytasz t? ksi??k?, wy?owisz wszystko to, co odnosi si? do Ciebie i co nale?y zrobi?, a potem zamkniesz j? i powiesz: „M?j Bo?e, przecie? to jest moje dziecko; z pewno?ci? mog? dla niego zrobi? co? wi?cej. Nie dosz?oby do tego wszystkiego, gdybym by?a dobr? matk? (gdybym by? dobrym ojcem)”. Niezwykle trudno jest spojrze? z dystansem na nasze dzieci i dostrzec jak b??dz? w ?yciu, bez wzgl?du na to, czy maj? lat dziesi??, czy pi??dziesi?t. Proponuj? Ci przeczytanie wszystkiego, co tylko mo?esz znale?? na temat alkoholizmu. Sp?jrz na swoj? dalsz? rodzin? i zastan?w si? czy sk?onno?? do alkoholizmu nie wyst?powa?a w twojej rodzinie od pokole?. Dop?ki nie zaakceptujesz faktu, ?e nie jeste? przyczyn? choroby swojego dziecka, nie mo?na Ci w ?aden spos?b pom?c. B?dziesz si? zadr?cza? i nic tym nie osi?gniesz. Co gorsza, zamkniesz mo?liwo?ci porozumienia si? z twoim dzieckiem, poniewa? nie b?dzie ono w stanie wytrzyma? b?lu, kt?ry widzi w Twoich oczach.

Je?eli Tw?j szef jest alkoholikiem, mo?e chcesz powa?nie zastanowi? si? czy masz ochot? dalej pracowa? w takiej sytuacji. Oznacza to bowiem prac? z kim?, kto stale b?dzie podkopywa? Twoj? wiar? w siebie, a gdy b?dziesz stara? si? dzia?a? wsp?lnie z nim, b?dzie krytykowa? Ci? za zbyt ma?? przedsi?biorczo??. Ksi??ka ta powinna pom?c Ci zrozumie? t? sytuacj?. Tylko Ty sam mo?esz oceni? wielko?? szk?d, na jakie si? nara?asz. Mo?e zechcesz wykorzysta? t? ksi??k? dla uzyskania przewagi nad szefem, musisz jednak wiedzie?, ?e nigdy nie zna?am nikogo, kto potrafi?by manipulowa? alkoholikiem, poza ostatni? faz?, gdy choroba jest ju? widoczna dla ka?dego.

Moja kole?anka ma syna alkoholika, kt?ry teraz nie pije. P?? roku temu postanowi? si? przy??czy? do sekty religijnej, w kt?rej dokonuje si? totalnego prania m?zgu” cz?onk?w, upodabniaj?c ich do robot?w. Dwa miesi?ce temu ch?opak wr?ci? do domu bez ?ladu tego rodzaju wp?ywu. Matka by?a zdumiona. Powiedzia?am: „Czemu si? dziwisz. Wiesz tak samo jak ja, ?e nikt nie jest w stanie nakaza? alkoholikowi, co ma my?le?”. Gdy matka poprosi?a syna o wyja?nienie tego pozornego cudu, odpowiedzia?: „Wzi??em to, co mi si? podoba?o, a reszt? odrzuci?em”.

Czytelnikowi tej ksi??ki chcia?abym po prostu powiedzie?: „We? to, co mo?e Ci si? przyda?, a reszt? opu??”. Nie wszystko w tej ksi??ce b?dzie mo?na zastosowa? do wszystkich, ale przynajmniej lepiej zrozumiesz swojego wroga, to znaczy alkoholizm i niekt?re sposoby walki z nim. Wa?ne jest u?wiadomienie sobie, ?e wrogiem jest alkoholizm. Trzeba zrozumie?, ?e chocia? ksi??ka ta jest o ma??e?stwie alkoholika, nie zajmuje si? ona kwesti? stosunk?w kobieta – m??czyzna. Wa?ne jest tak?e u?wiadomienie sobie, ?e chocia? w ksi??ce tej u?ywa si? modelu rodziny, w kt?rym kobieta pe?ni tradycyjn? rol?, to nie chodzi tutaj o kwesti? emancypacji kobiet.

W moim biurze widywa?am m??czyzn i kobiety, ludzi starszych i m?odych, czarnych i bia?ych, chrze?cijan i niechrze?cijan, homoseksualist?w i heteroseksualist?w, wykszta?conych specjalist?w i niewykwalifikowanych robotnik?w, bogatych i biednych, mieszka?c?w miast i wsi, samotnych i ?onatych. Przeprowadzaj?c pierwszy wywiad cz?sto m?wi?am: „Zanim opowiesz co si? sta?o, pozw?l ?e ja Ci to opowiem”.

Reakcja jest zawsze ta sama. Gdy minie pierwszy szok i struny g?osowe zn?w zaczn? dzia?a?, s?ysz?: „Sk?d to wiesz?!”. Wiem, poniewa? rozumiem, co si? dzieje w rodzinie alkoholika. Wiem, poniewa? zorientowa?am si?, ?e to nie kwestia konfliktu mi?dzy m??czyzn? i kobiet?, mi?dzy tradycyjnym i nowoczesnym stylem ?ycia, lecz problem w?adzy chorego nad zdrowym. Alkoholizm zr?wnuje ludzi. Ci, kt?rzy, jakby si? wydawa?o, powinni by? silniejsi, m?drzejsi lub lepiej przystosowani, staj? si? tak samo jego ofiarami jak wszyscy inni. Nie ma tu znaczenia ani rasa, ani p?e?.

Ksi??ka ta powinna pom?c Ci zrozumie?, kiedy dzia?a choroba, a kiedy masz do czynienia z osob?. Tylko wtedy, gdy jeste? w stanie uchwyci? t? r??nic? i nie pozwolisz chorobie zapanowa? nad sob?, mo?esz rozejrze? si?, czy istniej? inne rozwi?zania.

W ksi??ce tej najcz??ciej alkoholikiem jest on, a trze?wym wsp??ma??onkiem – ona. Wynika to z kilku przyczyn. Po pierwsze – z wygody. Pro?ciej jest pisa? w ten spos?b, ni? m?wi? „on lub ona” wsz?dzie tam gdzie jest to potrzebne. Po drugie – wynika to z faktu, ?e wi?kszo?? moich klient?w to kobiety i naturalnie my?l? ich kategoriami. Mimo ?e – jak si? okazuje – liczba alkoholiczek w stosunku do alkoholik?w jest nawet wi?ksza ni? pierwotnie my?lano, to istnieje pewna wa?na r??nica dotycz?ca wp?ywu p?ci osoby nadu?ywaj?cej alkoholu na rodzin?. Niepij?ca ?ona cz??ciej utrzymuje si? w ma??e?stwie z alkoholikiem, natomiast niepij?cy ma? cz??ciej opuszcza pij?c? ?on?. Dlatego wi?cej kobiet ni? m??czyzn potrzebuje pomocy w uczeniu si? w pe?ni zdrowego ?ycia pomimo nadu?ywania alkoholu przez wsp??ma??onka. Chocia? w moich rozwa?aniach sk?aniam si? ku przyj?temu wy?ej modelowi, wi?kszo?? tego co m?wi? jest prawd?, bez wzgl?du na p?e? alkoholika i tak powinno by? traktowane.

Pisz? t? ksi??k? o tych z Was, kt?re ?yj? z alkoholikiem i czuj? si? samotne. Nie jeste? samotna. Miliony kobiet ?yj? z alkoholikami. To piek?o jest prywatne, ale problem – spo?eczny.

Pisz? t? ksi??k? do Ciebie i o Tobie. Mo?e wzi??a? j? bo wpad?a? w rozpacz. Nie wiesz zupe?nie co robi?. Pr?bowa?a? wszystkiego co mog?a? wymy?li?, aby wydoby? m??a z na?ogu i nic nie skutkuje. Pr?bowa?a? t?umaczy? mu: „Sp?jrz, co robisz ze swoim zdrowiem. Zupe?nie zniszczysz sobie w?trob?”. Nie pomog?o. Ostatecznie to jego w?troba. Pr?bowa?a? p?aka?. „Gdyby? naprawd? kocha? mnie i dzieci, nie robi?by? tego”. To tak?e nie dzia?a. Pr?bowa?a? ukrywa? butelki, straszy? go swoim odej?ciem, a nawet pi? razem z nim. Pr?bowa?a? zrz?dzenia, przypominaj?c mu jego zachowanie, aby nie powt?rzy?o si? ono w przysz?o?ci. W drodze na przyj?cie m?wisz mu, czego od niego oczekujesz. Obiecuje Ci, ?e nie b?dzie pi?, a jednak pije. Nic nie skutkuje. A co osi?gasz? No c??, wywo?ujesz w nim lekkie poczucie winy; mo?e je potem utopi? w alkoholu. Albo wywo?ujesz jego z?o??: „Kto by nie pi?, maj?c tak? ?on? jak Ty”.

Gdy wygrywa butelka, Ty przegrywasz. Przegrywasz, poniewa? on nadal pije i przegrywasz, poniewa? nie mo?esz znie?? osoby, kt?r? si? stajesz. Nigdy nie wyobra?a?a? sobie, ?e mo?esz sta? si? tak? wrzeszcz?c? przekupk? albo p?aczliwym strz?pem cz?owieka. Pomimo tego wszystkiego mam jeszcze odwag? powiedzie? Ci, ?e mo?esz nauczy? si? ?y? z alkoholikiem. Nie tylko ?y?, ale by? szcz??liwa i produktywna, be? wzgl?du na to, co on robi. Mo?e nie wierzysz mi. Na Twoim miejscu sama bym nie wierzy?a. My?la?abym: „Co ona mo?e wiedzie?? Gdyby ?y?a tak jak ja, nie gada?aby takich bzdur”. C??, ja naprawd? wiem jak mo?esz wzbogaci? swoje ?ycie. Zdecyduj czy chcesz spr?bowa?. Je?eli nie chcesz, zosta? ze swoimi nieszcz??ciami. Wyb?r nale?y do Ciebie.

I. PIERWSZE SPOJRZENIE NA PROBLEM

?yjemy w spo?ecze?stwie, w kt?rym picie napoj?w alkoholowych jest popierane a nawet oczekiwane. Cz?owiekowi trudno jest by? towarzysko „z innymi” gdy zamawia wod? sodow? lub coca-col?. Spicie kogo? do nieprzytomno?ci jest bycze, a robienie koktajlu bez przesadnego oszcz?dzania ginu (cokolwiek to oznacza) jest eleganckie. Podziwiamy smakosza, znaj?cego si? na tym, kt?re wino jest odpowiednie do kolejnych da? obiadu. Bawi nas widok m??czyzny z aba?urem na g?owie, oczywi?cie o ile ten m??czyzna nie jest akurat naszym m??em.

Jednak ci sami ludzie, kt?rzy s? tak bardzo „z innymi” znajduj? si? „poza towarzystwem”, gdy tylko popadn? w uzale?nienie. Traktujemy ich jak wyrzutki spo?ecze?stwa i unikamy ich, tak jakby zwyk?y kontakt z nimi m?g? nas splami?. Dla „towarzystwa” staj? si? tr?dowaci, ich ?ony tak?e. Na pewno nie raz s?ysza?a? koleg? m?wi?cego: „Bardzo lubi? zaprasza? Sally, ale wiesz jak przykry staje si? Bill po kilku kieliszkach”.

Wiesz co si? czuje w takiej sytuacji. Tak naprawd? nie chcesz i?? z nim, ale nie chcesz tak?e i?? bez niego. Unikanie rozwi?zania wydaje si? najlepszym wyj?ciem z sytuacji i w rezultacie nie wychodzisz wcale. Nikt nie stawia problemu otwarcie. My?lisz, ?e je?eli nie b?dzie si? o nim m?wi?o, wszystko samo minie. Ale b?l odrzucenia nie przemija, nadal rani. Rani jak diabli i stajesz si? z?a. W dodatku gdzie? pomi?dzy tymi wszystkimi mieszanymi uczuciami istnieje dr?cz?ca my?l, ?e jako? jeste? za to wszystko odpowiedzialna. Mo?e naprawd? jeste? taka okropna jak on m?wi. Mo?e gdyby? by?a lepsza, on przesta?by pi?. I wreszcie, mo?e jest co?, o czym nie pomy?la?a?, a co sprawi?oby, ?e on przestanie pi?.

M?? alkoholik m?wi? jednej z moich kole?anek: „Jeste? takim dobrym pracownikiem socjalnym. Pomagasz tak wielu ludziom. Dlaczego nie mo?esz pom?c w?a?nie mnie?”. Pr?bowa?a i by?a przekonana, ?e powinna mu pom?c. Wiedzia?a, ?e lekarz nie powinien leczy? swojej w?asnej rodziny, ale jednocze?nie czu?a si? kra?cowo winna – jej m?? wiedzia? jak doprowadzi? j? do takiego stanu. A jednak nie mog?a pom?c mu wyj?? z na?ogu. Nie by?a jego przyczyn? i nie mog?a sta? si? lekarstwem.

Nie by?a przyczyn? na?ogu, poniewa? to on jest alkoholikiem. Alkoholizm nie jest chorob? zaka?n?. Nikt nie mo?e wywo?a? takiej choroby u innej osoby.

Prawdopodobnie my?lisz: „Och, alkoholizm jest chorob? i wszystko to rozumiem, ale sk?d mam wiedzie?, czy m?j m?? naprawd? jest alkoholikiem. Mo?e jest po prostu ?obuzem. Mo?e jest tylko moralnie s?aby, albo chory emocjonalnie, a mo?e ?yje pod tak? presj?, ?e potrzebuje alkoholu, aby j? os?abi?”.

„Wiedzia?am, ?e m?j m?? nie m?g? by? alkoholikiem z wielu wa?nych powod?w” – powiedzia?a Wendy R. „Nie by? oczywi?cie w??cz?g?. Zawsze by? dobrze ubrany i wygl?da? znakomicie. Po ca?onocnej k??tni stawa?am si? podobna do straszyd?a, ale on wygl?da? zupe?nie ?wie?o. Mia? bardzo odpowiedzialn? prac?. Pracowa? na kierowniczym stanowisku i musia? b?yskawicznie i bez wahania podejmowa? wa?ne decyzje. Z pracy wywi?zywa? si? wspaniale i wszystko co robi? zyskiwa?o uznanie. Alkoholicy nie mog? dzia?a? w ten spos?b. Wszyscy wiedz?, ?e w alkoholizmie dochodzi do uszkodzenia m?zgu, ?e procesy my?lowe staj? si? powolne i ulegaj? zaburzeniom. Wiedzia?am, ?e m?j m?? nie mo?e by? alkoholikiem, poniewa? to oznacza?oby, ?e moja matka mia?a racj?. Powinnam wyj?? za innego ch?opaka. Wiedzia?am, ?e nie mo?e by? alkoholikiem, poniewa? nigdy nie gania? za sp?dniczkami, a alkoholicy s? niewierni”.

Mit za mitem. „W ko?cu zrozumia?am, ?e nie mo?e by? alkoholikiem, poniewa? go kocham, jest moim m??em i ojcem moich dzieci i nie chc? ?eby nim by?”.

Wiesz co? Jest alkoholikiem. By?, jest i zawsze b?dzie. Cierpi na nieuleczaln? chorob? zwan? alkoholizmem. Mo?na j? zahamowa?, ale na zawsze pozostanie ju? alkoholikiem. Jest to taki sam fakt w jego i jej ?yciu, jak to, ?e ma niebieskie oczy czy cukrzyc?.

Wiem, ?e jeszcze nie jeste? przekonana. Nie jest to teraz najwa?niejsze, skoro zastanawiasz si? nad problemem. Istotne jest to, ?e ?adna z kobiet, kt?re konsultowa?am w zwi?zku z problemem picia jej m??a nigdy nie myli?a si?. ?adna kobieta nie m?wi: „My?l?, ?e m?j m?? ma problem alkoholowy”, je?li nie jest to faktem. Kobiety cz??ciej nie doceniaj? powagi sytuacji, ni? j? przeceniaj?. Wielu m???w m?wi: „Ona nie wie jak bardzo nie znosz? tego, gdy m?wi o moim piciu. Mo?liwe, ?e pij? jeden lub dwa kieliszki dla relaksu, ale to wszystko”. Ilo?? alkoholu w tym jednym lub dwu kieliszkach jest oczywi?cie poza dyskusj?. Jednak zwyci?stwo w wymianie zda? to nie to samo co wygranie bitwy.

Anonimowi Alkoholicy m?wi?, ?e je?eli alkohol koliduje z jak?? sfer? ?ycia, to bardzo prawdopodobne, ?e dana osoba jest alkoholikiem. Kiedy si?gn??a? po t? ksi??k?, prawdopodobnie ju? zdecydowa?a?, ?e alkohol powoduje k?opoty w Twoim ?yciu. Z pewno?ci? zgodzisz si? z tym, ?e problem istnieje, ale jeszcze nie wiesz dok?adnie, co to znaczy by? alkoholikiem. To co jest prawdziwe dla jednej osoby, nie musi by? prawd? dla drugiej. Prawd? jest, ?e niekt?rzy alkoholicy ko?cz? w rynsztoku. Nie wszyscy, tylko niekt?rzy. Prawd? jest, ?e u niekt?rych zachodz? zmiany w wygl?dzie, a inni nie mog? utrzyma? si? w ?adnej pracy. Nawet niekt?re matki maj? racj?! Cho? akurat nie matka Wendy. Wandy wysz?a za m?? za Jima z wielkiej mi?o?ci i pomimo wszystkich k?opot?w, gdyby mog?a wybiera?, zrobi?aby to powt?rnie. Je?eli p?jdziesz na spotkanie AA, zobaczysz tam ludzi w r??nym wieku, r??nych zawod?w i usposobie?. Tak jak w ka?dej innej grupie ludzi, jedni b?d? Ci? poci?ga? a inni odpycha?. Tym, co przede wszystkim ??czy tych ludzi jest ich alkoholizm i d??enie do stawienia czo?a chorobie.

Jedynym twierdzeniem, kt?re mo?na zastosowa? do wszystkich alkoholik?w jest to, ?e alkoholik jest osob?, kt?ra nie mo?e pi? normalnie. Istniej? jednak pewne cechy osobowo?ci wsp?lne dla wi?kszo?ci alkoholik?w. Chocia? nie ka?dy alkoholik posiada wszystkie te cechy i nie ograniczaj? si? one tylko do alkoholik?w, to jednak pewna wiedza na ten temat pomo?e Ci zrozumie?, co dzieje si? z nim, z Tob? i z lud?mi wok?? Was. To, co si? dzieje z Wami jest przewidywalne. Mo?e wiedz?c to poczujesz si? mniej samotna. P??niej porozmawiamy o tym, co mo?esz zrobi? w takiej sytuacji – co mo?esz zrobi?, ?eby m?c cieszy? si? ?yciem i by? sob?.

Om?wi? takie cechy alkoholika jak: 1. nadmierna zale?no??; 2. niedojrza?o?? emocjonalna; 3. ma?a odporno?? na frustracje; 4. nieumiej?tno?? wyra?ania emocji; 5. wysoki poziom niepokoju w relacjach interpersonalnych; 6. niska samoocena; 7. poczucie wielko?ci; 8. poczucie izolacji; 9. perfekcjonizm; 10. ambiwalentny stosunek do autorytet?w; 11. poczucie winy.


NADMIERNA ZALE?NO??

Alkoholik jest osob? wyj?tkowo zale?n?. Woli nie bra? odpowiedzialno?ci za swoje zachowanie. „Lepiej niech zrobi to George”. Potem, gdy co? nie wyjdzie, oka?e si?, ?e to wina George’a. On sam na pewno nie pope?ni?by takiego b??du. Alkoholik chcia?by mie? kogo?, kto b?dzie podejmowa? za niego wszystkie decyzje (w??cznie z tym, co ma je?? i w co si? ubra?). Ostatnio pracowa?am z rodzin?, w kt?rej m?? alkoholik stale straszy? samob?jstwem. Zupe?nie wytr?ca?o to z r?wnowagi pozosta?ych cz?onk?w rodziny. Gdy zaczyna? m?wi? o samob?jstwie wszyscy wpadali w panik? i pr?bowali go odwie?? od tej my?li. Ulegali ka?dej jego potrzebie i zachciance. M??czyzna ten nie umia? zdecydowa? nawet o tym, czy chce na ?niadanie p?atki owsiane, czy jajka, i cz?sto nie jad? nic.

Ostatnio jego ?ona zadzwoni?a do mnie w panice, m?wi?c: „Tym razem naprawd? zamierza to zrobi?”. Odpowiedzia?am: „Powiedz mu „?egnaj”. Przecie? je?eli naprawd? chce to zrobi?, to i tak nie jeste? w stanie mu w tym przeszkodzi?”. Gdy powiedzia?a mu „?egnaj” – przyszed? prosto do domu. C?? innego m?g? zrobi?? Pomy?la?am, ?e b?dzie gotowy na przyj?cie pomocy i zadzwoni?am do niego nast?pnego dnia. „Mojej rodzinie by?oby lepiej beze mnie. Wcale nie ciesz? si?, ?e ?yj?” – lamentowa?. „Pewnie nie b?d? ta?czy? z rado?ci na ulicach – odpowiedzia?am – ale ja si? ciesz?, poniewa? w ko?cu podj??e? decyzj?”. Da?am mu tak?e nazwisko lekarza, kt?ry m?g?by przepisa? lekarstwo na ?agodn? ?mier?, gdyby chcia? dalej zastanawia? si? nad t? spraw?. Do tej pory nie pope?ni? samob?jstwa.

Umiera teraz powoli w wyniku dzia?ania alkoholu, a nie w rezultacie efektownego aktu samob?jstwa, ale zaprzesta? pogr??ek. Jego ?ona i dwie najstarsze c?rki tej jesieni zacz??y nauk? w college’u. Jedna z nich jest moj? studentk? i przychodzi na zaj?cia zadowolona i u?miechni?ta. To one interesuj? mnie przede wszystkim. Nie opu?ci?y swego alkoholika, ale nauczy?y si? jak nie opuszcza? r?wnie? i siebie. Nie jest on zachwycony moj? dzia?alno?ci?, bo nie panuje ju? nad rodzin?. W dalszym ci?gu nie chce przyj?? odpowiedzialno?ci za swoje zachowanie.

Unikanie odpowiedzialno?ci i podejmowania decyzji to jedna z pierwszych przyczyn si?gania po alkohol. Picie nie rozwi?zuje jednak problem?w zale?no?ci – sam alkohol staje si? potrzeb?. Powiedzenie alkoholika: „Potrzebuj? drinka w?a?ciwie dla relaksu, abym m?g? potem jasno my?le?” staje si? b??dnym ko?em, tworz?cym jeszcze gorsz? fizyczn? i emocjonaln? zale?no??.


NIEDOJRZA?O?? EMOCJONALNA

„Gdy jednostka zaczyna nadmiernie pi?, zatrzymuje si? w rozwoju emocjonalnym „- to powszechnie akceptowane twierdzenie. Alkoholik mo?e wygl?da? na czterdzie?ci lat, ale emocjonalnie odpowiada siedemnastolatkowi. Jestem pewna, ?e cz?sto mia?a? poczucie, i? Tw?j m?? jest jeszcze jednym dzieckiem w domu. Cho? mo?e to brzmi dziwnie, jest jednak bardzo bliskie prawdy. Jeden z moich klient?w robi? wspania?e post?py w terapii i nagle zatrzyma? si?. Po miesi?cu sprawa si? wyja?ni?a. Czy by?y jakie? zmiany w jego ?yciu wyja?niaj?ce ten zagadkowy brak post?p?w w terapii? Po prostu jedyn? spraw?, o kt?rej m?g? my?le?, by?o wypicie dw?ch – trzech drink?w przed za?ni?ciem. Te drinki mog?y by? odmierzane szklaneczk? lub kubkiem. Odk?d zacz?? nadmiernie pi?, przesta? rozwija? si? emocjonalnie. Moje stanowisko by?o jasne – nie pomagam ludziom, kt?rzy s? pod dzia?aniem ?rodk?w chemicznych. Gdy wyeliminowa? alkohol, mogli?my ruszy? dalej.

Rozw?j emocjonalny cz?sto jest rezultatem konfrontacji z b?lem czy innymi przykrymi doznaniami. Je?li dok?adnie przypomnimy sobie fakty, to przyznamy, ?e najszybszy rozw?j zdarza si? podczas trudnych okres?w w naszym ?yciu. Gdy jeste?my szcz??liwi i beztroscy, nie rozwijamy si?. Nigdy nie s?ysza?am, ?eby kto? m?wi?: „To by? wspania?y, beztroski okres w moim ?yciu i bardzo si? zmieni?em”. Wydaje si?, ?e wzrost przychodzi wraz z pragnieniem rozwoju czy zmiany, wynikaj?cym z niezadowolenia z przebiegu r??nych ?yciowych spraw. Poniewa? alkoholik zaj?ty jest znieczulaniem siebie w obliczu nieprzyjemnej rzeczywisto?ci, nie mo?e rozwin?? si? emocjonalnie. Jego wiek rzeczywisty i emocjonalny bardzo r??ni? si? od siebie. Z jednej strony jest osob? doros??, a z drugiej – dzieckiem. Narazisz si? na rozczarowanie, gdy b?dziesz oczekiwa?a, ?e to pijane dziecko zachowa si? jak trze?wy doros?y. Wiele razy krytykowa?a? swojego m??a za to, jak si? zachowa?. M?wi?c: „Nie jed? w ten spos?b” – w?a?ciwie prosi?a? pijanego, ?eby zachowywa? si? jak cz?owiek trze?wy. Czy gdyby? mia?a w sobie tyle alkoholu, ile wla? w siebie on, jecha?aby? inaczej? Prawdopodobnie jeszcze gorzej. „Nie wrzeszcz tak” – m?wimy do dziecka. A ono na to odpowiada: „Nie umiem inaczej krzycze?”. Tak naprawd? m?wimy do dziecka: „Nie krzycz”, a do alkoholika – „Nie upijaj si?”. W takim postawieniu sprawy tkwi jednak sprzeczno??. Naturaln? w?a?ciwo?ci? dziecka jest krzyk, a alkoholika – upijanie si?.


MA?A ODPORNO?? NA FRUSTRACJE

Alkoholik ma kr?tki lont przy zapalniku i nigdy naprawd? nie wiesz, co doprowadzi go do wybuchu. Samo ?ycie zapala ten lont, a ?ona i dzieci z pewno?ci? tak?e przyczyniaj? si? do tego. Najmniejszy drobiazg mo?e doprowadzi? Twego m??a do wybuchu. Wszystko sprzysi?ga si? przeciw niemu i wywo?uje pe?n? w?ciek?o?ci reakcj?. Telefon, jak wiadomo, ma zwyczaj dzwoni?, gdy kto? chce si? z nami po??czy?. Znane s? przypadki, kiedy alkoholicy t?ukli telefonem o ?cian?, poniewa? o?mieli? si? im przeszkodzi?. W dodatku zwyk?e drobne potkni?cia mog? zamieni? ca?y dzie? w koszmar – opiekunka dziecka sp??nia si? dziesi?? minut, w ?azience nie ma czystego r?cznika, albo majonez znalaz? si? nie na tej kanapce, co trzeba.

Zwyczajne codzienne frustracje przygniataj? alkoholika. Czy kiedykolwiek zauwa?y?a?, w jaki spos?b dzieci przechodz? przez pok?j, kt?ry wkr?tce potem wygl?da jak pole bitwy? One naprawd? nic nie zrobi?y. Wci?? mnie to zdumiewa! Alkoholik nie umie znosi? tego rodzaju frustracji. Chce, ?eby wszystko by?o takie jak on chce, wtedy gdy chce i tak jak chce. Je?eli co? dzieje si? inaczej, to albo staje si? w?ciek?y i wybucha z miejsca, jeszcze przed wypiciem alkoholu, albo – gdy nie ma sk?onno?ci do przemocy – po prostu ucieka w alkohol. W ten spos?b zmniejsza w ko?cu – chocia? tylko chwilowo – napi?cie. Poniewa? frustracje, kt?rych nie jest w stanie wytrzyma?, stale istniej?, alkoholik zawsze ma powody do dalszego upijania si?.

W wyniku irracjonalnego zachowania m??a zaczynasz dmucha? na zimne. Nie chcesz wytr?ci? go z r?wnowagi, wi?c starasz si? bardzo, aby nie powiedzie? lub nie zrobi? czego? nieodpowiedniego. Pr?bujesz tak?e sk?oni? dzieci, aby by?y bardzo ostro?ne w tym co robi?, czy m?wi? przy ojcu. Czekasz na „w?a?ciwy” moment, aby powiedzie? mu o rachunku od dentysty. Stajesz si? napi?ta, pr?buj?c utrzyma? spok?j, a potem i tak zdarza si? co? nieprzewidzianego, co spok?j narusza – samoch?d nie chce ruszy?, przepali?a si? ?ar?wka, kto? zapomnia? zakr?ci? past? do z?b?w. Oczywi?cie wszystko to jest Twoj? win?, poniewa? jeste? beznadziejn? ?on?, beznadziejn? matk?, czy beznadziejn? gospodyni?. Tego rodzaju oskar?enia zmieniaj? si? w zale?no?ci od wymaga? m??a, ale zdarzaj? si? nieustannie.

Je?eli jeste? taka jak wi?kszo?? ludzi, nie b?dziesz mog?a pozby? si? my?li, ?e w jaki? spos?b by?a? winna. Mog?a? przecie? zakr?ci? t? past?, a wczoraj mia?a? trudno?ci w uruchomieniu samochodu i gdyby? tylko… Nie uwzgl?dniasz jednak faktu, ?e gdyby nie by?a to ta pasta do z?b?w czy samoch?d, mog?oby to by? na przyk?ad to, ?e m?wisz zbyt du?o albo ?e si? nie odzywasz; w ka?dym razie – co? by si? znalaz?o. Trudno jest wtedy my?le? logicznie, poniewa? gdy przyjmujesz odpowiedzialno?? za wszystko, co z?o?ci czy doprowadza do frustracji Twego m??a, my?lisz tak?e czasami: „?aden s?d na ?wiecie nie skaza?by mnie za morderstwo, gdyby go zna?”. Poniewa? za? normalni ludzie nie morduj?, ani nawet o tym nie my?l?, czujesz si? winna. Zn?w przegra?a?.


NIEUMIEJ?TNO?? WYRA?ANIA EMOCJI

Alkoholik nie umie m?wi? o tym, co czuje i jego uczucia s? „zakorkowane” (przepraszam za kalambur, ale nie mog?am si? oprze?). Alkohol powoduje roz?adowanie. Sprawia, ?e czujemy si? bardziej wolni w robieniu rzeczy, kt?rych zwykle nie robimy, w m?wieniu tego, czego zwykle nie m?wimy. Na przyk?ad m??czyzna, kt?ry zwykle jest bardzo wstydliwy i milcz?cy, mo?e po kilku drinkach sta? si? osob? czaruj?c? i towarzysk?. Tak dzieje si? na pocz?tku. Gdy kontynuuje si? picie, zdarzaj? si? tak?e inne rzeczy. Zaczynaj? wynurza? si? st?umione uczucia. Zaburzeniu ulega postrzeganie rzeczywisto?ci, co oznacza czerwone krowy, r??owe s?onie i bia?e myszki.

Nie panuje si? tak?e w?a?ciwie nad emocjami. Poniewa? alkohol zaburza spostrzeganie, wyra?ane emocje nie zawsze s? adekwatne do sytuacji. Alkoholik cz??ciej wyra?a wobec innych nieprzyjazne uczucia. Tak naprawd? uczucia te odnosz? si? do niego samego, ale s? zbyt bolesne, aby alkoholik m?g? sobie z nimi poradzi?, nawet pod wp?ywem alkoholu. M?wienie o nich mo?e je z?agodzi?, lecz rozwi?zanie problem?w zwi?zanych z tymi uczuciami wymaga pracy. Alkoholik ograniczy si? najwy?ej do wyrzucenia ich z siebie lub przelania na drug? osob?. Na przyk?ad je?eli nieujawnianym uczuciem by?a z?o??, to b?dzie zachowywa? si? z?o?liwie. W rzeczywisto?ci jednak z?y jest na siebie. Poniewa? sam nie mo?e stawi? czo?a tej prawdzie, przelewa z?o?? na Ciebie.

Bez wzgl?du na to czy wierzysz mu, czy nie, jeste? okropnie zraniona. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, ?e chocia? m?wi on do Ciebie, przede wszystkim m?wi o sobie. Jest pe?en nienawi?ci do siebie. Ludzie cz?sto pytaj? mnie, czy mo?na k?ama? po pijanemu. Odpowiadam w?wczas, ?e nie wiem i ?e w?a?ciwie to jest bez znaczenia. Poniewa? alkoholik ma zaburzone spostrzeganie, mo?e k?ama? nawet wtedy, gdy my?li, ?e m?wi prawd?. Albo m?wi? prawd? wtedy, gdy my?li, ?e k?amie. Nawet je?eli to, co m?wi jest prawd?, mo?esz wierzy? w to jedynie w odniesieniu do momentu, w kt?rym to m?wi. Pewien alkoholik powiedzia? mi: „?yj? w k?amstwie tak d?ugo, ?e sam ju? nie wiem co jest prawd?”. W to oczywi?cie mog? uwierzy?.

W naszym spo?ecze?stwie p?acz, okazywanie strachu, niepewno?ci lub innych s?abo?ci, kt?re czyni? nas lud?mi, uwa?ane jest za niem?skie. Je?eli m??czyzna tak si? czuje, to z pewno?ci? nie chce przyzna? si? do swoich uczu? – nawet przed sob?. Je?eli wi?c odczuwa je, a dodatkowo jeszcze ma wi?ksze ni? inni trudno?ci w wyra?aniu uczu?, poniewa? jest alkoholikiem, zwraca si? do butelki i wtedy ujawnia swoje ukryte oblicze. Cz?sto zastanawiam si?, czy Doktor Jekyll i pan Hyde nie by? wzorowany na alkoholiku. Nie zdziwi?oby mnie to, poniewa? ksi??ka ta wyra?nie opisuje wszystko, z czym spotykamy si? w osobowo?ci alkoholika. Wiele kobiet m?wi?o mi: „Gdy jest pijany, zupe?nie si? zmienia. Nie jest tym m??czyzn?, za kt?rego wysz?am za m??. Jest kim? nieznanym, staje si? dla mnie zupe?nie obcy”. Moja odpowied? brzmi niekiedy przera?aj?co: „Nie jest podobny do m??czyzny, kt?rego po?lubi?a?, poniewa? nie jest tym m??czyzn?”. Tak rzeczywi?cie wygl?da sytuacja.


WYSOKI POZIOM NIEPOKOJU W RELACJACH INTERPERSONALNYCH

Alkoholicy nie d??? do szybkiego pozyskiwania koleg?w. Cierpi? oni z powodu poczucia ni?szo?ci. Maj? trudno?ci w wi?zaniu si? z innymi, poniewa? obawiaj? si? odkrycia swojej tajemnicy. W rezultacie nawi?zuj? raczej kr?tkotrwa?e znajomo?ci, a gdy te zaczynaj? si? zacie?nia?, zrywaj? je albo staj? si? mniej dost?pni. Jednak?e maj? oni kumpli-alkoholik?w i s? przekonani, ?e ci ludzie s? ich przyjaci??mi.

Gdy alkoholik jest pijany, mo?e zapomnie? o swoich obawach i poczu?, ?e panuje przynajmniej nad sob?. Alkoholicy potrafi? by? bardzo sprytni i czaruj?cy, potrafi? manipulowa?. My?l?, ?e nie musz? Ci o tym opowiada?. Wiele razy padasz ofiar? uroku swego m??a i prze?ywasz wstrz?s, gdy zmienia si? jego osobowo??. Mo?e przekona? Ci?, ?e tym razem naprawd? zamierza dotrzyma? obietnicy – przestanie pi?. Kocha Ci?. I oczywi?cie nie mo?e przesta? pi?. Za ka?dym razem dajesz si? nabra?.

Alkoholik jest wyj?tkowo przekonuj?cy, a Ty tak bardzo chcesz mu wierzy?. Tym razem b?dzie inaczej. Tak my?lisz. Jeste? tak ufna i nic nie chroni Ci? przed kolejnym ciosem…

Nie Ty jedna nie mo?esz oprze? si? alkoholikowi. Mami on swojego szefa – przez jaki? czas. Mami ludzi, od kt?rych po?ycza pieni?dze – przez jaki? czas. Mami tak?e policj? i s?d. Musisz by? bardzo ostro?na, gdy zaskar?ysz go do s?du, ?eby? nie o?mieszy?a si? i nie wysz?a z niczym. Jak?e ten ?wietnie prezentuj?cy si?, uroczy m??czyzna m?g? w pijackiej furii przewr?ci? Ci? na ulicy? Nawet je?eli przyzna si? do tego, s?dzia b?dzie przekonany, ?e nigdy si? to nie powt?rzy.

Je?eli Tw?j m??-alkoholik ma trudno?ci w kontaktach z innymi lud?mi, z wyj?tkiem lu?nych znajomo?ci, to przekonasz si?, ?e Twoje przyja?nie z innymi ma??e?stwami zaczn? si? rozlu?nia?. Wraz z post?pem choroby b?dziesz sp?dza?a coraz mniej czasu z lud?mi, z kt?rymi zazwyczaj by?a? bardzo zwi?zana. Taki stan rzeczy ma wiele przyczyn. Jedna z nich sprowadza si? do tego, ?e Tw?j m?? nie potrafi utrzyma? bliskich kontakt?w z innymi. B?dzie szuka? wym?wek albo stwierdzi, ?e nie lubi Waszych wsp?lnych znajomych. Jest po prostu zbyt skr?powany w towarzystwie. Prawdopodobnie b?dzie zadowolony, gdy sk?onisz go do zaakceptowania zaproszenia m?wi?c, ?e b?dzie m?g? wypi? tam kilka drink?w, ale sam pomys? p?j?cia bardzo go przerazi. B?dziesz cierpia?a, poniewa? pod tak? presj? nie mo?na d?ugo utrzymywa? przyja?ni. Prawda jest dosy? smutna. Nie mo?na utrzymywa? przyja?ni ma??e?sko-ma??e?skich tylko z po?ow? ma??e?stwa. Wyja?nienie przyjacio?om istoty rzeczy (sprawienie by zrozumieli) jest zbyt trudne i by?oby zbyt nielojalne wobec m??a, szczeg?lnie gdy chronisz go, ukrywaj?c w?a?ciwy problem. Nieszczero?? jednak zawsze pozostaje nieszczero?ci?, niezale?nie od tego jak bardzo jest przekonuj?ca.


NISKA SAMOOCENA

Generalnie – alkoholicy maj? bardzo niskie poczucie w?asnej warto?ci. Nie postrzegaj? siebie jako ludzi warto?ciowych. To alkohol daje im fa?szywe poczucie pewno?ci siebie, kszta?tuje postaw? „mog? wszystko”. Takie fa?szywe poczucie pewno?ci siebie otwiera drog? wyg?rowanym ??daniom. Jestem pewna, ?e s?ysza?a? alkoholik?w, twierdz?cych ?e ?wietnie sobie poradz? w?a?ciwie ze wszystkim. Mog? rozwi?za? ka?dy problem. Nawet prezydentura to dla nich ma?e piwo. Nast?pnego dnia, gdy przypomn? sobie swoje wywody, czuj? si? zak?opotani, winni i maj? wyrzuty sumienia. Poniewa? zazwyczaj nie s? o sobie zbyt wysokiego mniemania, takie zachowanie po pijanemu umacnia negatywny obraz w?asnej osoby. Tok rozumowania wygl?da nast?puj?co: „Osoba, kt?ra jest co? warta, tak si? nie zachowuje. Gdybym nie by? taki okropny, nie zrobi?bym tego. Jestem po prostu niczym”.

Je?eli sta? Ci? na uczciwo??, to przyznasz, ?e prawdopodobnie podtrzymujesz u Twojego m??a poczucie ni?szo?ci. Je?eli czego? akurat nie pami?ta z owego wieczoru, natychmiast jeste? na miejscu, aby mu przypomnie?: „Jak mog?e? jej to powiedzie?? Jak mog?e? sprowokowa? do odej?cia moj? najlepsz? kole?ank?? Naprawd? my?lisz, ?e oni uznali, ?e ta historia jest zabawna?”. Zn?w wzmacnia si? jego wewn?trzne przekonanie, ?e jest nic nie wart. Poniewa? za? jest to bardzo bolesna rzeczywisto??, a on ucieka od nieprzyjemno?ci, wi?c zwraca si? ku butelce. A Ty jeste? bezgranicznie zdumiona. My?la?a?, ?e po scenie, kt?r? zrobi? ostatniej nocy i po takiej ilo?ci alkoholu jak? wypi?, je?eli ju? na Twoje nieszcz??cie unikn?? ?mierci pod ko?ami ci??ar?wki, to przynajmniej przestanie pi?. Niestety, nie przesta?. Zn?w przegra?a?. Choroba jest g?r? i b?dzie tak zawsze. Sp?jrz prawdzie w oczy – on jest wobec alkoholu bezsilny. I Ty tak?e.


POCZUCIE WIELKO?CI

S?ysza?am kiedy? okre?lenie, ?e alkoholik jest egomaniakiem z kompleksem ni?szo?ci. W trakcie picia z osoby niepewnej przekszta?ca si? w coraz bardziej pewn? siebie. Przechodzi od Harryego przez pana Harryego, a potem Ja?nie Wielmo?nego Pana Harryego, do w?adcy wszech?wiata. Jego poczucie wielko?ci nie ma granic. Jest kr?lem – i musisz o tym pami?ta?. ?yje ponadto w ?wiecie fantazji. M?j czteroletni syn w?a?nie wyszed? z domu przebrany za supermana, lecz jego wiara w to, ?e jest supermanem jest mniejsza ni? dwa lata temu. Gdy mia? dwa lata, pr?bowa? lata? jak superman i wybi? sobie z?b. Teraz wie, ?e to tylko zabawa. Alkohol zmienia charakter – hokus pokus i masz przed sob?, jak to okre?li? w odniesieniu do siebie pewien alkoholik, Kr?la Dzidziusia.

Wielko?ciowe zachowania alkoholika nie ograniczaj? si? tylko do przechwa?ek. Zam?wienie kompletu nowych mebli do salonu albo nowszego i wi?kszego samochodu jest dla niego niczym. Op?acenie takich zam?wie? nie stanowi problemu, poniewa? w wyobra?ni posiada on du?o pieni?dzy. Gdy wchodzicie razem do restauracji mo?e krzykn??: „Stawiam wszystkim kolejk?”. Zna?am kobiet?, kt?rej z trudem uda?o si? unikn?? histerii, gdy jej m?? zap?aci? za obiad ludzi przy s?siednim stoliku. Incydent ten zdarzy? si? bezpo?rednio po jej ca?odziennych poszukiwaniach najta?szych but?w dla dzieci. Gdy ?ona patrz?ca na odp?ywaj?cy czek protestuje z zachowaniem dobrych obyczaj?w – jest ignorowana, a gdy robi scen? – jest traktowana jak j?dza. Przecie? on jest po prostu szczodry. Lada dzie? dostanie awans. Bycie biednym to kwestia samopoczucia.

Alkoholik mo?e wydawa? pieni?dze bez ogranicze?, aby si? wywy?szy?. W rzeczywisto?ci pr?buje kupi? sobie szacunek i przyja??. Nic innego nie mo?e da?. Jednak chwilowe uniesienie i aplauz wkr?tce gasn? i przychodzi kl?ska. Rodzina w spos?b dos?owny p?aci za ni?.


POCZUCIE IZOI.ACJI

Cz?sto m?wi si?, ?e mo?emy kocha? innych tylko w takim stopniu, w jakim kochamy siebie. Je?eli jest to prawda – a wydaje mi si?, ?e tak – to alkoholik nie jest w stanie zaofiarowa? mi?o?ci. Je?eli kto? jest niezdolny do okazywania mi?o?ci, to przyjmowanie jej staje si? dla niego coraz trudniejsze. Mi?o??, kt?r? okazuje rodzina sprawia, ?e alkoholik czuje si? winny. A poniewa? czuje si? on osob? niezas?uguj?c? na mi?o??, ucieka w alkohol. Jego kompani w barze daj? mu fa?szywe poczucie wsp?lnoty, ale szybko znika ono z post?pem picia. Alkoholik zamyka si? w sobie.

Wraz z rozwojem choroby jego poczucie izolacji przybiera inn? form?. Ludzie odwracaj? si? od niego. Koledzy nie chc? go widzie?. Rodzina zmienia si?, gdy wraca do domu. Mo?e utraci? prac?. Nawet jego kolega barman mo?e odm?wi? obs?u?enia go. Izolacja staje si? rzeczywisto?ci?. Jest naprawd? sam. W desperacji zwraca si? do swojego jedynego prawdziwego przyjaciela – butelki. C?? to za samonap?dzaj?ca si? choroba! Alkoholizm wywo?uje zmiany, kt?re przynosz? ze sob? ogromn? samotno??, a wtedy oferuje siebie jako jedyny spos?b na ni?.

Ty tak?e czujesz si? odci?ta od innych i samotna. Zaczynasz zastanawia? si?, czy nie czu?aby? si? mniej samotna, gdyby? by?a bez niego. Ty tak?e zerwa?a? wi?kszo?? kontakt?w towarzyskich, a trudno Ci jest wyobrazi? sobie, ?e mog?aby? wyj??, poznawa? nowych ludzi, zawiera? nowe przyja?nie i by? atrakcyjna. Ale Ty nie masz nawet butelki na pocieszenie. Tw?j b?l jest pal?cy. Joan L. przyzna?a mi si? kiedy?, ?e aby odepchn?? dokuczliwe uczucia jad?a czekolad?. „Czekoladka nie musia?a nawet dobrze rozpu?ci? si? w ustach – m?wi?a. – Napycha?am si? do momentu, gdy czu?am md?o?ci i gdy to uczucie bra?o g?r? nad samotno?ci?”. Rodzina naprawd? mo?e sta? si? bardziej chora ni? alkoholik. Nie wiem, jak Ty, ale Joan by?a ju? na najlepszej drodze. Je?eli pomy?lisz o tym, prawdopodobnie zdo?asz przebi? t? histori? z czekoladkami szale?stwami, kt?re Ty wyprawia?a?.


PERFEKCJONIZM

Alkoholik jest perfekcjonist?. Nie toleruje braku doskona?o?ci u siebie i u innych. Wsp?lna praca z nim jest prawie niemo?liwa, bo nie spos?b sprosta? jego wymaganiom. Ka?de zadanie, kt?rego si? podejmuje musi by? wykonane doskonale. Je?eli nie jest w stanie zrealizowa? go doskonale, woli nie robi? wcale. Gdy pr?buje zabra? si? do czego?, trwa to tak d?ugo, ?e raczej w og?le nie warto, ?eby to robi?. „Kupi? farby, p?dzle, robocze ubranie i przygotowa? pok?j do malowania – opowiada?a mi Barbara. – Dwa i p?? roku p??niej zdecydowa?am, ?e lepiej zrobi? to sama”. Perfekcjonizm w powi?zaniu z ma?? odporno?ci? na frustracje stanowi usprawiedliwienie dla rezygnacji z projektu i pretekst do picia. Ta szczeg?lna mieszanina jest bardzo wybuchowa; lepiej aby rodzina trzyma?a si? od niej z daleka.

Mo?e my?lisz, ?e to, co opisa?am dotyczy wielu znanych Ci ludzi, ?e perfekcjonistami nie s? wy??cznie alkoholicy. Prawdopodobnie masz racj?. Jednak?e alkoholika odr??nia od innych ludzi nieumiej?tno?? skutecznego radzenia sobie z frustracjami wynikaj?cymi z potrzeby doskona?o?ci. W przypadku bardziej typowej osobowo?ci nad tymi uczuciami mo?na zapanowa?. Zostaj? wyciszone albo szybko przechodz? po gwa?townym kryzysie. Reakcje alkoholika s? zupe?nie nieproporcjonalne do sytuacji i daj? mu pretekst do picia.

Stoisz stale przed pytaniem: „Czy czeka? a? on to zrobi, czy mam to zrobi? sama? Na pewno zrobi?by to lepiej ni? ja, ale zanim si? tym zajmie mog? by? ju? za stara, ?eby si? ucieszy?”. Osiem miesi?cy temu pewien m?j znajomy alkoholik kupi? gr? telewizyjn?. Czeka teraz na odpowiedni moment, aby j? zamontowa?. Jego najstarszy syn jest w drugiej klasie szko?y ?redniej i czuj?, ?e ten w?a?ciwy moment nie nadejdzie, zanim ch?opiec nie p?jdzie na studia. Od czasu do czasu ?ona sugeruje, ?eby wreszcie zamontowa? t? gr?. Staje si? wtedy z?y i broni si?, lecz ci?gle czekaj?. Opisana sytuacja nie jest zbyt powa?na. Ale te z Was, kt?re prze?y?y weekend bez wody, poniewa? m?? zamierza? sam dokona? naprawy, a gdy ju? zakr?ci? dop?yw, to okaza?o si?, ?e nie ma w?a?ciwego klucza potrzebnego do naprawy, wiedz? o czym m?wi?. „To prosta sprawa – powiada. – Nic powa?nego”. C?? za fatalne s?owa! A Ty w ko?cu korzystasz z ?azienki s?siad?w, pr?buj?c nie przejmowa? si? faktem, ?e mia?aby? ochot? zdzieli? m??a czym? ci??kim po g?owie. Wiesz, ?e w ko?cu i tak zadzwonisz po hydraulika, poniewa? on przerwie w ?rodku i zacznie pi?, bo jakie? cholerne co? nie pasuje do jakiego? innego cholernego czego?.

Je?eli doko?czy prac?, to b?dzie cudownie. B?dziesz musia?a jednak?e przekona? siebie, ?e warto by?o na to czeka?. Siwe w?osy pozostan?. Je?eli opowiesz komu? t? histori?, ludzie b?d? mieli dobr? zabaw?, Ty jednak b?dziesz musia?a poczeka? mo?e z pi?? lat, ?eby te? m?c si? z niej po?mia?. Pamela L. czeka?a trzy lata, ?eby jej m?? naprawi? uszkodzony sufit w kuchni. By?a zdecydowana czeka? do ko?ca. Kt?rego? dnia jej m?? zadzwoni? do mnie, ?ebym przysz?a i obejrza?a nowy, pi?kny sufit w kuchni. By? dumny z siebie. Sufit wygl?da? wspaniale… ale trzy lata!

Gdybym zwraca?a si? do kogo? innego, a nie do Ciebie – ?ony alkoholika, nie uwierzy?by w wi?kszo?? tego, o czym pisz?. Ty jednak wiesz, ?e niczego nie wyolbrzymiam. Opisuj? wszystko tak jak jest.


AMBIWALENTNY STOSUNEK DO AUTORYTET?W

Autorytety nic nie znacz? dla pijanego alkoholika. Gdy jest trze?wy reaguje tak jak Ty, czy ja, ale gdy jest pijany nikt nie b?dzie mu m?wi? co ma robi?. Nie przejmuje si?, ?e narusza przepisy, jad?c z nadmiern? szybko?ci? albo uciekaj?c z miejsca wypadku. Problem ten jest sprz??ony z zachowaniem policji, kt?ra jest bardziej wyrozumia?a dla ludzi pijanych ni? b?d?cych pod wp?ywem narkotyk?w. Kiedy? obserwowa?am wypadek, w kt?rym zatrzymano alkoholika za spowodowanie kolizji. Najwyra?niej by? podci?ty, ale by? czaruj?cy. Trzeba o tym pami?ta?. By? tak czaruj?cy, ?e policja, wbrew protestom poszkodowanego, odm?wi?a wykonania testu na zawarto?? alkoholu we krwi sprawcy wypadku. Jego ?ona Brenda milcza?a. Wszyscy byli wsp?lnikami! Co? mu tam napisali w dokumentach, ale pozwolono temu choremu m??czy?nie wr?ci? na ulice, na kt?rych nast?pnym razem m?g? zabi? siebie albo drugiego cz?owieka. Czasami z dobrego serca mo?na odda? komu? nied?wiedzi? przys?ug?. Nic dziwnego, ?e alkoholik ma ambiwalentny stosunek do autorytet?w. Same autorytety s? ambiwalentne. Rozmawia?am p??niej z jego ?on?. M?wi?a, ?e po prostu zabrak?o jej odwagi. Po ca?onocnym zamartwianiu si? czu?a tak? ulg?, ?e on jest zdr?w i ca?y, ?e tylko siedzia?a i si? trz?s?a. Brenda nie zareagowa?aby w taki spos?b dzisiaj, poniewa? wie, ?e tamtego wieczoru wspar?a i wzmocni?a alkoholizm. Nie wiedzia?a wtedy o tym. Ty wiesz, wi?c gdy zdarzy si? to Tobie (a zdarzy si?), b?dziesz mog?a dokona? wyboru.

Wszystko ma swoj? zabawn? stron?, je?li pozwolimy sobie na jej dostrze?enie. W czasie ca?ej tej historii m?? Brendy martwi? si? tylko o to, ?eby nie zgubi? kluczy. Nawet przez chwil? nie pomy?la? o niej, ani o innych ludziach bior?cych w tym udzia?, ani o uszkodzeniu samochodu. Brendzie wydawa?o si?, ?e czas wlecze si? niemi?osiernie, ale w ko?cu wr?cili do domu. M?? poszed? spa?, a ona, nie mog?c zasn??, gdzie? si? zaszy?a. Wkr?tce potem us?ysza?a dzwonek do drzwi. By?a to policja. Tak, pami?ta? o kluczach do tego stopnia, ?e zabra? te? kluczyki od wozu policyjnego. Pytali czy b?dzie tak mi?a i im je zwr?ci. Chocia? m?wili jej, ?e powinna by? cicho, ?mia?a si? nadal, patrz?c jak potulnie wychodz? na ulic? z kluczykami, o kt?rych nie zapomnia? jej m??.


POCZUCIE WINY

Wina jest sta?ym mieszka?cem w domu alkoholika. Alkoholik jest potwornie sterroryzowany przez poczucie winy. Nie chce zachowywa? si? tak, jak si? zachowuje i nie lubi osoby, kt?r? jest po pijanemu. Nie rozumie, ?e nie jest w stanie panowa? nad swym zachowaniem, gdy jest pijany. Obiecuje, ?e sko?czy z piciem, poniewa? naprawd? kocha swoj? rodzin? i chce utrzyma? prac?. On nie k?amie. Naprawd? tak my?li w chwili, gdy o tym m?wi. Ale nie ma innej mo?liwo?ci. Tak wi?c rozczarowuje siebie i tych, kt?rym jest bliski lub potrzebny. Wywo?uje to w nim silne poczucie winy. Poniewa? nie umie stan?? w obliczu b?lu, musi go zmniejszy? i w rezultacie pije coraz wi?cej. To wywo?uje w nim jeszcze wi?ksze poczucie winy. Potem Ty czujesz si? winna, poniewa? cz??ciowo przyczyniasz si? do wywo?ania w nim poczucia winy, a on czuje si? jeszcze bardziej winny…i zn?w wygrywa butelka. On staje si? coraz bardziej chory i Ty tak?e stajesz si? coraz bardziej chora.

Cechy, kt?re om?wi?am nie dotycz? wszystkich alkoholik?w ani te? nie wszystkie musz? charakteryzowa? ka?dego alkoholika. Ponadto nie dotycz? one wy??cznie alkoholik?w. S? to jednak cechy, kt?re, jak si? zdaje, u alkoholik?w wyst?puj? du?o cz??ciej ni? u przedstawicieli bardziej typowej populacji.

II. CO DZIEJE SI? Z TOB??

Nie mo?esz ?y? z aktywnym alkoholikiem nie ulegaj?c g??bokim zmianom. Ka?da ludzka istota, kt?r? poddawano by codziennie takiemu bombardowaniu jak Ciebie, by?aby godna podziwu ze wzgl?du na sam fakt prze?ycia. Zas?ugujesz na medal, cho?by dlatego, ?e jeste? w pobli?u tej historii. Wiem, ?e to nie jest ?atwe. Nie wiesz czego oczekiwa? za dzie? – a nawet za godzin?. Wyobra?asz sobie najr??niejsze okropie?stwa, kt?re mog? si? zdarzy? i r?wnie cz?sto si? w tym mylisz, co masz racj?. Prze?laduje Ci? my?l o tym, co si? zdarzy, gdy on wr?ci do domu (je?eli w og?le wr?ci). Ca?y dzie? jeste? pobudzona, ci?gle spi?ta. Nie mo?esz spa?. Nie od?ywiasz si? w?a?ciwie. Wygl?dasz okropnie. Oddalasz si? od swoich przyjaci??. Wrzeszczysz na swoje dzieci.

Jeste? chora. Rozwin??a si? w Tobie choroba, kt?r? nazywamy wsp??uzale?nieniem i kt?ra jest w ka?dym calu r?wnie szkodliwa jak sam alkoholizm. Ma ona swoje charakterystyczne objawy, podobnie jak alkoholizm. Ka?dy, kto pozostaje w bliskich kontaktach z alkoholikiem jest dotkni?ty t? chorob? w stopniu, kt?ry zale?y bezpo?rednio od jego emocjonalnej blisko?ci do alkoholika. Poniewa? masz najbardziej trwa?y i znacz?cy kontakt z m??em, w?a?nie Ty jeste? najbardziej nara?ona na zranienie. Istniej? pewne wzory Twoich reakcji, podobnie jak wzory zachowa? u alkoholika. B?d?c blisko z alkoholikiem nie uniknie si? reagowania przynajmniej na kilka sposob?w spo?r?d tych, kt?re b?d? omawia?a. R??ny mo?e by? tylko stopie? nasilenia reakcji. Symptomy wsp??uzale?nienia s? nast?puj?ce: opieku?czo??, pe?ne lito?ci skoncentrowanie si? na alkoholiku; zak?opotanie; unikanie okazji do picia; przesuni?cie we wzajemnych kontaktach; poczucie winy; obsesja; sta?e zamartwianie si?; niepok?j; k?amstwa; fa?szywe nadzieje; rozczarowanie; euforia; zam?t; problemy seksualne; z?o??; letarg; poczucie beznadziejno?ci; poczucie krzywdy; rozpacz. Gdy b?dziesz czyta?a o tych symptomach, spr?buj wyodr?bni? te, kt?re wyst?puj? u Ciebie. Rozpoznanie problem?w jest pierwszym krokiem prowadz?cym do ich wyeliminowania.


ZAPRZECZANIE

Zaprzeczanie jest Twoim najwi?kszym wrogiem, a uznanie faktu, ?e jeste? zwi?zana z alkoholikiem wydaje si? wr?cz niemo?liwe. To po prostu nie mo?e by? prawda. Je?eli nie mo?e, to nie jest. Wierzysz w to, w co chcesz wierzy?. Ignorujesz rzeczywisto??. Poniewa? alkoholik jeszcze bardziej od Ciebie nie chce spojrze? prawdzie w oczy, wspiera Tw?j brak realizmu. Zaprzeczanie jest cz??ci? choroby Was obojga – Twojej i Twojego m??a. Po?wi?ca on du?? ilo?? energii zaprzeczaj?c faktom, zaprzeczaj?c temu, ?e nie mo?e kontrolowa? swojego picia. Wydaje mu si?, ?e potrafi kontrolowa? swoje picie przez d?ugi czas. Wraz z post?pem choroby okresy te staj? si? coraz kr?tsze, ale wci?? b?dzie on przekonywa? Ciebie i siebie, ?e jest panem butelki. Zwyk?e fantazje! Alkoholik nie szuka pomocy, a? do momentu gdy nie mo?e ju? d?u?ej zaprzecza? swojemu brakowi kontroli i gdy rezultaty jego zachowania s? tak straszne, ?e czuje b?l pomimo u?ywania alkoholu.

Ty tak?e nie patrzysz na problem uczciwie. Nie szukasz pomocy, a? do chwili gdy ogarnia Ci? przemo?ny strach przed przemoc?, gdy brakuje pieni?dzy, gdy ju? nie wiesz, co mo?e przynie?? kolejny dzie?. Z post?pem choroby przyjmujesz na siebie coraz wi?ksz? odpowiedzialno?? za rodzin?. Starasz si? panowa? nad sytuacj? i dzia?asz tak, jakby wszystko by?o mo?liwe do opanowania. Zaprzeczasz temu zam?towi, kt?ry panuje zar?wno w Tobie, jak i na zewn?trz, a robisz to, poniewa? zaprzeczanie jest najbardziej zno?nym sposobem stawienia czo?a sytuacji, kt?ra inaczej by?aby nie do wytrzymania. Kr?cisz si? w k??ko, a? do momentu gdy zaprzeczanie ju? d?u?ej nie dzia?a. Nie masz innego wyj?cia poza spojrzeniem prawdzie w oczy, gdy przyt?oczy Ci? ci??ar zdarze?, a b?l stanie si? nie do wytrzymania. Zaprzeczanie stanowi cz??? ca?ego procesu, umo?liwiaj?cego rozw?j choroby. Dotyczy to ka?dej choroby. Ile? os?b niepotrzebnie umar?o dlatego, ?e nie chcia?o pogodzi? si? z chorob? nowotworow?? Choroba rozkwita w warunkach zaprzeczania.

Aby zwalczy? wsp??uzale?nienie musisz najpierw przyzna?, ?e problem istnieje. ?atwo to powiedzie?, ale wiem jak jest to ci??kie. Cindy M. opowiada tak:

„Mia?am wyj?tkow? wpraw? w zaprzeczaniu. Nie mog?am uzna?, ?e w og?le istnieje jaki? problem. Nie potrafi?am pozby? si? my?li, ?e mog? znale?? spos?b, ?eby problem znikn?? jak z?y sen. Zaprzecza?am w obliczu niezaprzeczalnych fakt?w. M?j m?? mia? problemy z piciem zanim zostali?my ma??e?stwem. Zawsze, gdy zrywa?am z nim, by? to rezultat pijackiego epizodu. Nie zwraca?am na to uwagi, poniewa? kocha?am go.

Lekcewa?y?am to, a? mniej wi?cej pi?? lat temu okaza?o si?, ?e ju? nic innego nie mog? zrobi?. By? to trzynasty rok naszego ma??e?stwa. Wci?? go usprawiedliwia?am. Mia? bardzo trudn? prac? i potrzebowa? kilku drink?w, aby si? odpr??y?. To mia?o sens. Chcia?am nawet sama przygotowywa? drinki. Skar?y? si? na prac? i wci?? powtarza? t? sam? histori?, nigdy nie znajduj?c ?adnego innego rozwi?zania. Siedzia?am z nim, bardzo mu wsp??czuj?c. Zawsze chodzi?am spa? p??niej ni? powinnam, ale przecie? on mnie potrzebowa?.

Zaprzecza?am, ?e problemem by? alkohol. Trudno uwierzy? jak by?am naiwna. Gdy pr?bowa?am po?o?y? si? spa?, wtedy on mnie budzi?. Wola?am raczej wsta? ni? ryzykowa? obudzenie dzieci. Zdarza?o si? to noc w noc. Nie m?wi?am o tym nikomu. Komu mog?am zaufa?? Tworzy?am pozory idealnego ma??e?stwa i nie chcia?am tego niszczy?. Nie chcia?am, ?eby ktokolwiek my?la? o nim ?le. Zacz?? by? gwa?towny. Jednym ruchem m?g? zmie?? wszystko ze sto?u albo pot?uc wszystko na p??ce. Potem nie spa?am przez reszt? nocy, zbieraj?c pot?uczone szklanki i czyszcz?c ?ciany pochlapane musztard?. Nie chcia?am, ?eby dzieci zobaczy?y to, gdy obudz? si? rano. Musia?am je chroni?.

Moja matka zacz??a mi zwraca? uwag?, ?e ?le wygl?dam i mam nieporz?dek w domu. Ale nic nie m?wi?am. Zreszt?, c?? ona mog?a zrobi?? Obawia?am si?, ?e powie „a nie m?wi?am”…

Zaprzeczanie. Zaprzeczanie. Zaprzeczanie. By?am w si?dmym miesi?cu ci??y, gdy wyl?dowa?am na pogotowiu ze zranion? r?k?. Rzuci? we mnie szklank?, gdy nie wsta?am o drugiej nad ranem, ?eby z nim porozmawia?. Rzuci? z tak? si??, ?e roztrzaska?a si?. Kry?am go. Ochrania?am. Zaprzecza?am. Nie potrafi?am spojrze? prawdzie w oczy.

Zaprzecza?am, a? do momentu, gdy nie mog?am ju? d?u?ej zaprzecza?. S?siedzi widzieli go zataczaj?cego si? ko?o domu. Kogo chcia?am ok?ama?? Moja matka sp?dzi?a ze mn? noc. Dlaczego wy??czy?am j? z tego? Dzieci wiedzia?y, ?e dzieje si? co? strasznie niedobrego. Nie osi?gn??am niczego. Po prostu nie mog?am uzna? tego, co si? dzia?o, a? do momentu, gdy nie mia?am innego wyboru. M?j up?r tylko pogorszy? spraw?. To, co wydawa?o si? moj? si??, naprawd? by?o brakiem odwagi. Moja ignorancja by?a zatrwa?aj?ca. Osoba, kt?r? jestem dzisiaj, zachowa?aby si? zupe?nie inaczej. Osoba, kt?r? jestem dzisiaj, wymaga dla siebie prawa do bycia sob?. Rzeczywisto?ci trzeba stawia? czo?a. Udawanie, ?e co? nie istnieje nie spowoduje, ?e to co? zniknie samo. Nauczenie si? tego kosztowa?o mnie wiele”.

Jest to przyk?ad tego, co zaprzeczanie mo?e zrobi? z cz?owiekiem. Przedstawi?am Ci histori? Cindy, ale mog?aby to by? historia Barbary, Joanny, Nancy. Wszystkie takie historie s? wariacjami na ten sam temat. Zaprzeczanie sprawia, ?e ?ycie staje si? k?amstwem. Zaprzeczanie zaburza rzeczywisto?? niealkoholika r?wnie silnie, jak alkohol zaburza j? u alkoholika. Je?eli odrzucisz zaprzeczanie, do?wiadczysz prawie natychmiastowego uczucia ulgi. Mo?esz przystosowa? si? do prawdy. Nie musi Ci si? ona podoba?, ale nie mo?esz pozosta? zdrowa, gdy jej zaprzeczasz.


OPIEKU?CZO??, PE?NE TROSKI SKONCENTROWANIE SI? NA ALKOHOLIKU

We wczesnej fazie alkoholizmu jeste?my pe?ne zrozumienia. „Tak, kochanie, wiem, ?e tu dooko?a jest jak w d?ungli. Tak, powiniene? by? awansowa?. Pracujesz tak ci??ko, a tak ma?o ci? doceniaj?. Pozw?l, ?e przygotuj? ci drinka”. Bardzo wsp??czujesz swojemu m??owi, jest Ci przykro, ?e ma k?opoty. Martwisz si? o niego i pr?bujesz znale?? rozwi?zanie jego problem?w. Jednak?e nie ma sposobu, kt?ry rozwi?za?by jego problemy, gdy staje si? on coraz bardziej wprawny w skwapliwym wynajdywaniu dziur w ca?ym. Je?li tylko jest co?, co mo?e martwi? lub z?o?ci?, b?dzie szuka? w?a?nie tego. Krzywda mo?e by? prawdziwa albo wymy?lona. To nie ma znaczenia. Co wiecz?r tracisz si?y i zapominasz o sobie, pr?buj?c uspokoi? Twego alkoholika. W ko?cu to on chodzi do pracy, przynosz?c potem do domu pieni?dze i wr?cz powinna? tak wszystko zorganizowa?, ?eby w domu mia? jak najwi?kszy spok?j. Fakt, ?e Ty tak?e mia?a? burzliwy dzie?, nie jest wa?ny. Cz??ci? Twojej roli jest naprawienie ?wiata dla Twojego m??a. Twoje w?asne potrzeby s? niewa?ne.

Jean B. wspomina: ”W?a?nie to m?wi? m?j m??. I wiesz, co? Wierzy?am mu. I coraz bardziej stawa?am si? mniejsza i mniejsza. Sta?am si? s?u??c? we w?asnym domu. Nie mia?am ?adnych potrzeb. Ale z pewno?ci? by?am dobrym przypadkiem zapalenia okr??nicy. Te uczucia, kt?rym zaprzecza?am, zjada?y moje wn?trzno?ci. By?am tak przej?ta moim m??em, ?e sama mog?am si? wykrwawi?. By?am wyprana ze wszystkiego. My – nieosoby (nonpersons) - robimy takie rzeczy. Ale ju? nigdy wi?cej”.


ZAK?OPOTANIE, UNIKANIE OKAZJI DO PICIA

To, co inni o nas my?l?, wydaje si? bardzo wa?ne – w gruncie rzeczy wa?niejsze ni? to, co my?limy o sobie sami. Przypuszczamy, ?e inni oceniaj? nas na podstawie naszego zachowania, a tak?e zachowania naszych bliskich. Gdy chwali?am si?, ?e m?j najm?odszy syn chodzi? ju? w wieku dziewi?ciu miesi?cy, to czy nie m?wi?am: „jest wspania?y”, czy te?: „jestem wspania?a”? Tak samo, gdy starsze dzieci zacz??y mie? k?opoty w szkole, to chocia? ?wiadomie robi?am wysi?ki, ?eby oddzieli? siebie od nich, uwa?a?am jednak, ?e stawia mnie to w negatywnym ?wietle. Poniewa? prawdopodobnie jeste? podobna do wi?kszo?ci ludzi, to gdy Tw?j m?? alkoholik zachowuje si? skandalicznie, czujesz si? zak?opotana.

Przepraszasz i chcia?aby? sta? si? niewidzialna. Nie czujesz, ?e mo?esz wr?ci? do domu, zostawiaj?c „dusz? towarzystwa” samemu sobie. Kilka takich do?wiadcze? spowoduje, ?e b?dziesz czu?a si? niepewnie i obawia?a si? sytuacji towarzyskich, w kt?rych pije si? alkohol. W ko?cu b?dziesz chcia?a zupe?nie unikn?? takich sytuacji. Zak?opotanie jest zbyt du?e. W efekcie – przejmujesz odpowiedzialno?? za jego zachowanie. Prawda za? jest taka, ?e naprawd? mo?esz odpowiada? tylko za swoje w?asne zachowanie. W tym miejscu zdanie to nie ma pewnie dla Ciebie zbyt du?ego sensu. Nie rozumiesz te? pewnie tego, ?e inni ludzie nie wiedz?, ?e zachowanie Twojego m??a Ci? upokarza. Mnie pijani m??owie innych kobiet nie obchodz?. Czasami ich nawet lubi?, poniewa? nie musz? wraca? z nimi do domu.

Ty natomiast nie mo?esz bawi? si? na przyj?ciu, poniewa? ca?y czas go pilnujesz, sugerujesz, ?e mo?e ma ju? dosy?, pr?bujesz sk?oni? go do wyj?cia, nalegasz, ?e b?dziesz prowadzi?a samoch?d. I w pewnym momencie stwierdzasz, ?e po pierwsze to w?a?ciwie nie warto wychodzi?. Je?eli nie mo?esz mi?o sp?dzi? czasu, to po co si? dr?czy?. W rezultacie roz?alasz si? nad sob? i piel?gnujesz swoje rany.


PRZESUNI?CIE WE WZAJEMNYCH KONTAKTACH – DOMINACJA, PRZEJMOWANIE OBOWI?ZK?W, SAMOPOCH?ANIAJ?CA SI? AKTYWNO??

W miar? rozwoju choroby alkoholik przyjmuje na siebie coraz mniej odpowiedzialno?ci. Zmieniaj? si? wzajemne stosunki pomi?dzy Tob? i Twoim m??em, a tak?e Tob? i Twoimi dzie?mi. Bierzesz na siebie coraz wi?cej i wi?cej. Pr?bujesz sta? si? dla dzieci zar?wno matk? jak i ojcem. Nie jest to mo?liwe. Matka po prostu nie mo?e by? ojcem. Nie jest do tego stworzona. Matka mo?e by? tylko najlepsz? matk?, jak? jest w stanie by?. Gdy pr?buje sta? si? tak?e ojcem, podejmuje si? zadania nie do zrealizowania. Nie do??, ?e jest ono nierealistyczne, to w dodatku szkodliwe dla dzieci. Taka matka powoduje zam?t w ich umys?ach i sama si? wyka?cza.

Coraz bardziej przekszta?casz si? w szefa i podejmujesz w?a?ciwie wszystkie decyzje dotycz?ce domu. Alkoholik w ko?cu staje si? jeszcze jednym dzieckiem. I chocia? panujesz nad nim, jak gdyby by? dzieckiem, to jednak jeste? z?a i oburzona, gdy nie zachowuje si? jak doros?y. Boisz si?, ?e wszystko legnie w gruzach, gdy zrezygnujesz z opieki. Tak wi?c biegasz po domu i pilnujesz dzieci, dzier?ysz finanse, malujesz ?ciany, przycinasz trawnik – w ko?cu robisz wszystko. Mo?e nawet zaczniesz pracowa?, ?eby mie? pewno??, ?e wystarczy pieni?dzy. Zdecydowanie panujesz nad ca?ym widowiskiem. Gdy patrz? na kobiety, kt?re dzia?aj? w ten spos?b, przypomina mi si? Joanna d’Arc. Naprawd? trzeba si? nad tym zastanowi?. W m?cze?stwie nie ma jednak zbyt wiele satysfakcji, w ka?dym razie dla wi?kszo?ci ludzi.

Po przej?ciu obowi?zk?w w domu do?? cz?sto anga?ujesz si? w r??norodn? dzia?alno?? poza nim. Jeste? ci?gle zaj?ta. Ta samopoch?aniaj?ca si? aktywno?? stanowi pewien rodzaj ucieczki. Nawet je?eli to, co robisz jest bardzo produktywne, Twoim motywem jest raczej unikni?cie my?lenia ni? bycie u?yteczn?. Mary N. jest wysoko wykwalifikowan? nauczycielk? specjalizuj?c? si? w pracy z dzie?mi, kt?re maj? trudno?ci z nauk?. M?wi ona: „Kiedy? uczy?am dzieci z uszkodzeniami neurologicznymi. Chocia? dobrze wykonywa?am swoj? prac?, robi?am to bardziej po to, aby osi?gn?? pewn? niezale?no??, ni? z zainteresowania samymi dzie?mi. Mog?abym robi? cokolwiek aby tylko unikn?? tego, co jest potencjalnie wybuchowe”.

Nawet je?eli Twoja dzia?alno?? poza domem przynosi korzy?ci innym, satysfakcja, kt?r? czujesz sama jest ograniczona. Jest ograniczona, poniewa? poruszasz si? „od” a nie „do” czego?. Mo?e to spowodowa?, ?e sytuacja w domu staje si? jeszcze trudniejsza do ud?wigni?cia. Na zewn?trz jeste? szanowana i ceniona, lecz nie b?dziesz za to szanowana i ceniona w domu. Wszystko, w co si? w??czasz, a co nie obraca si? wok?? niego jest gro?ne. Jest taki potrzebuj?cy i czuje si? obra?ony, gdy jakakolwiek cz??? Twojej energii kieruje si? gdzie indziej. A Ty nie jeste? przygotowana na jego krytyk?. Znowu si? naci??a?! Jeste? podatna na zranienie. Dlatego czujesz si? winna nie tylko z powodu tego, co Tw?j m?? robi, ale tak?e dlatego, poniewa? wiesz, ?e b?dziesz walczy? o to, ?eby nie straci? bryd?a, spotka? klubowych czy pracy na p?? etatu. Jaka? cz??? Ciebie wie, ?e nie robisz nic z?ego, ale jak silna jest ta cz???? Mary N. wybra?a kompromis: ”Zrezygnowa?am z bryd?a i utrzyma?am prac?. Ponadto k?ama?am moim kolegom. Nawet zapomnia?am, co im m?wi?am, ale i tak nie wierzyli w to, tak samo jak ja sama. Dzi? ju? nie b?d? tego robi?a. Dzi? mog? i?? na kompromis albo nie, ale wiem, ?e nie b?d? k?ama?. Wiem tak?e, ?e je?eli wybior? kompromis, to nie b?dzie wynika? on z ch?ci za?agodzenia sprawy czy strachu. Przyczyna, dla kt?rej co? zrobi? jest w ka?dym calu tak wa?na jak sama rzecz. Nie chc? dzia?a? pod przymusem czy ze s?abo?ci. Chc? wybiera? i dzisiaj to robi?”. To wszystko jest te? dost?pne dla ciebie.


POCZUCIE WINY

Alkoholik jest specjalist? w przenoszeniu swojego w?asnego poczucia winy na Ciebie. Ty za? stajesz si? specjalistk? w przyjmowaniu winy. Gdy on, unikaj?c odpowiedzialno?ci za swoje zachowanie, wrzeszczy „To Ty doprowadzi?a? mnie do picia!”, bierzesz win? na siebie.

Zaczynasz my?le?, ?e gdyby? by?a lepsz? ?on?, to on by nie pi?. On zgadza si? z Tob?. Dzieci my?l?, ?e gdyby by?y milsze, to ojciec przesta?by pi?. On z nimi tak?e si? zgadza. St?pasz ostro?nie, aby nie urazi? swojego alkoholika. Oczywi?cie, to tak?e nie skutkuje. Jedna z moich ulubionych historii dotyczy alkoholika, kt?ry prosi? swoj? pos?uszn? ?on? o usma?enie mu dw?ch jajek – jednego sadzonego, a z drugiego jajecznic?. Gdy przynios?a mu te jajka, nie chcia? ich je??, twierdz?c, ?e „nie z tego co trzeba zrobi?a jajecznic?”. Gdy przez d?ugi czas s?yszysz jaka to jeste? okropna, niemal nie spos?b w to nie uwierzy?. W rezultacie wi?kszo?? tego, o czym m?wi alkoholik ulega internalizacji i opanowuje Ci? totalne poczucie winy. Alkoholik wie jak naj?atwiej Ci? zrani? i uderza w?a?nie w te czu?e miejsca.

Poczucie winy jest si??, kt?r? ?atwo mo?na manipulowa?. Gloria opowiada?a mi jak wp?ywa?o na ni? poczucie winy: ”Czu?am si? winna, poniewa? nie mog?am stale kontrolowa? zachowania moich dzieci. Czu?am si? winna, gdy sp??ni?am si? do domu dziesi?? minut po lekcji gry w tenisa. Czu?am si? winna, gdy gra?am w karty tej nocy, gdy m?? chcia?, ?ebym by?a w domu. Czu?am si? winna za przewinienia, kt?rych nie rozumia?am. Mia?am zwyczaj przeprasza?, kiedy nie wiedzia?am co si? sta?o, nawet gdy by?am w porz?dku. Nie chcia?am k??tni i nie mog?am znie?? jego odrzucenia, gdy by? z?y. Moje my?lenie by?o tak bezsensowne jak i jego. R??nica polega?a na tym, ?e on dzia?a?, a ja reagowa?am na to dzia?anie.

Przyrz?dza? mi moje poczucie winy, a ja po?yka?am je ca?e. Czu?am si? tak potwornie winna, ?e osi?gn??am punkt w kt?rym nie mog?am po prostu wytrzyma? wi?cej. Odrzuci?am wi?c wszystko. Dzisiaj moje sumienie odr??nia dobro od z?a, a przyciski do wywo?ywania mojego poczucia winy ju? nie dzia?aj?. Gdy jestem nie w porz?dku, natychmiast to uznaj?, ale gdy jestem przekonana, ?e mam racj?, pozostaj? przy swoim zdaniu”. Ty tak?e mo?esz to osi?gn??.


OBSESJA, STA?E ZAMARTWIANIE SI?

W miar?, jak choroba coraz bardziej zaprz?ta my?li alkoholika, podobnie oddzia?uje ona i na Ciebie. ?ycie przestaje by? przewidywalne i wci?? si? dr?czysz. Co si? teraz zdarzy? Czy przy?api? go na piciu w pracy? Czy go wyrzuc?? Gdzie on jest? Czy wr?ci na czas do domu? Czy b?dzie czu? si? ura?ony? Dok?d p?jdzie? Czy b?dzie brutalny? Jak mog? przerwa? jego picie? Gdzie zrobi?am b??d? Czy jest z nim inna kobieta? Czy powinnam go opu?ci?? Dlaczego go kocham? Czy istnieje jakie? rozwi?zanie? Te dr?cz?ce my?li odpychaj? wszystkie inne. Jeste? jak w klatce. Idziesz przez ?ycie, ale Twoje my?li s? gdzie indziej – zawsze przy alkoholiku. Takie obsesyjne my?lenie jest strat? energii, poniewa? niczego nie rozwi?zuje. Sprawia jedynie, ?e ca?a rodzina staje si? jeszcze bardziej chora i wci?gni?ta w emocjonaln? orbit? Twojego m??a. Nawet wiedza o tym nie pomaga zbyt du?o. Jeste? w pu?apce. Nie panujesz ju? nad swoimi my?lami i ?ycie staje si? koszmarem.

Linde B. zwierza si? po kilku tygodniach terapii: „Pami?tam, przeje?d?a?am kiedy? ko?o cmentarza i poczu?am zazdro??. Zobaczy?am orszak pogrzebowy i pomy?la?am, ?e przynajmniej on ma przyjaci??. By?o to samo dno rozpaczy i szczyt szczyt?w samou?alania si? nad sob?. Jest jedna korzy?? z takiego samopoczucia: je?li chcesz dalej trwa? w tym stanie, nie spos?b ju? opa?? ni?ej; mo?na jedynie odbi? si? do g?ry. Nie chc? ju? nigdy tak si? czu?. Nigdy nie pozwol?, ?eby to zn?w si? zdarzy?o”. I Ty tak?e mo?esz na to nie pozwoli?.


L?K

W domu alkoholika obecny jest zazwyczaj niepok?j i l?k. Niekt?re z tych obaw s? bezpodstawne, a inne wielce uzasadnione, na przyk?ad: Czy mog? to zrobi? bez porozumienia si? z nim? Czy mnie zbije? Co b?dzie, je?li straci prac?? Zna?am kobiet?, kt?rej m?? zamkn?? drzwi na ?a?cuch gdy wysz?a, tak ?e nie mog?a dosta? si? z powrotem do domu. Pocz?tkowo obawia?a si? zn?w wychodzi?, bo przera?a?a j? my?l, ?e nie b?dzie mog?a dosta? si? z powrotem do domu, w kt?rym zamkni?te s? tak?e jej dzieci. P??niej nauczy?a si? nosi? ze sob? ?rubokr?t i otwiera? zatrzask. Jej strach, kt?remu raz stawi?a czo?a zosta? opanowany.

Charlotte S. tak opisuje sw?j l?k: „Stwierdzi?am, ?e wi?kszo?? rzeczy, kt?rych si? obawia?am, zdarzy?a si?. Stwierdzi?am tak?e, ?e zazwyczaj jestem niespokojna, ale nie potrafi?am okre?li? przyczyny tego stanu rzeczy. Je?eli zjad?am obiad i uczucie to min??o – przyczyn? by? g??d, je?eli nie min??o – przyczyn? by? niepok?j. L?k sta? si? moim sposobem ?ycia. Dobrze ukrywa?am go przed obcymi, ale m?j ?o??dek wiedzia?. Dosz?am do wniosku, ?e czas i energia, kt?r? zu?ywam, gdy si? boj? nie s?u?y mi dobrze, a wi?c pr?bowa?am skierowa? moj? energi? w innym kierunku, tak d?ugo, jak tylko mi si? to uda. Gdy chodzi?am na wyk?ady, stwierdzi?am, ?e wpadam w panik? w drodze do szko?y. Przecie? zostawi?am troje moich dzieci – z nim. By?am niespokojna podczas wyk?adu i chcia?am biec do domu. Jecha?am godzin? w jedn? stron?, ?eby us?ysze? cz?owieka kt?rego powa?am, a potem nie mog?am si? skupi?. Cztery stracone godziny! Gdy sobie to u?wiadomi?am, zdecydowa?am si? by? duchem tam, gdzie naprawd? jestem cia?em w danym momencie. Nie mia?am ?adnego wp?ywu na sprawy, kt?re dzia?y si? wtedy w domu, ale mog?am zdecydowa? o tym, czy traci? czas w miejscu, w kt?rym jestem, czy skoncentrowa? si? i wyci?gn?? z tego jak?? korzy??. By?a to ci??ka pr?ba, ale wygra?am”.

Wiele kobiet w wyniku ?ycia z alkoholikiem traci zaufanie do siebie. Potem staj? si? one bardzo boja?liwe i niespokojne. Sytuacje, kt?re kiedy? nie by?y wcale zagra?aj?ce, staj? si? wr?cz przygniataj?ce. Kobiety te staj? si? coraz bardziej ofiarami swoich nienazwanych l?k?w. Znam kobiety ?yj?ce z aktywnym alkoholikiem, kt?re boj? si? zostawa? w pustym domu, i inne, kt?re obawiaj? si? wyj?? z domu. Cz?sto nie potrafi? powiedzie?, czego si? boj?, ale l?k wszechogarnia je. Okropne jest ?ycie w strachu. Parali?uje nas ono. Sprawia, ?e zachowujemy si? w spos?b irracjonalny. Czyn wywo?any przez l?k prowadzi do nast?pnych sytuacji l?kowych i przestajemy panowa? nad swoim ?yciem. Obracamy ko?ami w miejscu, gdy? nie ma ju? dok?d jecha?.


K?AMSTWA

K?amstwo w domu alkoholika jest wr?cz sposobem ?ycia. K?amiesz, aby ochroni? alkoholika. M?wisz jego szefowi: „Przykro mi, ale nie b?dzie go dzisiaj w pracy. Ma gryp?”. Wyja?niasz s?siadce: „Nie wiem, dlaczego ta lampa jest zniszczona, pewnie kot j? przewr?ci?”.

Alkoholik k?amie Tobie, szefowi i sobie m?wi?c na przyk?ad takie rzeczy: „Nie mam w domu ?adnego alkoholu. Wypi?em tylko jedno piwo”. Zna?am alkoholika, kt?rego 35 cz?onk?w rodziny zmar?o w trzy lata. Niekt?rzy z nich umierali dwa albo trzy razy. Opu?ci? on wiele dni pracy, poniewa? musia? uczestniczy? w pogrzebach.

Ze wszystkich k?amstw najbardziej destrukcyjne s? te, kt?re w?a?ciwie nie s? k?amstwami. S? one prawdziwe w zamiarze, ale nie w wykonaniu. Alkoholik m?wi: „Wr?c? na sz?st? na obiad”. Nie k?amie. Naprawd? ma zamiar o sz?stej by? w domu na obiedzie. Nie przychodzi jednak do domu o sz?stej, poniewa? istnieje ogromna przepa?? pomi?dzy jego zamiarem i zdolno?ci? do wykonania go. Obiecuje dzieciom, ?e zabierze je w sobot? na mecz pi?karski. Naprawd? tak my?li, gdy o tym m?wi. Jednak gdy przychodzi sobota, nie ma ju? o tym mowy. Co jest k?amstwem, a co prawd?? Kto jest odpowiedzialny?

Ten rodzaj zachowania powoduje coraz wi?ksze zamieszanie i dezorganizacj? w Twojej rodzinie. Znaczenie prawdy si? zaciera i zostaje zaburzone spostrzeganie rzeczywisto?ci. Po prostu nie wiesz w co wierzy?. W ko?cu niemal wierzysz w to, w co chcesz wierzy?. Doprowadza Ci? to do sta?ego nara?ania si? na rozczarowanie. Jest on tak przekonywuj?cy, ?e bardziej wierzysz jemu, ni? zdarzeniom ostatniego tygodnia, niedosz?emu obiadowi czy niewykorzystanym biletom do teatru. Jednak mo?na to wszystko zmieni?. Mo?esz nauczy? si? je?? i chodzi? do teatru sama – je?li to b?dzie konieczne. Ale najpierw musisz koniecznie wydobrze?.


FA?SZYWE NADZIEJE, ROZCZAROWANIE, EUFORIA

Cz??ci? tego, co wp?dza rodzin? alkoholika w zam?t i rozpacz s? pojawiaj?ce si? nadzieje i id?ce w ?lad za nimi rozczarowania. Rodzina niezdolna do zaakceptowania rzeczywisto?ci – ?yje w ?wiecie fantazji.

My?lisz o swoim m??u alkoholiku w kategoriach tego, jaki by? lub m?g? by?. Gdy obiecuje Ci co?, reagujesz tak, jakby by? tak? osob?. Gdy nie spe?nia swojej obietnicy, jeste? zawiedziona du?o bardziej, ni? gdyby? od razu mu nie wierzy?a. Je?eli dotrzyma s?owa, jeste? tak podekscytowana, ?e popadasz w eufori?. Oczywi?cie, doprowadza to do wi?kszego rozczarowania nast?pnym razem. Wyst?puj?ce na przemian uczucia – fa?szywe nadzieje, rozczarowanie, euforia – zwi?kszaj? panuj?cy w Tobie zam?t i l?k. W rezultacie – przekaza?a? mu w?adz? nad swoim szcz??ciem. Dysponuje on teraz moc? zdoln? uczyni? Ci? szcz??liw? albo nieszcz??liw?. Mo?e u?ywa? lub nie u?ywa? tej w?adzy, manipuluj?c Tob?. Je?eli nie zachowasz si? zgodnie z jego wymaganiami, to nie zabierze Ci? na przyj?cie. Je?eli wcze?niej zdecydowa?, ?e chce wyj?? sam, nic nie mo?esz na to poradzi?. Czasami zachowuje swoje manipulacje na ostatni? chwil? przed wyj?ciem. I zostajesz wtedy – ubrana na przyj?cie, na kt?re nie p?jdziesz.

Naprawd? wierzy?a?, ?e tym razem b?dzie inaczej. Tak dobrze dawa?a? sobie rad?. Nie pi? przez dwa tygodnie. Tym razem b?dzie inaczej. Jak cz?sto to sobie m?wi?a?? Jak cz?sto m?wi? to sobie alkoholik? Tak, jest faktycznie inaczej. Jest gorzej. Choroba post?puje. Nie jeste? pani? sytuacji, Tw?j m?? tak?e nie. Panem sytuacji jest alkohol – je?li na to pozwolisz.


ZAM?T

B?d?c z alkoholikiem ?yjesz w zam?cie. Nie wiesz w co wierzy? ani czego oczekiwa?. Poniewa? to alkoholik poci?ga za sznurki, ta?czysz do bardzo niezbornej melodii. Twoje poczucie rzeczywisto?ci ulega zaburzeniu. Ka?dy dzie? jest coraz trudniejszy do wytrzymania, ?ycie staje si? koszmarem. Maj?c taki zam?t w g?owie mo?esz postanowi?, ?e b?dziesz pi?a z m??em. Wypr?bowawszy wszystko co mog?a? wymy?li?, decydujesz wreszcie: „Nie mog? go zwyci??y?, wi?c przy??cz? si? do niego”. My?lisz, ?e mo?e w ten spos?b zahamujesz jego picie, albo sprawisz, ?e b?dzie mniej Ci ubli?a?. Rezultaty tego ?atwo przewidzie?. Nie mo?esz dotrzyma? mu kroku. Gdy dzieci widz?, ?e pijesz z ojcem staj? si? jeszcze bardziej przestraszone i zmieszane. My?l?, ?e ich matka tak?e staje si? alkoholiczk?. W ten spos?b wszyscy zostaj? g??biej wessani w otch?a? alkoholika.

Jest Ci bardzo trudno jasno my?le?. W gruncie rzeczy jest Ci w og?le trudno my?le?. Nie mo?esz „wy??czy?” swojej g?owy i nie mo?esz tak?e doj?? do jakiejkolwiek odpowiedzi. Jeste? w kieracie, ale nie wiesz, gdzie si? znalaz?a? i nie wiesz, jak si? wydosta?. Zaczynasz zastanawia? si? nad tym, jak si? to wszystko sko?czy. „Czy trac? zmys?y? – pytasz sama siebie. – Mo?e wariuj?. ?adna osoba o zdrowych zmys?ach nie ?y?aby w ten spos?b”. W?a?ciwie mo?e masz racj?.


PROBLEMY SEKSUALNE

Wraz z zaburzeniami komunikacji na innych obszarach Twego ma??e?stwa, psuje si? tak?e fizyczna ekspresja blisko?ci. U?ywasz seksu jako or??a. Odmawiasz, gdy m?? nie zachowuje si? odpowiednio. Nie b?dzie mia? Ciebie w ???ku, je?li zamierza nadal pi? w taki spos?b. „Id? do ???ka ze swoj? kochank? albo z butelk?” – my?lisz.

Mo?e odpycha? Ci? zapachem alkoholu, co jest wystarczaj?cym powodem odrzucenia jego zalot?w. S?dzisz, ?e pragnie Ci? z czystego po??dania, a nie z mi?o?ci. Mo?e jednak ulegasz mu, poniewa? zauwa?y?a?, ?e gdy jest zaspokojony seksualnie, ?pi i masz wtedy spok?j. Mo?e tak?e my?lisz w kategoriach swoich obowi?zk?w ma??e?skich i odpowiedzialno?ci. Tak wi?c masz wyb?r pomi?dzy poczuciem winy i poni?eniem. I zn?w obni?a si? Twoje poczucie w?asnej warto?ci.

Nadu?ycia seksualne tak?e s? nierzadkie. Kobiety ulegaj? zachowaniom, kt?rym mog?yby si? sprzeciwi?, gdyby zosta?o im chocia? troch? szacunku do siebie. Klientki m?wi?y mi o sytuacjach, kt?rych rezultatem by?a konieczno?? interwencji lekarskiej. By?o im trudno nawet opowiada? o tym. Jednak zebra?y si? na odwag?, tak ?e mog?am im pozwoli? na niedopuszczenie do powt?rzenia si? takiej sytuacji. Pozwoli?am im by? osob?. „Nie mog?am ?y? dalej bez opowiedzenia tego komu? – powiedzia?a mi Judy D. – I wiem, ?e Ty nie powt?rzysz tego nikomu”. Nie musz? chyba dodawa? wi?cej szczeg???w. Wiesz o czym m?wi?. Znasz r??nic? pomi?dzy tw?rczym i satysfakcjonuj?cym seksem, a nadu?yciem. W sferze seksu, tak jak w ka?dej innej sferze Twojego ?ycia, zagubi?a? poczucie w?asnej warto?ci, sta?a? si? niepewna i zak?opotana.

Nie ma w tym nic niezwyk?ego, gdy alkoholik ma romans. Skar?y si?: „Moja ?ona mnie nie rozumie”. Pewnie, ?e ni cholery go nie rozumiesz! „Nie chce mnie w ???ku”. Tak, to prawda. „Nie chce pi? ze mn?”. Pr?bowa?a?, ale wtedy rozwin??a si? w Tobie awersja do alkoholu. Nie szkodzi, ?e romans jest symptomem choroby – jeste? tym zdruzgotana. Twoja to?samo?? jest tak zwi?zana z nim, ?e przestajesz by? sob?. „Pewnie nie jestem zbyt kobieca – my?lisz sobie. – Gdybym by?a kobieca, nie dosz?oby do tego romansu”. Twoje wyobra?enie o sobie zn?w si? obni?a. Jeste? z?? ?on?, matk?, gospodyni?, a teraz straci?a? tak?e sw?j seks. Jeste? niczym. G?upie gadanie! Jeste? ofiar?. Jeste? ofiar? wsp??uzale?nienia.

Niekt?re ma??e?stwa s? w stanie utrzyma? satysfakcjonuj?ce ?ycie seksualne a? do p??nej fazy choroby, gdy m?? staje si? impotentem. Problemem jest to, ?e my?lisz: „Je?eli mo?e by? tak w ???ku, to jeszcze wszystko b?dzie dobrze”. Tak?e i ta nadzieja ulegnie zachwianiu. Mo?esz si? jedynie rozczarowa?. Nie osi?gniesz niczego, dop?ki nie nauczysz si? odrzuca? fa?szywe nadzieje i ?y? w tera?niejszo?ci. Nauczysz si? tego.


Z?O??

Z?o?? w takiej czy innej formie zawsze jest obecna w domu alkoholika. Atmosfera jest tak zag?szczona, ?e mo?na j? kraja? no?em. Co on powie? Co zrobi? Zabij? go, je?li nie zostawi mnie w spokoju! Czy rozbije samoch?d? Czy obudzi dzieci? Czy powinnam prosi? go o pieni?dze? Wszystkie te w?tpliwo?ci kieruj? Twoj? z?o?? ku ludziom, na kt?rych naprawd? nie jeste? wcale z?a. Zwyk?e pro?by Twoich dzieci zmieniaj? Ci? we wrzeszcz?c? j?dz?. Tylko prosi?am czy mog?… Wcale nie musia?a?…” – p?acze biedne dziecko. Potem, gdy u?wiadamiasz sobie co zrobi?a?, jeste? z?a na siebie.

K??tnie odbywaj? si? prawie bez przerwy. Alkoholik k??ci si?, aby znale?? pow?d do picia, a ?ona k??ci si?, poniewa? wszystko co on m?wi lub robi wytr?ca j? z r?wnowagi. Wydaje si?, ?e mo?liwy jest inny rodzaj konwersacji. „Przebierz groch” – warczy m??, tylko po to, aby uzyska? odpowied?: „Co, masz z?aman? r?k??”.

Ka?esz go: „Przygotuj sobie obiad. Ja ju? jad?am”. Pr?bujesz nawet doda?: „Nie b?dziesz widywa? si? z moimi rodzicami, a ja z Twoimi”. Straszysz go odej?ciem. Je?eli zrobisz to, mo?esz znale?? si? na ulicy w ?rodku nocy, nie maj?c dok?d p?j??. Stajesz si? nieust?pliwa i podejrzliwa. Z?era Ci? w?ciek?o??, a nie masz jak da? jej upust. Ka?dy, kto wejdzie do twego domu, mo?e wyczu? wibracje z?o?ci, nie ma od tego ucieczki: „Kto by pomy?la?, ?e zamienisz si? w tak? samousprawiedliwiaj?c? si? wied?m??

To napi?cie nie zawsze jednak?e przejawia si? w Twoim zachowaniu. Je?eli ?yjesz z m??em, kt?ry u?ywa przemocy, wolisz je st?umi? w sobie, ni? ryzykowa? atak. Jest to trudny, ale realistyczny wyb?r. Je?eli napi?cie ma kierunek do wewn?trz, tzn. je?eli stale trzymasz j?zyk za z?bami, nawet gdy czujesz potrzeb? wybuchu, prawdopodobnie wywo?a ono u Ciebie chorob?. Zapalenia przydatk?w, nie?yty ?o??dka i wrzody cz?sto pojawiaj? si? w rodzinach alkoholik?w. Z?o??, kt?rej si? nie uzewn?trznia mo?e dos?ownie zje?? wn?trzno?ci. Nie namawiam Ci?, ?eby? otworzy?a usta. Konsekwencje mog? by? tego nie warte. W dalszych rozdzia?ach b?d? omawia?a po?yteczne sposoby uwolnienia si? Twojej z?o?ci.


LETARG, POCZUCIE BEZNADZIEJNO?CI, U?ALANIE SI? NAD SOB?, WYRZUTY SUMIENIA, ROZPACZ

Niewa?ne co robisz, niewa?ne jak bardzo si? starasz, to i tak jest za ma?o. Dajesz i dajesz, jakby ta studnia nie mia?a dna. W pewnej chwili rezygnujesz. Co za r??nica? Wszystko co robisz, nie ma znaczenia. Jeste? fizycznie i psychicznie wyczerpana. Pr?bowa?a? utrzyma? ?wiat na swoich ramionach, ale ju? nie mo?esz. Osi?gn??a? punkt, w kt?rym wszystko przesta?o Ci? interesowa?. Wysch?a Twoja emocjonalna energia, jeste? zrozpaczona i samotna. Jeste? pe?na poczucia krzywdy i wyrzut?w sumienia. Przej?cie przez ka?dy dzie? staje si? m?k?. Wstanie z ???ka i ubranie si? jest zadaniem niemal ponad si?y. Po co kontynuowa? zwyk?y bieg rzeczy? Po prostu nie warto – my?lisz. Wi?c przestajesz. Wycofujesz si? w samotn? egzystencj?.

Gdy osi?gniesz taki punkt rozpaczy, mo?esz sama zacz?? pi? albo u?ywa? narkotyk?w. To nieprawdopodobne, ale zn?w wygrywa alkohol. Jest Ci wszystko jedno i czujesz si? tak, jak gdyby? nie mog?a stawi? czo?a kolejnemu dniu. Twoje problemy s? zbyt wielkie. ?ycie zupe?nie wymkn??o Ci si? z r?k. Chcesz odej??.

Czy uto?samiasz si? chocia? z cz??ci? tego, o czym pisa?am? Czy co? ma jakie? specjalne znaczenie dla Ciebie? Daj? Ci s?owo, ?e nie by?am w Twoim domu. Ale by?am w stu innych domach i rozmawia?am z wieloma innymi kobietami, kt?re ?yj? Twoim ?yciem. Nie jeste? sama. Jeste? w du?ym i nie bardzo ekskluzywnym towarzystwie.

Przypominam sobie pilota samolotu, kt?ry powiedzia? pasa?erom: „Mam dla pa?stwa dwie wiadomo?ci – z?? i dobr?. Z?? wiadomo?ci? jest to, ?e zab??dzili?my. A dobra wiadomo?? – mamy ?wietny czas. To zdumiewaj?ce, jak bardzo po?wi?casz si? chodz?c w k??ko. Mo?e teraz nie uwierzysz mi, ale masz w?adz?, ?eby powiedzie?: „Hej, poczekaj chwil?. Chc? si? st?d wydosta?”. Ta ksi??ka poka?e Ci, jak to zrobi?.

III. CO DZIEJE SI? Z DZIE?MI?

Co z dzie?mi? S? one najbardziej podatne na zranienie. S? ofiarami i s? bezsilne. S? zale?ne i bezbronne. Nie znaj? innego sposobu ?ycia. Ty i Tw?j m?? jeste?cie dla nich najwa?niejszymi lud?mi na ?wiecie. To do Was si? zwracaj?, ?eby przekona? si?, ?e s? kochane, ?e s? warto?ciowe, ?e nic z?ego im si? nie zdarzy. A co dostaj?? Dostaj? du?o sprzecznych przekaz?w. M?wisz: „Kocham Ci?, zostaw mnie sam?”. M?wisz: „Nie martw si?” z czo?em g??boko poci?tym bruzdami. Czujesz ich b?l, ale nie wiesz jak uwolni? je od niego. Dziecku trudno jest rozpozna?, co naprawd? zosta?o powiedziane. To, co si? dzieje wygl?da mniej wi?cej tak: tracisz du?o czasu i energii reaguj?c na Twego m??a, zar?wno gdy jest obecny, jak i wtedy, gdy go nie ma. To samo robi? Twoje dzieci. Tak?e zu?ywaj? sw?j czas i energi? reaguj?c na Ciebie. Reaguj? one nie tylko na Ciebie i na Twoje reakcje w stosunku do ich ojca, ale tak?e na Twoje dzia?anie skierowane w ich kierunku. Brzmi to niejasno? Jeszcze jak! Nie mog? one my?le? jasno, gdy ich ?ycie jest tak popl?tane. Nic nie ma wi?kszego sensu. Pewna jest jedynie niepewno??. Konsekwentna jest jedynie niekonsekwencja.

Tak wi?c dostaj? pomieszania z popl?taniem. Je?eli ?yje si? w zamieszaniu, trudno mu nie ulec; nie ma innej mo?liwo?ci. Nie ma dymu bez ognia. Dzieci na?laduj? rodzic?w. Ucz? si?, mi?dzy innymi w ten spos?b, kim s?. Zawsze kto? powie: „Masz oczy Twojej matki” albo: „Jeste? zbudowany tak jak Tw?j ojciec”. Dziecko nie odpowie: „Hej, chwileczk?! To s? moje oczy” albo: „To moje cia?o”. Mamy sk?onno?? do pos?ugiwania si? rodzin?, aby wyja?ni? to, co widzimy w naszych dzieciach. Moja c?rka gra na pianinie od pi?tego roku ?ycia. Moja matka stwierdzi?a: „Odziedziczy?a to po Twoim bracie”. Mo?e to prawda, a mo?e nie, ale to przyjemne uczucie. Przyjemne, poniewa? maj? oni wsp?ln? pewn? szczeg?ln? cech?. Takie por?wnania robi si? tak?e w spos?b destrukcyjny. „Nie zdziwi?am si?, gdy Johnny Jones sta? si? narkomanem. Przecie? jego ojciec to pijak i ladaco”. Co? podobnego s?yszy si? cz?sto. A ja gryz? si? w j?zyk, poniewa? wiem, ?e syn tej wielce prawej osoby jest dostawc? narkotyk?w Johnny Jonesa. Istotne jest, ?e nawet w naszych czasach rozwini?tego indywidualizmu przys?owia w stylu „niedaleko pada jab?ko od jab?oni” nios? pewn? prawd?. Nios? one prawd? nie tylko ze wzgl?du na to, o czym ju? m?wi?am, ale tak?e dlatego, ?e dotycz? sposobu uczenia si? dzieci. Ucz? si? one przez identyfikacj?. Gdy pisz? t? ksi??k?, m?j najstarszy syn pracuje nad opowiadaniem, c?rka nad piosenk?, a moje najm?odsze dziecko – B?g wie nad czym. Nie umie jeszcze samo siebie odczyta?. Mog? oni by? ?wiadomi tego co robi?, lub nie, ale w ka?dym razie na?laduj? siebie nawzajem. Komunikujemy im, jakie s? nasze warto?ci, a one przyjmuj? je jako swoje w?asne. Je?eli jeste?my niepewni, one tak?e takie b?d?. B?d? gra?y rol? doros?ego. Dzieci najbardziej lubi? bawi? si? w dom. Sp?jrz w jaki spos?b Twoje dziecko ubiera swoje lalki. Nie na wz?r Brandy Bunch.

Ojciec alkoholik jest niesp?jny. My?li si? o nim g??wnie w kategoriach niespe?nionych obietnic. Gdy jest trze?wy, podejmuje wobec dzieci zobowi?zania: „Chcia?bym zabra? Ci? w sobot? na mecz”. „Oczywi?cie, ?e kupi? Ci t? zabawk?”. Gdy m?wi o tym, naprawd? ma zamiar tak zrobi?, ale rzadko si? to zdarza. Dziecko nigdy nie wie, w co wierzy?. Nie wie z dnia na dzie?, z godziny na godzin?, jak zamierza traktowa? je ojciec. Gdy jest trze?wy, zachowuje si? jak idealny rodzic. Bardzo stara si? zachowywa? w taki spos?b, poniewa? czuje si? fatalnie w zwi?zku ze swoim zachowaniem, gdy by? pijany. Jest kochaj?cy, czu?y, rozumiej?cy, pob?a?liwy i towarzyski. Jest w ka?dym calu taki, jak dziecko mog?oby sobie wymarzy?. Sprawia, ?e dziecku wydaje si?, ?e wszystko b?dzie dobrze. To on to spowoduje. Dziecko wierzy we wszystko. Potrzebuje tego, by czu? si? dobrze. Potem, gdy ojciec przychodzi pijany i staje si? pod?y i brutalny, dziecko jest zdruzgotane. Ca?y jego ?wiat si? rozpada. Nie wie, co jest rzeczywiste. Nie wie, na co mo?e liczy? i co jest prawdziwe. Chce wierzy? w dobrego tat?, ale nie mo?e. Nie mo?e zapomnie? o tym z?ym. Miota si? tam i z powrotem, nie wiedz?c, ?e nie jest to jedyny spos?b, w kt?ry musi wszystko przebiega?. Ale tylko taki spos?b zna. Poniewa? jego wyobra?enie o ojcu jest zupe?nie popl?tane, a jednocze?nie jest ono wszystkim, co dziecko zna, syn ojca alkoholika ma trudno?ci w widzeniu siebie jako normalnego doros?ego m??czyzn?. Po prostu nie wie, jaki jest ten „doros?y m??czyzna”. Straszne jest to, ?e sam alkoholizm staje si? cz??ci? roli ojca, z kt?r? identyfikuje si? ch?opiec. W rezultacie okazuje si?, ?e wielu alkoholik?w pochodzi z dom?w, w kt?rych jedno lub oboje rodzice nadu?ywali alkoholu.

Pozornie wydaje si?, ?e powinno by? w?a?nie odwrotnie. My?lisz, ?e u dziecka rozwinie si? wstr?t do alkoholu. U niekt?rych – tak, ale u wi?kszo?ci – nie. O ile dzieci te nie do?wiadcz? innych mo?liwo?ci, b?d? powtarza?y te same b??dy. „Potrafi? zapanowa? nad alkoholem. Nigdy nie b?d? pijakiem, jak m?j ojciec”. Jego ojciec prawdopodobnie m?wi? tak samo.

C?rka tak?e zaczyna si? pl?ta?. Mo?e spostrzega? pij?cego m??czyzn? jako dzielnego i niezale?nego. Nie ma to wielkiego sensu, ale tak w?a?nie si? dzieje. W rezultacie okazuje si?, ?e c?rki alkoholik?w cz??ciej wychodz? za m?? za aktywnych czy potencjalnych alkoholik?w ni? c?rki niealkoholik?w. Jednak nie robi? tego celowo. Nie s? ?wiadome tego, co czyni?. Wiele dziewcz?t po?lubia swoich „ojc?w”. Nie jest to niezwyk?e, ale w tym wypadku jest godne po?a?owania.

To tyle, je?eli chodzi o widzenie przez dziecko alkoholika. Teraz zobaczymy jak dzieci spostrzegaj? Ciebie. Ciebie tak?e nie widz? jako znakomito?ci. Jeste? w trudnej sytuacji. Pr?bujesz ochroni? swoje dzieci, ale nie wychodzi to tak, jakby? chcia?a. Twoja ochrona dzieci prowadzi do wielu p??prawd i zawoalowanych k?amstw. Przecie? nie chcesz ?eby si? martwi?y. Nie chcesz, ?eby picie ojca sta?o si? ich problemem i starasz si? tego unikn??. Poniewa? dzieci reaguj? tak samo silnie na uczucia jak na s?owa, wiedz?, ?e co? jest nie w porz?dku. Wiedz?, ?e nie jeste? w stosunku do nich zupe?nie szczera. Chc? wiedzie?, a jednocze?nie – nie chc?. Je?eli pytaj?, odburkujesz: „Niczym si? nie martwi?”. „Je?eli niczym si? nie martwisz, to dlaczego na mnie krzyczysz? Przecie? nic nie zrobi?em”. To kamyczek daj?cy pocz?tek lawinie. Bywa i tak, ?e dzieci nie pytaj?, ale to wcale nie oznacza, ?e si? nie przejmuj?. Przejmuj? si?, poniewa? wiedz?, a jednocze?nie nie wiedz?, co si? dzieje. Wiedz?, ?e co? jest ?le, ale nie wiedz? co. Naprawd? nie rozumiej?. A Ty nie mo?esz sprawi?, ?eby zrozumia?y, poniewa? tak naprawd? nie rozumiesz siebie, a poza tym – wolisz raczej nie wyja?nia?. Ostatecznie, c?? dobrego mog?oby z tego wynikn??.

Nawet, je?eli w momentach z?o?ci u?wiadomisz im, jak wstr?tny jest ich ojciec, nie jest wcale niezwyk?e to, ?e b?d? bardziej z?e na Ciebie ni? na niego. Przecie? to Ty jeste? osob? odpowiedzialn? za m?wienie im „nie”. Egzekwowanie dyscypliny rzadko jest r?wno rozdzielone pomi?dzy ma??onk?w. Ty jeste? t? osob?, kt?ra czuje si? zm?czona i poirytowana, i wy?adowuje to na nich. Jak mo?esz by? tak spokojna jak tego wymagaj? dzieci, gdy by?a? na nogach przez ca?a noc, z pijanym m??em, kt?ry chodzi? za Tob? z pokoju do pokoju? Znam kobiet?, kt?ra czuwa?a noc w noc, sprz?taj?c ba?agan, ?eby dzieci nie zobaczy?y go rano, ulegaj?c te? alkoholikowi, tylko po to, ?eby nie ha?asowa? i nie budzi? dzieci, i czekaj?c a? straci przytomno?? na tyle, by mog?a po?o?y? go do ???ka – aby nast?pnego dnia rano dzieci nie znalaz?y go nieprzytomnego na pod?odze. Przypadkiem us?ysza?a, jak jej dzieci rozmawiaj? o niej. M?wi?y: „Mama zawsze jest taka zm?czona. Ostatnio nawet prawie w og?le jej nie widz?”. One nic nie wiedzia?y. Nawet gdyby wiedzia?y, to i tak czu?yby si? zagubione. Jeste? tak? osob?, na kt?r? mo?na si? z?o?ci? najbezpieczniej. Dzieci wiedz? co si? zdarzy, gdy b?d? si? z?o?ci? na Ciebie. Mog? tego nie lubi?, ale w przypadku ojca mo?e zdarzy? si? wszystko. Tak wi?c, na Ciebie spada ca?a z?o??. Lgn? do Ciebie, a jednak utrzymuj?, ?e to Ty jeste? odpowiedzialna. Litujesz si? nad nimi, ale jednocze?nie chcia?aby?, by zostawi?y Ci? sam?. Chocia? kilka minut spokoju. Czy to nigdy si? nie sko?czy?

Nie jest trudno zidentyfikowa? dom alkoholika. Wygl?da on mniej wi?cej tak: Atmosfera jest pe?na napi?cia. Wybuch k??tni jest tylko kwesti? czasu. Zaczyna si? ona od zupe?nie bezsensownych przyczyn. Alkoholik rozpoczyna sp?r, ?eby mie? pretekst do wyj?cia i picia. Ty rozpoczynasz z powodu czego?, co zdarzy?o si? pi?? dni, pi?? miesi?cy, albo pi?? lat temu. Sama k??tnia dotyczy bzdur, kt?re w gruncie rzeczy nie maj? znaczenia. „Kt?ra godzina?” „A co, jeste? ?lepy?”

Mary opowiada?a mi, ?e kiedy? jej rodzice k??cili si? na temat tego, o kt?rej powinna wraca? do domu. By?a w?ciek?a, poniewa? nie s?uchali tego, co ona m?wi. Chcia?a przedstawi? sw?j punkt widzenia, poniewa? o godzin? jej powrotu do domu chodzi?o. Wyja?ni?am jej, ?e tak naprawd? to sp?r wcale nie by? o ni?. By?a to pr?ba si?. K??tnia nie dotyczy?a Mary, tylko jej matki pokazuj?cej temu pijakowi, gdzie jest jego miejsce i ojca walcz?cego z dziwk?, przez kt?r? musi pi?. Decyzja dotyczy osoby Mary, lecz jej racje nie maj? ?adnego znaczenia. Po jakim? czasie te k??tnie staj? si? dla dziecka s?owami – s?owami pe?nymi z?o?ci. To, czy s? one s?uszne czy nies?uszne nie ma znaczenia, poniewa? wszystkie one s? pozbawione sensu. Dziecko reaguje strachem i szybko uczy si?, ?e doro?li nie zawsze m?wi? to, co my?l? i my?l? tak, jak m?wi?.

W ko?cu prawda traci swe znaczenie. Z moich bada? dotycz?cych dzieci z dom?w alkoholik?w wynika, ?e zagubi?y one poczucie prawdy. Nie wiedzia?y co jest, a co nie jest prawd?. Nie by?o to tak?e dla nich specjalnie wa?ne. Raczej stara?y si? zgadywa? jakich uczu? si? od nich oczekuje. Da?am do wype?nienia kwestionariusze stu pi??dziesi?ciorgu dzieciom. Setka pochodzi?a z rodzin alkoholik?w, a pozosta?e pi??dziesi?cioro – w tym samym wieku, takiej samej p?ci i o podobnym pochodzeniu spo?ecznym co ta setka – nie mia?o rodzic?w, kt?rzy nadu?ywaj? alkoholu. W kwestionariuszu by?a skala k?amstwa. Jest to spos?b na okre?lenie tego, czy badany – zamiast m?wi? prawd? – daje takie odpowiedzi, o kt?rych my?li, ?e s? oczekiwane. Robi to dla uzyskania lepszych wynik?w. Okazuje si?, ?e dzieci z dom?w niealkoholik?w, kt?re k?ami?, robi? to w?a?nie po to, aby uzyska? lepszy wynik na kwestionariuszu. Dzieci z dom?w alkoholik?w maj? globalnie du?o wy?sze oceny w skali k?amstwa. Pokazuje to, ?e w?a?ciwie one nie k?ami?. Ich wyniki kwestionariuszowe s? niskie, niezale?nie od tego, czy k?ami?, czy te? nie. Wskazuje to na fakt, ?e ich ?wiat nie jest typowym ?wiatem. Dlatego ich odpowiedzi nie s? typowymi odpowiedziami.

Poza tym – by jeszcze bardziej skomplikowa? spraw? – zachowania i postawy, kt?re mog?yby wydawa? si? dziwne w normalnej sytuacji domowej, mog? by? wr?cz zupe?nie zdrowe w domu alkoholika.

Pos?u?? si? przyk?adem. Mniej wi?cej przed rokiem zg?osi? si? do mnie dwunastoletni ch?opiec. George by? agresywny w szkole. Wszystkie jego wypracowania i rysunki zawsze dotyczy?y ?mierci i morderstw. By?o w nich mn?stwo krwi i przemocy, pchni?? no?em i strzelaniny. Poza tym s?abo si? uczy?. Zar?wno rodzice jak i nauczyciele byli zaniepokojeni. George przeszed? letni program specjalnej pomocy, a potem przys?ano go do mnie z powodu jego problem?w emocjonalnych.

Przyszed? ch?tnie. Z moich do?wiadcze? wynika, ?e dzieci z rodzin alkoholik?w bardzo pragn? porozmawia? z kim?, komu mog? zaufa?. Trzymanie wszystkiego w sobie jest niemal nie do zniesienia. Podczas rozmowy opowiedzia? mi sw?j sen. Dotyczy? on mr?wek-ludojad?w atakuj?cych jego dom. On, dzi?ki swojej odwadze, uratowa? mam? i babci? i zaprowadzi? je w bezpieczne miejsce. Z jakiej? przyczyny ojciec zosta? w domu. Po powrocie okaza?o si?, ?e pozosta?y z niego tylko strz?py wn?trzno?ci. Ciekawy sen? Tak, ciekawy z wielu przyczyn. Wygl?da na sen dziecka z problemami? Tak, to nie ulega w?tpliwo?ci. Ale sam sen nie jest sygna?em choroby psychicznej.

Ch?opiec ten ?y? w domu, w kt?rym ojciec by? aktywnym alkoholikiem. Jego ?ycie by?o niczym piek?o. Nie m?g? okaza? ojcu swojej z?o?ci. Ba? si? go. Jego matka wybra?a unikanie spornych spraw i sta?a si? nadopieku?cza w stosunku do George’a.

Nic dziwnego, ?e ch?opiec krzycza?: „zabi?!”. By? bardzo z?y. Kt?? by nie by?? Gdyby nie okazywa? ?adnych zewn?trznych oznak z?o?ci, mia?by du?o wi?cej zaburze?.

Spotyka?am si? z tym ch?opcem przez pewien czas, a potem zacz??am widywa? si? z jego matk?. Gdyby mo?na by?o zmieni? klimat domu, ch?opiec reagowa?by inaczej. Gdybym mog?a j? doprowadzi? do zdrowia, ch?opiec te? m?g?by wyzdrowie?. I t? w?a?nie drog? posz?am. Zmiana postaw matki pozwoli?a ch?opcu wzmocni? si? i m?wi? o swoich uczuciach. By? w stanie znale?? taki spos?b zachowania si?, kt?ry by?by bardziej do przyj?cia. Fantazje usta?y i rysunki tak?e. Spotka?am go w zesz?ym tygodniu. Jego ojciec ju? nie pije i wszyscy razem pracuj? usilnie, ?eby zn?w sta? si? rodzin?. U?miecha si? teraz. Ju? nie nienawidzi ?wiata. Zacz?? si? lepiej uczy?. Ma mniej k?opot?w. Teraz, gdy ?le napisze klas?wk?, albo we?mie udzia? w b?jce, to tylko dlatego, ?e si? nie nauczy?, albo dlatego, ?e ch?opcy zazwyczaj bior? udzia? w b?jkach. Nie jest to spowodowane tym, ?e nie m?g? si? skupi? martwi?c si? o matk?, kt?ra martwi?a si? o ojca, ani tym, ?e chcia? pobi? ca?y ?wiat.

W tym wypadku dziecko krzycza?o o pomoc i zauwa?ono to. Inne dzieci wycofuj? si?. Pozostawia si? je wtedy same, gdy? nie sprawiaj? k?opot?w. Niekt?re ko?cz? w wi?zieniu. „Kogo obchodzi to, co robi??” Jeszcze inne kierowane s? do poradni dla dzieci. Ale czy wr?c? do zdrowia psychicznego, gdy pozbawimy je pomocy? A z Twoj? pomoc? mo?emy przecie? osi?gn?? cuda. Wyniki s? prawie natychmiastowe. Jednak zanim b?dziesz mog?a pom?c, nale?y przyjrze? si? ca?emu problemowi.

Nie stanie si? on mniej skomplikowany, ale wszystko pouk?ada si? tak, ?e b?dziesz mog?a zrozumie? co si? dzieje. Gdy b?dziesz czyta? dalej, mo?esz poczu? si? przygn?biona i winna. Nie zniech?caj si?. Tym dzieciom mo?na pom?c. Tak mi?dzy nami m?wi?c, w?a?nie dlatego kocham prac? z rodzinami alkoholik?w. Odnosz? sukcesy. Dam Ci klucze i Ty tak?e b?dziesz mia?a sukcesy.

?rodowisko mo?e na nas dzia?a? w spos?b negatywny lub pozytywny. Dzieci, o kt?rych m?wimy, maj? w swoim ?yciu bardzo ma?o sp?jnych, podtrzymuj?cych do?wiadcze?. W rezultacie powa?nie zaburzona zostaje ich samoocena. Musi tak by?. Bardzo du?o rzeczy wp?ywa na rozw?j my?lenia o swojej warto?ci. Samoocena musi zale?e? od tego, w jakim stopniu uwa?amy siebie za zdolnych, wa?nych, udanych i warto?ciowych. Wi?kszo?? za? tych ocen zdeterminowana jest przez to, w jaki spos?b traktuj? nas inni ludzie. Wyobra?enia i postawy ludzi wa?nych w naszym ?yciu przyjmujemy jako swoje w?asne.

Dziecko z domu alkoholika nie widzi siebie jako kogo? uzdolnionego. Gdyby by?o naprawd? zdolne, potrafi?oby wymy?li? jaki? spos?b na to, ?eby ojciec przesta? pi?. Wszystko inne blednie w tym zestawieniu. Takie dziecko umniejsza znaczenie wszystkiego, co robi, traktuj?c to jako ma?o wa?ne. C?? zmieni si?, gdy uda mu si? co? zbudowa?, albo gdy zostanie asem z matematyki, gdy ojciec jest ca?y czas pijany, a matka tak zaabsorbowana, ?e nikt naprawd? si? nim nie opiekuje? Wida? to by?o na autoportrecie bardzo bystrego czwartoklasisty, kt?ry mieszka? z agresywnym ojcem alkoholikiem. Pod rysunkiem dziecko napisa?o „Chcia?bym umrze?. Jestem tak g?upi”. Jego wyobra?enie o sobie by?o bardzo odleg?e od rzeczywistych zdolno?ci. A zachowywa? si? zgodnie z tym, co my?la? o sobie.

By? w klasie prowadzonej przez nieczu?ego nauczyciela, kt?ry nie rozumia? jego napomkni?? o pomoc. Mogli?my przenie?? go do innej klasy. Nowy nauczyciel by? bardziej obeznany z jego sytuacj? domow? i dzi?ki jego serdeczno?ci i wsparciu ch?opiec zacz?? si? rozwija?.

Jest wa?ny? Dla kogo? Jego ojca bardziej obchodzi nast?pne pija?stwo.

A matka obmy?la sposoby jak mu zapobiec. „Jak mog? by? wa?ny?” Dziecko zaczyna my?le? w ten spos?b i tak czuje.

Poproszono mnie kiedy? o porozmawianie z szesnastoletnim synem, kt?ry przebywa? wtedy w areszcie dla m?odocianych przest?pc?w. Rodzice mieli nadziej?, ?e gdy napisz? pozytywne sprawozdanie, to b?dzie mo?na go u?y? w obronie ch?opca, gdy dojdzie do procesu.

Nad by? wpl?tany w bardzo powa?ne przest?pstwo i wszyscy byli tym bardzo poruszeni. Gdy usiedli?my aby porozmawia?, powiedzia?am mu: „Nie rozumiem, co Ci? do tego sk?oni?o. Znam Ci? ju? d?ugo i w?a?ciwie nie wygl?da to na co? w Twoim stylu”. Odpowiedzia?: „Zrobi?em to, ?eby mnie zauwa?yli”.

Czy nie wywo?uje to u Ciebie dreszczu grozy? U mnie tak. Jego rodzina by?a tak poch?oni?ta piciem ojca, ?e naprawd? w og?le nie zwraca?a na niego uwagi. Wyrzucono go ze szko?y – ?adnej reakcji. Wpl?ta? si? w drobne przest?pstwa, zawsze zostawiaj?c rodzicom jaki? ich ?lad. I nic. A? w ko?cu zrobi? co?, co przyci?gn??o ich uwag?. Przyci?gn??o uwag? wielu ludzi. Kosztowa?o to ch?opca rok wi?zienia. Dla niego, dla dzieci, kt?re robi? co? z?ego, aby zosta? zauwa?one, przyczyna uwagi wcale nie jest tak wa?na jak sama uwaga. Przynajmniej wiedz?, ?e ?yj?. Niech teraz martwi? si? o mnie.

Dzieci trac? te? poczucie w?asnej warto?ci, poniewa? czuj? si? odpowiedzialne za chorob? ojca. Gdyby by?y lepszymi smykami, mo?e ojciec by nie pi?. A oczywi?cie nie ma sposobu, ?eby mog?y by? wystarczaj?co dobre, wi?c takie uczucia stale s? wzmacniane.

Interesuj?ce s? ich postawy w stosunku do domu rodzinnego. Mo?na by przypuszcza?, ?e dzieci te b?d? chcia?y ucieka? z domu. Mo?na by przypuszcza?, ?e b?d? chcia?y odsun?? si? od tej sytuacji najdalej, jak tylko si? da. Tymczasem to nieprawda. Dzieci te maj? bardzo mieszane uczucia. Chocia? w domu s? nieszcz??liwe, to czuj? si? tam potrzebne. „Jak matka mog?aby poradzi? sobie beze mnie? Martwi? si? o ojca”. Chocia? s? z?e na alkoholika czy zirytowane niealkoholikiem, to czuj? si? jako? odpowiedzialne. Pragn? mi?o?ci odrzucaj?cego rodzica i to wi??e je z nim emocjonalnie. Ma tak?e wp?yw na ich samoocen?. Czuj? si? winne. Nie mog? uwolni? si? od poczucia, ?e jest z nimi co? nie w porz?dku, co? co sk?ania ich ojca do picia. Musi by? co?, co mog? zrobi? dla zahamowania picia ojca. Postawy takie podtrzymywane s? przez alkoholika, kt?ry nie chce bra? odpowiedzialno?ci za w?asne zachowanie. Jest to tak?e postawa, kt?r? przejmuj? od Ciebie, poniewa? my?lisz to samo o sobie. Sprawa komplikuje si?. Dzieci chc? chroni? matk?. Chc? tak?e by? chronione przez ni?. Ojciec nie zawsze jest okropny. Mo?e przestanie pi?, tak jak obieca?. Emocje dzieci s? bardzo mocno uwi?zane w domu rodzinnym. Nawet gdy dzieci opuszczaj? dom, pozostaj? w nim emocjonalnie. Moi studenci pochodz?cy z dom?w z problemem alkoholowym byli znacznie bardziej skoncentrowani na tym, co dzieje si? w domu ni? studenci z bardziej typowych dom?w. Ich rozmowy telefoniczne s? traumatyczne. Potrzebuj? mnie. To moi rodzice. Czy dadz? sobie rad? beze mnie? S? to uczucia r??ni?ce od tych, kt?re spotyka?am u innych student?w. Ci daj? takie komentarze: „Moi starzy pr?buj? wp?dza? mnie w poczucie winy, poniewa? nie dzwoni? czy nie przyje?d?am do domu tak cz?sto, jak by chcieli”. Mog? czu? si? winni, ale generalnie bior?c nie wydaje si? to obezw?adniaj?ce. Jest to walka o rozw?j i niezale?no??, nawet je?eli oznacza ona egoizm i niezwa?anie na innych. Chocia? ?aden rodzic nie lubi tego okresu, poniewa? odbiera si? go jak cios, to jest on zdrowszy ni? sta?e sprawdzanie i przybieganie do domu w celu upewniania si?, ?e wszystko jest jeszcze na miejscu.

Kontakty z innymi lud?mi musz? z konieczno?ci na tym ucierpie?.

Dzieci, o kt?rych mowa, obawiaj? si? zawierania przyja?ni, poniewa? kr?puj? si? zaprasza? przyjaci?? do domu. Nie wiedz? co si? zdarzy, ani jak ich koledzy b?d? traktowani, gdy przyjd?. A maj? powody, aby si? tego obawia?. Czuj? si? zak?opotane, poniewa? nie mog? nic wcze?niej wyja?ni?, a ewentualne zaproszenia od innych musz? wi?za? si? z rewizyt?. S?ysza?am o pewnej dziewczynce, kt?ra przyprowadzi?a do domu swoj? szkoln? kole?ank? i zasta?a na pod?odze w salonie nieprzytomnego ojca. Matka wyt?umaczy?a kole?ance, ?e ma on chore plecy i lekarz zaleci? mu spanie na pod?odze. Wydawa?o si?, ?e dziewczynka uwierzy?a, ale nigdy wi?cej ju? tam nie przysz?a.

Wszystko to sprawia, ?e dzieci odsuwaj? si?, aby nie by? zmuszonym do stawiania czo?a innym, albo s? agresywne w spos?b powoduj?cy odrzucenie przez innych. Kontakty z innymi lud?mi staj? si? zbyt bolesne aby je podejmowa?. To dodatkowo sprzyja poczuciu samotno?ci i przekonaniu o byciu kim? bezwarto?ciowym. „Wszyscy mnie nienawidz?. Nie mam przyjaci??. Co bym nie zrobi? i tak wpadam w k?opoty”

Odbija si? to tak?e na wynikach w szkole i stosunku do nauki. Trudno wyobrazi? sobie, ?eby mo?na by?o skoncentrowa? si? na nauce, martwi?c si? o to, co si? dzieje w domu, czy po nieprzespanej nocy z powodu ojca alkoholika. Pojemno?? uwagi jest czym?, co mo?na ?wiczy? i rozwija?, ale w tych warunkach jest to prawie niemo?liwe. Nauczyciel, kt?ry jest wra?liwy na potrzeby dzieci – kt?ry potrafi stworzy? akceptuj?c?, pe?n? troski atmosfer? – mo?e uchyli? nieba tym dzieciom. My?l?, ?e obrazuje to poni?sze wypracowanie, napisane przez pewn? si?dmoklasistk?, pochodz?c? z domu, w kt?rym istnia? problem alkoholowy. Chocia? dziewczynka nie m?wi wprost, odzwierciedla miniony czas, gdy jej ojciec by? aktywnym alkoholikiem.


SNY

Rzadko pami?tam swoje sny. My?l?, ?e sny to sprawy o kt?rych si? my?li, gdy si? ?pi. Jestem do?? pewna, ?e mam racj?. ?ni?o mi si? kiedy?, ?e do miasta przyby? ogromny potw?r. Zabija? ka?dego, na kogo spojrza? i burzy? domy, w kt?rych byli ludzie. Dostrzega?am go, zanim ktokolwiek zdo?a? go zauwa?y? i zawsze okazywa?o si?, ?e opr?cz mnie nikt go nie widzi. Bieg?am do domu starc?w dwa domy dalej i ukrywa?am si? w nowej werandzie. W prawdziwym ?yciu – wtedy gdy mia?am ten sen w?a?nie budowano tam werand?. W ka?dym razie s?ysza?am krzyki i by?am naprawd? przera?ona. Zacz??am p?aka?, gdy nagle ten potw?r podni?s? mnie i zacz?? do mnie m?wi?. Naprawd? si? przerazi?am i by?am przekonana, ?e mnie zdepcze. Ale nie zrobi? tego. Jestem pewna, ?e zrobi?by to, gdybym nie p?aka?a. Zrobi? si? bardzo sentymentalny i by? dla mnie bardzo mi?y. Okaza?o si?, ?e jestem zupe?nie sama, poniewa? potw?r pozabija? wszystkich ludzi na ?wiecie opr?cz mnie. Potw?r dotrzymywa? mi towarzystwa, a? pewnego dnia odwr?ci?am si? i ju? go nie by?o. Zosta?am zupe?nie sama, ale tym razem ju? na dobre.

Sen ten oznacza – moim zdaniem – ?e by?am bardzo roze?lona i chcia?am sobie to odbi? na ludziach, kt?rzy jako? mnie skrzywdzili. Wi?c to ja by?am naprawd? tym potworem, kt?ry m?ci? si? na ludziach, zabijaj?c ich. Potem, gdy ich zabi?am, by?am zupe?nie sama, tak samo jak na pocz?tku. Gdy mi si? to ?ni?o, by?am w trzeciej klasie. Nie mia?am w domu ?adnych przyjaci??, poniewa? by?am wstydliwa i wra?liwa. Gdy kto? zrobi? mi co? obrzydliwego, strasznie mnie to przygn?bia?o. Nienawidzi?am wielu ludzi. By?am naprawd? zagubiona.

Lubi?am szko??, prawdopodobnie dlatego, ?e pozwala?a mi ona wyrwa? si? z kr?gu problem?w zwi?zanych z domem. W szkole by?am zgrywusk? i mia?am wielu przyjaci??. Pr?bowa?am si? wyg?upia?, ?eby ukry? swoje prawdziwe uczucia.

Nauczycielowi trudno jest odkry?, ?e takie dzieci cierpi? na wsp??uzale?nienie. Nie chc? one by? rozpoznane. Pyta?am dzieci w r??nym wieku o to, czy przy??czy?yby si? do grupy szkolnej, kt?ra pomog?aby im ?y? z ich problemem, je?eli nazwiska by?yby zastrze?one. Wszyscy m?wili: „Nic z tych rzeczy. Nie b?d? ryzykowa?, ?e kto? to odkryje”. Zak?adam tak? grup? w college’u, w kt?rym ucz?. Stwierdzi?am, ?e na dziesi?ciu student?w, z kt?rymi si? spotykam, dw?ch jest w jakim? stopniu dotkni?tych takim problemem. Zdumiewaj?ce, ale prawdziwe. Nie wiem jak wiele os?b przy??czy si? do tej grupy. Dopuszczenie innych do problemu jest trudne, ale reakcja typu: „Wiem dobrze o czym m?wisz, bo mnie zdarzy?o si? to samo” przynosi tak ogromn? ulg?, ?e mo?na niemal zobaczy? ten kamie? spadaj?cy z serca. Ci ludzie wyprostowuj? si?.

Chocia? ten odmalowany przeze mnie obraz mo?e wyda? si? do?? ponury, sytuacja jednak nie jest beznadziejna. Gdy tylko Ty zaczniesz czu? si? lepiej, dzieci tak?e poczuj? si? lepiej. Jest to w?a?ciwie automatyczne. Mo?ecie wyzdrowie? jako rodzina. W?a?nie choroba, kt?ra rozdzieli?a Wasz? rodzin?, mo?e Was po??czy?. Cz?sto to widzia?am.

Alkoholizm to choroba rodziny. Cz??? strategii tej choroby polega na rozdzielaniu i zdobywaniu. Nabiera ona mocy, gdy ka?dy cz?onek rodziny wycofuje si? do w?asnego, prywatnego piek?a. Ale gdy rodzina ??czy si? w ca?o??, ?eby zwalczy? chorob?, traci ona swoj? si?? panowania i dominacji. Zostaje zneutralizowana. Nie ma czym si? karmi?. Walka, kt?r? wydaje jest zaci?ta, ale gdy rodzina przestaje si? l?ka?, choroba mo?e karmi? si? tylko sama sob?. W ko?cu traci ona swoj? w?adz?, a Ty zdobywasz to, co straci?a?.

Ksi??ka ta b?dzie Ci s?u?y? pomoc? w takiej pracy. Wska?e Ci spos?b, w jaki mo?esz pom?c sobie, a potem da Ci narz?dzia, kt?re pomog? dzieciom.

Jak ju? m?wi?am, dzieci ucz? si? przez identyfikacj? i na?ladowanie r?l. Oddaj? one to, co si? im da?o. Gdy zmienisz si?, podarujesz im osob?, z kt?r? b?d? mog?y czu? si? dobrze. Staniesz si? osob?, do kt?rej b?d? chcia?y by? podobne. Gdy nauczysz si? tego, by lepiej dzieli? si? swymi my?lami i uczuciami, one tak?e b?d? to umia?y. Gdy nauczysz si? akceptowa? siebie, one tak?e b?d? ?atwiej mog?y siebie zaakceptowa?. Gdy nauczysz si? kocha? siebie, one tak?e naucz? si? kocha? siebie. I w ko?cu nauczysz si? dzia?a? tak, aby Twoja energia s?u?y?a Tobie, a nie dzia?a?a przeciwko Tobie. Nie jest to ?atwe, ale warto spr?bowa?.

IV. ZBLI?AMY SI? DO UCHWYCENIA PROBLEMU

Pierwszym krokiem w opanowaniu Twojego ?ycia jest uznanie, ?e alkoholizm jest chorob?. Jest to choroba, tak jak cukrzyca lub rak. Jest to choroba post?puj?ca. Staje si? coraz niebezpieczniejsza w kolejnych etapach. Jest to choroba ?miertelna. Mo?na j? zahamowa?, ale nie mo?na si? jej pozby?.

Nikt nie potrafi naprawd? dok?adnie okre?li?, co dzieje si? w organizmie alkoholika, gdy zaczyna on pi?. W ka?dym razie, dzieje si? w nim co? innego ni? gdy zaczyna pi? niealkoholik. Alkohol nie wchodzi u alkoholika w takie same procesy trawienne jak u niealkoholika. Ostatnio s?ysza?am, jak alkoholicy m?wili: „Wypi?em tylko ?yk i poczu?em to w nogach”, „Spr?bowa?am troch? kremu czekoladowego, o kt?rym nie wiedzia?am, ?e zawiera brandy, i zacz??o mnie ?wierzbi?”. Wida? tu wyra?nie wi?ksz? wra?liwo?? na alkohol.

Zna?am pewnego alkoholika, kt?ry nie pi? przez osiem lat. Potem zacz?? pracowa? w fabryce farb. Kamyczkiem uruchamiaj?cym lawin? na?ogu sta? si? alkohol znajduj?cy si? w wyziewach farb i – d?ugoletni abstynent poszed? na pijatyk?.

Mia?am studentk? alkoholiczk?, kt?ra „chodzi?a po ?cianach”, gdy na przezi?bienie bra?a antyhistamin?. W ten sam spos?b jej organizm reagowa? na wszystkie lekarstwa.

Znam wielu trze?wych alkoholik?w, kt?rzy nie u?ywaj? aspiryny, nie pozwalaj? sobie zaaplikowa? nowokainy u dentysty, uwa?nie ogl?daj? etykietki od?wie?aczy do ust i stosuj? inne skrajne ?rodki ostro?no?ci, poniewa? obawiaj? si?, ?e najdrobniejsza ingerencja jakiego? ?rodka chemicznego spowoduje w ich organizmie utrat? kontroli. W gruncie rzeczy jest wielce prawdopodobne, ?e maj? racj?.

Alkohol uzale?nia swoje ofiary psychicznie i fizycznie. Zwykle uzale?nienie psychiczne jest najbardziej widoczne we wczesnym okresie. W ksi??ce D. Lainga W?z?y opisane s? wzory uzale?nienia psychicznego. Chocia? ten proces mo?e mie? r??ne warianty, wydaje mi si?, ?e Laing do?? dobrze opisa? przebieg wypadk?w.

Zaczyna pi?, ?eby sobie z czym? poradzi?, co czyni go jeszcze mniej zdolnym do radzenia sobie; im bardziej pije, tym bardziej si? boi, ?e stanie si? pijakiem, im bardziej si? upija, tym mniej boi si? upi?; tym bardziej boi si? upi? gdy nie jest pijany, im mniej boi si? po pijanemu, tym bardziej boi si?, gdy nie jest pijany. I tak w k??ko. My?l?, ?e ju? to widzisz. Ofiara jest wci?gana coraz g??biej i g??biej. Przywodzi mi to na my?l ruchome piaski, ale m?wi?am Ci, ?e na powierzchni ruchomych piask?w mo?na si? unosi?. Alkoholizm natomiast nigdzie nie poniesie. Czasami mo?na mie? wra?enie, ?e sytuacja si? stabilizuje, lecz to tylko rodzaj samooszukiwania siebie.

Wraz z post?pem uzale?nienia psychologicznego, przychodzi uzale?nienie fizyczne. Rozwa?my to. Napoje alkoholowe zawieraj? alkohol metylowy i etylowy. Alkohol etylowy powoduje, ?e czujemy si? dobrze i jest on szybko absorbowany przez organizm. Alkohol metylowy podobny jest do substancji balsamicznej. Potrzeba wi?cej czasu, aby zosta? ca?kowicie wch?oni?ty. Ze wzgl?du na t? swoj? natur?, on w?a?nie jest odpowiedzialny za porannego kaca. Z pewno?ci? m?wiono Ci, ?e najlepszym lekarstwem na kaca jest alkohol. Dzieje si? tak, poniewa? op??nia si? wtedy dzia?anie alkoholu metylowego, a alkohol etylowy jest absorbowany.

Przez jaki? czas czujesz si? lepiej. Je?li nadal b?dziesz chcia?a unikn?? b?lu musisz wypi? nast?pny kieliszek to op??ni dzia?anie alkoholu metylowego a alkohol etylowy… I tak dalej. Wielu alkoholik?w nie ma kaca, poniewa? poziom alkoholu w ich krwi nigdy nie obni?a si? na tyle, ?eby alkohol metylowy m?g? zacz?? si? wch?ania?.

Dotychczas m?wi?am o wczesnych etapach alkoholizmu. Choroba staje si? stopniowo coraz gorsza. Gdy utrzymuje si? d?u?ej, wyst?puje w niej przymus fizjologiczny. U wielu os?b rozwijaj? si? fizjologiczne symptomy, takie jak np. dr?enie, kt?re mo?na uspokoi? tylko alkoholem. U innych s? to halucynacje. Alkohol wywo?uje upiory, a potem oferuje siebie, jako jedyne remedium, kt?rego alkoholik mo?e u?y?, ?eby je odp?dzi?.

Wielu alkoholik?w umiera z powodu uszkodze? r??nych narz?d?w, na przyk?ad w?troby czy trzustki. Alkohol tak silnie panuje nad alkoholikiem, ?e pr?ba jego odstawienia mo?e si? wi?za? nawet z ryzykiem ?mierci. Gwa?towne odstawienie alkoholu mo?e by? niebezpieczne. Nie umiera si? od gwa?townego odstawienia heroiny, natomiast jest to mo?liwe, gdy w gr? wchodzi alkohol. W o?rodkach detoksykacyjnych bardzo uwa?nie obserwuje si? alkoholik?w poddawanych odtruwaniu, a o?rodki rehabilitacji w zasadzie nie przyjmuj? alkoholik?w przed detoksykacj?. Ryzyko, jakie nios? ze sob? konwulsje jest zbyt wielkie aby m?g? je podj?? personel niemedyczny. Nie wierz?, aby osoba o zdrowych zmys?ach mog?a si? sama tak zatru?. To nie jest przejaw niskiego morale. To choroba.

Je?eli nawet nie wierzysz w ca?? reszt?, o kt?rej pisz? w tej ksi??ce, uwierz mi, ?e alkoholizm jest chorob?. Wiem, ?e trudno to zaakceptowa?, ale dowody s? przyt?aczaj?ce. Rozmawia?am z wieloma kobietami, kt?re nie mog?y w to uwierzy?. Niezale?nie od tego, co im m?wi?am i niezale?nie od tego, na ile mi ufa?y, nie potrafi?y pozby? si? my?li: „Gdyby naprawd? chcia?, m?g?by przesta? pi?”. Do?? interesuj?ce jest to ?e kobiety te z jednej strony nie akceptowa?y koncepcji alkoholizmu jako choroby, a z drugiej – ba?y si? ?miertelnie, ?e dzieci odziedzicz? j? po ojcu.

Tym, co mo?e przeszkadza? Ci na Twojej drodze do akceptacji alkoholizmu jako choroby jest stereotyp wykolejonego awanturnika, w??cz?gi bez pracy, bez rodziny, w obszarpanym ubraniu z niechlujnym zarostem, ukrywaj?cego butelk? w papierowej torbie.

Ten stereotyp mo?e by? prawd?, ale rzadko tak si? dzieje. Przyznaj?, ?e sama we? wierzy?am, ale potem pozna?am r??nych alkoholik?w. Niekt?rzy byli bez pracy. Niekt?rzy pracowali. Byli w?r?d nich niewykwalifikowani robotnicy i dyrektorzy wielkich firm, lekarze, prawnicy. Ich roczne dochody waha?y si? od poziomu zasi?ku dla bezrobotnych do dwustu tysi?cy dolar?w. Niekt?rzy byli katolikami, inni protestantami, jeszcze inni – ?ydami, byli biali, czarni, m?odzi, starzy, wybitnie zdolni i niezbyt lotni. Jedynym stwierdzeniem, kt?re mog?o dotyczy? wszystkich tych ludzi jest to, ?e wszyscy maj? jaki? problem alkoholowy.

Stereotyp ten nie jest jedynym mitem, kt?ry zatrzymuje Ci? na drodze do uznania faktu choroby. Jest tak?e wiele innych: „Nigdy nie pije w ci?gu dnia”, „Wcale nie pije tak du?o”, „Pije tylko podczas weekendu” albo „Nigdy nie pije podczas weekendu”. Rzecz w tym, ?e to nie ma znaczenia – kiedy pije, jak du?o pije, ani w jakiej porze dnia zaczyna pi?. Istotne jest to, czy kiedykolwiek straci? kontrol? po wypiciu pierwszego kieliszka. W miar? post?p?w choroby b?dzie zaczyna? pi? coraz wcze?niej i wcze?niej. To, ?e powstrzymuje si? przez jaki? czas przed wypiciem pierwszego kieliszka nie oznacza, ?e nie jest alkoholikiem.

„Pije tylko piwo”. Butelka piwa zawiera t? sam? ilo?? alkoholu co kieliszek whisky. Sze?? du?ych piw to jak trzy podw?jne whisky. Jest si? bardziej napompowanym, ale nie ma si? w sobie mniej alkoholu.

„Jest za m?ody na alkoholika”. Alkoholizm nie ma zwi?zku z wiekiem. Je?li ju? o tym mowa, to choroba post?puje szybciej u osoby m?odej ni? u starszej. Ostatnio s?ysza?am, jak dwudziestokilkuletni m??czyzna twierdzi?, ?e nie zacz?? powa?nie pi? a? do ?smego roku ?ycia. Niewiarygodne? Uwierz mi jednak. Id? na otwarty miting Anonimowych Alkoholik?w. Ujrzysz takich samych ludzi, jakich widzia?a? na spotkaniu w klubie sportowym, w ko?ciele czy na pla?y. Niekt?rzy z nich s? tymi samymi lud?mi. Us?yszysz jak opowiadaj? o tym, co robili, gdy byli pijani – poniewa? obawiaj? si?, ?e gdy te wspomnienia nie b?d? w nich ?ywe, to wszystko si? powt?rzy.

Na pierwszym mitingu AA, na kt?rym by?am, us?ysza?am pewn? starsz? kobiet?. Opowiada?a o tym, jak przed wielu laty bra?a udzia? w czuwaniu przy zmar?ym. W owych czasach przechowywano jeszcze zw?oki w lodzie, a ona ukrywa?a pod tym lodem w trumnie butelki piwa. Teraz wiedzia?a, jak jej ?wczesne my?lenie by?o zdominowane przez alkohol. Alkoholizm pozostawiony sam sobie doprowadzi Ci? do szale?stwa, o ile najpierw Ci? nie zabije.

Kto jest alkoholikiem? Sprowadza si? to do nast?puj?cego twierdzenia: Alkoholikiem jest ka?dy, kto cierpi na chorob? zwan? alkoholizmem. I tyle. Wiem, ?e brzmi to zbyt prosto, ale zrozumienie i akceptacja tego zdania jest pierwszym krokiem w kierunku Twojego zdrowienia.

Jeszcze raz przypominam, jak wa?ne jest u?wiadomienie sobie, ?e alkoholizm jest chorob?. Alkoholik to cz?owiek chory. Jego zachowanie nie wynika z jego wyboru. To ta substancja chemiczna w jego organizmie dyktuje mu owo zachowanie To nie jest jego wyb?r. Przyjmowanie tej substancji nie jest jego wyborem. Nie jest te? oznak? niskiego morale. Alkoholik czuje przymus, nad kt?rym nie panuje. Nikt nie postanawia zosta? alkoholikiem. Kto? mo?e postanowi? wypi? kieliszek. Je?eli ten kto? nie jest alkoholikiem, po pierwszym kieliszku ma jeszcze wyb?r: wypi? czy nie wypi? nast?pny? Alkoholik nie ma takiego wyboru. Po pierwszym kieliszku zaczyna si? przymus – i cho? alkoholik mo?e niekiedy kontrolowa? swoje picie – ostatecznie zwyci??y przymus. Alkoholik b?dzie pi? a? do momentu, gdy ju? nic wi?cej nie zdo?a wypi?.

Innym kluczowym s?owem w tym twierdzeniu jest cierpienie. Alkoholik nie jest osob? szcz??liw?. Alkohol to ?rodek hamuj?cy – depresant. A wi?c niezale?nie od prawdziwych czy wyimaginowanych powod?w, na kt?re alkoholik powo?uje si?, aby usprawiedliwi? swoje picie, jest on przewa?nie przygn?biony, cho?by tylko w wyniku dzia?ania alkoholu. Pierwotne poczucie wolno?ci, kt?re pozwala?o mu by? dusz? towarzystwa ust?puje, a przychodzi depresja. Jest to depresja emocjonalna, je?eli jest zak?opotany swoim zachowaniem, i depresja o pod?o?u chemicznym wynikaj?ca z natury alkoholu.

Jest wiele definicji alkoholizmu. ?adna z nich nie jest w pe?ni zadowalaj?ca. Nie musimy zna? ich wszystkich. Dobrze wiemy jak wygl?da cz?owiek nadu?ywaj?cy alkoholu. Mo?emy sobie wyobrazi?, jak si? taki cz?owiek zachowuje. Gdy m?wimy o kwestii nadu?ywania alkoholu, wszyscy wiemy o co chodzi.

Dla naszych cel?w najlepiej zdefiniowa? alkoholika jako osob?, u kt?rej picie powoduje sta?e i rosn?ce problemy w pewnych obszarach jej w?asnego ?ycia, a bardziej szczeg??owo – jako osob?, kt?rej picie powoduje sta?e i rosn?ce problemy w Twoim ?yciu. Ty mo?esz widzie? problem na d?ugo przedtem, zanim on go dostrze?e. A ponadto naprawd? nie jest istotne to, czy Tw?j m?? jest alkoholikiem wed?ug jakiej? definicji, istotna jest bowiem Twoja reakcja na jego picie. Kiedy? zadzwoni?a do mnie Nancy i powiedzia?a: „Mo?e to m?j wymys?. Mo?e on nie jest alkoholikiem. M?wi, ?e nie jest, ale ja traktuj? go tak, jakby nim by?”.

Powiem Ci to, co odpowiedzia?am Nancy. To nieistotne czy Tw?j m?? jest, czy nie jest alkoholikiem. Reagujesz na niego tak, jakby by? alkoholikiem i dlatego musisz pracowa? nad sob?.

A wi?c zaczynamy.

Przede wszystkim zaczniemy pracowa? nad zmian? Twojej postawy. Gdyby Tw?j m?? umiera? na raka i jego choroba uczyni?a go niezno?nym, a to niezno?ne zachowanie wyprowadza?oby Ci? z r?wnowagi i z?o?ci?o, to przecie? jednak nie uwa?a?aby?, ?e jest on odpowiedzialny za swoj? chorob?. To samo odnosi si? do alkoholizmu. Nie mo?esz utrzymywa?, ?e alkoholik jest odpowiedzialny za sw?j alkoholizm. Mo?esz wymaga? od niego odpowiedzialno?ci za jego zachowanie. Wszystko wskazuje na to, ?e robisz akurat odwrotnie. My?lisz o nim, ?e jest wredny, gdy spije si? jak bela, a potem znajdujesz spos?b, ?eby obwinia? siebie za jego gl?dzenie i szale?stwa. Robi?c tak, podtrzymujesz chorob?.

Jest mi przykro, ?e m?wi? Ci o tym – przykro, ale taka jest prawda. Prawdopodobnie by?a? nie?wiadomym wsp?lnikiem alkoholizmu. Kieruj?c si? s?usznymi pobudkami pope?ni?a? wiele b??d?w. Prawdopodobnie os?ania?a? go, obwinia?a? jego, a nie chorob?, straszy?a? go, pi?a? razem z nim, sta?a? si? niezwykle wybuchowa, litowa?a? si? nad sob? i sama oszukiwa?a? si?, pr?bowa?a? kontrolowa? jego picie i przejmowa?a? jego obowi?zki.

Wszystkie te reakcje s? zrozumia?e. Wszystkie s? zupe?nie normalne. Wszystkie one umo?liwiaj? mu kontynuowanie picia. Mo?e jeszcze nie rozumiesz tego, ale zrozumiesz, gdy p?jdziemy dalej. Nawet gdy zrozumiesz, w jaki spos?b reakcje te podtrzymuj? chorob?, mo?esz nie zdecydowa? si? – ze wzgl?du na siebie – zrezygnowa? z nich wszystkich. Ale b?dziesz ?wiadoma, to otworzy przed Tob? nowe mo?liwo?ci.

Zanim b?dziesz mog?a przesta? podtrzymywa? jego alkoholizm i czu? si? z tym dobrze, warto ?eby? zrozumia?a dwie reakcje fizjologiczne na alkohol. Pierwsza ma zwi?zek z u?mierzaj?c? b?l natur? tego ?rodka, druga za? reakcja to luki pami?ciowe („przerwy w ?yciorysie”).

Alkohol u?mierza b?l. Przed odkryciem bardziej z?o?onych ?rodk?w znieczulaj?cych by? u?ywany do tego celu. Chroni on przed fizycznym i emocjonalnym b?lem. Pijany alkoholik nie poczuje b?lu, kt?ry Ty czy ja czujemy, gdy kto? nas rani. Oznacza to, ?e wszystko co robimy aby zmniejszy? konsekwencje jego picia, podtrzymuje jego picie. Alkoholik musi zosta? zraniony tak g??boko, ?eby – pomimo dzia?ania narkotyku – m?g? poczu? b?l. Musi zosta? zraniony tak mocno, ?eby b?aga? o pomoc.

Nie wiesz, co mog?oby go tak bardzo zrani?, ale umo?liwienie mu odsuni?cia b?lu oddala chwil? prawdy.

Alkoholicy maj? tak?e sk?onno?ci do „przerw w ?yciorysie”, jest to okres, gdy cz?owiek funkcjonuje na poz?r normalnie, ale p??niej nic z tego nie pami?ta. Wie, ?e mia? „przerw? w ?yciorysie”, ale gdy „przerwa” si? sko?czy, zupe?nie nie wie, sk?d si? wzi?? w miejscu, w kt?rym obecnie przebywa. Jest to przera?aj?ce do?wiadczenie. S?ysza?am r??ne, najbardziej nieprawdopodobne historie, kt?re zdarza?y si? podczas „przerwy w ?yciorysie”. Pewien m??czyzna opowiada? mi, ?e zosta? przeniesiony przez swoj? firm? z Newark do Bostonu. By? bardzo zadowolony z tego przeniesienia i poszed? je uczci?. Gdy „przerwa” si? sko?czy?a, okaza?o si?, ?e zaci?gn?? si? do armii kanadyjskiej. Ten „urwany film” kosztowa? go pi?? lat ?ycia.

Powa?ny cz?owiek interesu odbywa w czasie „przerwy w ?yciorysie” seri? rozm?w telefonicznych. Po czym, nast?pnego dnia, zn?w dzwoni w te same miejsca. Niezbyt to korzystne dla interes?w, ale on zupe?nie nie pami?ta, ?e dzwoni? ju? przedtem.

Znam m??czyzn?, kt?ry twierdzi, ?e jego ostatnie dziecko zosta?o pocz?te, gdy „urwa? mu si? film”. ?ona nazwa?a to gwa?tem, a koledzy ?wietnie si? bawi? dra?ni?c si? z nim, ?e nie mo?e by? zupe?nie pewny, czy jest to jego dziecko.

„Przerwy w ?yciorysie” stanowi? powa?ny objaw alkoholizmu. Niealkoholicy trac? przytomno?? zanim „urwie si? im film” albo przestaj? pi?, gdy poczuj?, ?e maj? ju? do??.

Przytoczy?am te dwa przyk?ady efekt?w alkoholizmu, ?eby pom?c Ci zrozumie?, jak wa?na jest zmiana Twojego zachowania. Wiele os?b pracuj?cych na tym polu twierdzi, ?e alkoholik nie zwr?ci si? o pomoc dop?ty, dop?ki nie si?gnie dna. Si?gnie za? tego dna tylko wtedy, gdy nast?pstwa jego zachowania b?d? zbyt przygniataj?ce, ?eby m?g? je zignorowa?.

Pami?taj, ?e ka?de Twoje zachowanie, kt?re pozwala alkoholikowi unikn?? skutk?w swoich dzia?a?, przed?u?a chorob?. Ka?de za? Twoje zachowanie, kt?re spowoduje, ?e alkoholik we?mie odpowiedzialno?? za swoje czyny, mo?e pom?c j? skr?ci?. Nie wiemy dok?adnie, co spowoduje zmian?, ale wiemy, w jakim kierunku nale?y dzia?a?. Poniewa? mamy do czynienia z chorob? tak podst?pn?, obowi?zuj? zasady dok?adnie przeciwne ni? zwykle. B?dziesz zachowywa?a si? w spos?b, kt?ry jest sprzeczny z Twoj? natur?. Je?eli jeste? osob? kochaj?c?, podtrzymuj?c?, opieku?cz? i troskliw?, to oka?esz mu swoj? mi?o?? pozwalaj?c, aby alkoholik znosi? cierpienie. Je?eli st?umisz je, poniewa? go kochasz i chcesz, ?eby czu? si? dobrze, bo sama jeste? dobrym cz?owiekiem – pomagasz go zabija?. Zdaj? sobie spraw?, ?e to bardzo mocne zdanie. I nie wiem jak sprawi?, aby zabrzmia?o jeszcze mocniej. A chcia?abym.

Zna?am m??czyzn?, kt?ry, ?eby spa?? na dno i dojrze? do szukania pomocy, musia? wyjecha? w delegacj?. Jego ?ona zawsze znajdowa?a spos?b – jakim? cudem, cho?by nie wiem jak stara?a si? tego nie robi? – ?eby opatrzy? jego rany. Choroba dalej si? wi?c rozwija?a. Gdy w ko?cu si? wyrwa? i nie by?o nikogo, kto m?g?by mu zapewni? te „emocjonalne banda?e”, mia? epizod psychotyczny (to znaczy „zwariowa?”), i wreszcie mo?na by?o mu pom?c. ?ona nie maj?c innego wyj?cia, odda?a go do szpitala. Poniewa? oszala? z powodu alkoholu, halucynacje i urojenia paranoidalne przesz?y mu po kilku dniach. Potem dosta? si? do o?rodka rehabilitacyjnego, gdzie rozpocz??o si? jego zdrowienie. Istotne jest to, ?e jego ?ona, maj?c jak najlepsze intencje, jedynie mu szkodzi?a.

Jest wiele sposob?w podtrzymywania choroby. O wi?kszo?ci z nich my?lisz, ?e pomagaj? chorob? przezwyci??y?. Mo?e te? boisz si? dzia?a? w inny spos?b. Mo?e ryzyko innego zachowania jest dla Ciebie zbyt du?e. Musisz by? przygotowana do zapanowania nad skutkami swojego zachowania. Gdy omawiam zachowania u?atwiaj?ce picie lub podtrzymuj?ce chorob?, u?wiadom sobie ich wyst?powanie u Ciebie. Przyjrzyj si? im i zastan?w si?, czy kontynuowanie naprawd? le?y w Twoim interesie. Wiesz ju?, ?e nie le?y to w interesie Twojego m??a, bez wzgl?du na to, co on sam m?wi na ten temat. B?dzie pr?bowa? m?wi? Ci ca?kiem co innego. Pr?buj?c Ci? przekona?, b?dzie pr?bowa? zwala? win? na Ciebie, albo mo?e Ci? straszy?, je?eli to wytrzymasz, albo si? wycofa, lub zaatakuje.

Zaskakuj?ce dla? obstawanie przez Ciebie przy swoim zdaniu sprawi raczej, ?e si? wycofa, lecz jak ju? wielokrotnie powtarza?am, jego zachowania nie spos?b przewidzie? – musisz wi?c by? przygotowana na ka?d? ewentualno??. Takie przygotowanie jest cz??ci? uczenia si?, teraz jednak sp?jrzmy tylko na zachowania podtrzymuj?ce picie. Zobaczmy co robisz takiego, co pozwala mu na unikanie odpowiedzialno?ci za jego zachowanie, a przez to – na unikni?cie skutk?w tego zachowania.

Pierwsz? rzecz? jest krycie go. Ile to razy dzwoni?a? do jego szefa, m?wi?c, ?e m?? ?le si? czuje, gdy tymczasem mia? kaca? Jest przecie? wystarczaj?co doros?y, by m?c samemu tam zadzwoni?. Ile razy podnosi?a? s?uchawk? m?wi?c, ?e nie ma go w domu, poniewa? by? zbyt pijany, ?eby podej?? do telefonu? Dlaczego by nie poda? mu aparatu i pozwoli? przebrn?? przez rozmow??

M?? Sheili wyszed? pogra? w pokera. Czuwa?a przez wi?ksz? cz??? nocy, zamartwiaj?c si?. Gdy wtoczy? si? o czwartej nad ranem, na czole mia? krew. Jej obawy si? urzeczywistni?y. Mia? wypadek. Taks?wka pechowo zatrzyma?a si? na czerwonym ?wietle i Rob wjecha? prosto na ni?.

Taks?wka zosta?a tylko lekko uszkodzona, za? Rob wgni?t? zderzaki w swoim samochodzie i pokaleczy? sobie czo?o. Sheila poczu?a wielk? ulg?” ?e to nie Rob jest ci??ko ranny, wszelkie wi?c my?li o sobie ulecia?y hen, daleko. Czy zaczynasz czu? ten uk?ad? „Sheila, kochanie, jak my?lisz, mog?aby? si? zaj?? napraw? auta?” „Oczywi?cie kochanie, najwa?niejsze, ?e nie jeste? ranny”.

Tak wi?c Sheila przyzna?a si?, ?e to by?a jej wina. Wype?ni?a wszystkie papiery dotycz?ce ubezpieczenia. Znosi?a niewygody zwi?zane z napraw? samochodu, a Robowi si? upiek?o. ?ona os?oni?a go i przej??a za? odpowiedzialno??. Nie odczu? ?adnych konsekwencji. Nie zap?aci? ?adnej emocjonalnej ceny za jazd? po pijanemu. Czy jest to dla niego dobre? Wygrywa tylko choroba, poniewa? Rob straci? okazj?, w kt?rej m?g? odczu? skutki swego niekontrolowanego picia. Je?eli ma wyzdrowie?, musi ich do?wiadczy?. Dzia?ania Sheili – wyp?ywaj?ce z mi?o?ci – by?y w rzeczywisto?ci bardzo okrutne.

Innym sposobem, w jaki mo?esz go os?ania? jest nie pozwalanie mu na zebranie owoc?w pijackiej dzia?alno?ci. Je?eli poprzedniej nocy po?ama? meble, albo pot?uk? naczynia, to wa?ne jest, aby je zobaczy?, gdy si? obudzi. Z dw?ch przyczyn. Pierwsza z nich dotyczy Ciebie i Twojego szacunku do siebie samej. Dlaczego masz po nim sprz?ta?? Czy jeste? s?u??c? w swoim w?asnym domu? Druga – wynika z tego, ?e alkoholicy maj? sk?onno?? do luk pami?ciowych, istnieje wi?c bardzo realna mo?liwo??, ?e po prostu nie b?dzie pami?ta?. Wola?by zapomnie? o ca?ej historii, tak jak gdyby nigdy si? nie zdarzy?a. Twoje sprz?tanie mu w tym pomo?e. Opowiadanie mu o tym, co si? zdarzy?o, nie b?dzie mia?o tego samego skutku. Podobnie dzieje si? wtedy, gdy pomagasz mu po?o?y? si? do ???ka. Pozw?l mu obudzi? si? na pod?odze. W ten spos?b b?dzie wiedzia?, ?e naprawd? le?a? nieprzytomny na pod?odze. Inaczej nie mo?esz by? pewna, ?e Ci uwierzy. Jest to bardzo bolesne wspomnienie, a alkoholicy wol? unika? nieprzyjemnych wspomnie?.

Naturalnie, bardzo przejmujesz si? dzie?mi. Nie chcesz, ?eby obudzi?y si? i zobaczy?y ba?agan. Chcesz ochroni? je przed bolesn? rzeczywisto?ci?. Jest to oczywi?cie zrozumia?e, ale po prostu niemo?liwe. Przede wszystkim zak?adasz, ?e dzieci ca?y czas spa?y. Jest to wysoce nieprawdopodobne. Po drugie, zak?adasz, ?e wiedza o tym, ?e co? si? ?le dzieje, cho? nie wiadomo co, jest lepsza ni? poznanie prawdy. Przemy?l to. Dzieci wiedz?, ?e co? jest ?le, poniewa? du?o pro?ciej widz? ?wiat ni? doro?li. Czuj? to. Odbieraj? to, co czujesz i to je niepokoi. Je?eli chcesz, ?eby Twoje dzieci by?y silne i zdrowe emocjonalnie, musz? one konfrontowa? si? z rzeczywisto?ci?. ?ycie nie zawsze jest mi?e. Sama wiesz, ?e ?atwiej mo?na wytrzyma? prawd?, ni? ?yczliwe k?amstwo. Dzieci nie r??ni? si? w tym przypadku od nas. Po prostu powiedz im prawd? bez z?o?ci. „To w?a?nie zdarzy?o si? zesz?ej nocy, gdy tata by? pijany. Jest mi bardzo przykro, ?e musicie na to patrze?, ale nie zamierzam tego sprz?ta? i nie chc?, ?eby?cie Wy to robi?y”.

Pozw?l m??owi obejrze? ten ba?agan. Niech go posprz?ta. Niech poczuje si? zak?opotany wobec dzieci. Ma prawo do upokorzenia. Zarobi? na nie.

Gdy pot?piasz jego samego, a nie jego chorob?, sprzyjasz chorobie. Zachowujesz si? w spos?b oskar?ycielski, co daje mu pretekst, ?eby si? upi?. Czuje si? winny i r?wnocze?nie ura?ony. Mo?e powiedzie?, ?e to przez Ciebie i wyj?? si? napi?. Je?eli zaakceptujesz fakt, ?e jest chory, b?dziesz wini?a chorob?, nie za? jego. B?dziesz mog?a mu wsp??czu?. Oddzielasz wtedy jego od choroby. Kiedy ?amie meble, wiesz, ?e nie czyni tego kochany przez Ciebie cz?owiek, tylko choroba. Cz?owiek, kt?ry wstaje weno i jest przera?ony tym, do czego przywiod?a go choroba jest Ci bliski. Ca?a z?o?? mu przesz?a i nawet on sam nie mo?e uwierzy?, ?e m?g? co? takiego zrobi?. Je?eli mu o tym opowiesz, pewnie b?dzie wola? traktowa? to jako przesad?. I co? w tym mo?e by?. Zareaguje te? na Tw?j ton w podobnym tonie.

Gdy naprawd? oddzielisz osob? od choroby i oderwiesz si? od tej jej cz??ci, zaczniesz nadawa? na innej d?ugo?ci fali. Alkoholicy s? lud?mi bardzo wra?liwymi. Czekaj? na Twoj? reakcj?. Je?eli odczuwasz wrogo??, to nawet gdy m?wisz mi?e s?owa, wyczuj? t? wrogo?? i wykorzystaj? j? jako usprawiedliwienie picia. Pami?taj, ?e pod tym wzgl?dem s? jak dzieci. Je?eli naprawd? wsp??czujesz i nie czuj?, ?e jeste? napi?ta, nie maj? wym?wki by pi?. Nie oznacza to, ?e Tw?j m?? pozostanie w domu i zachowa trze?wo??, ale oznacza, ?e nie mo?e powo?ywa? si? na Ciebie jako pow?d swojego picia. Musi przyzna?, przynajmniej w minimalnym stopniu, ?e robi to z jakich? swoich powod?w, a nie dlatego, ?e Ty co? powiedzia?a? lub zrobi?a?.

Pami?tasz Beth? Ca?kiem mo?liwe, ?e nie potrzebowa?aby dwudziestu sze?ciu szw?w na r?ku, gdyby dokona?a takiego rozr??nienia. To rozr??nienie, o kt?rym m?wi?, wymaga szalonej pracy, ale mo?e zaoszcz?dzi? Ci wielu przykro?ci. Nie wiem, co Beth powiedzia?a m??owi, gdy wszed? na g?r? i j? obudzi?, ale wiem, ?e na pewno by?a z?a. Podchwyci? jej ton i zadzia?a? reaguj?c przeciwko niemu. Gdyby wsp??czu?a m??owi z powodu jego choroby, to nawet odmawiaj?c wstania z ???ka, sygnalizowa?aby swym tonem sympati?, a nie mordercz? nienawi??. Nie mia?by wi?c na co tak zareagowa?. Na razie mo?e to nie wydawa? Ci si? zbyt realistyczne, ale czytaj dalej. Ta uk?adanka sama si? u?o?y.

Ka?de Twoje zachowanie, kt?re mo?e mu pos?u?y? za usprawiedliwienie picia podtrzymuje chorob?. P?acz, wymy?lanie, wzbudzanie poczucia winy – wszystko to stanowi dla? pretekst do picia. Obiecuje, ?e przestanie i przez jaki? czas panuje nad sytuacj?, ale to nie mo?e trwa? d?ugo, a Twoje nastawienie wzmacnia jego potrzeb? picia.

Ukrywanie i wylewanie alkoholu, tylko zwi?ksza wydatki. Lepiej nauczy si? ukrywa? butelki. „Ona nie b?dzie mi tu decydowa?, czy w moim w?asnym domu mog? mie? alkohol”.

Je?eli naprawd? chcesz, ?eby wyzdrowia?, wa?ne jest to, aby? zupe?nie ignorowa?a jego picie. Przeczytaj to jeszcze raz. Tak, dobrze zrozumia?a?. Je?eli naprawd? troszczysz si? o niego, nie b?dziesz wymy?la? sposob?w na ograniczenie jego picia. Ka?de Twoje dzia?anie, kt?re spowoduje, ?e b?dzie kontrolowa? picie, przed?u?a jego chorob?. Alkoholicy (poza nielicznymi) musz? sta? si? bardzo chorzy, zanim wyzdrowiej?. Im szybciej stan? si? bardzo chorzy, tym wi?ksze s? szanse ich wyleczenia. Tak wi?c nie chowaj mu butelki ani nie zmuszaj do obietnic, ?e b?dzie si? dobrze sprawowa?. On musi przesta? pi? „sam z siebie” i dla siebie. Musi osi?gn?? punkt, w kt?rym b?l picia jest wi?kszy ni? b?l niepicia. I tylko on mo?e ten punkt rozpozna?.

Zasadnicze znaczenie ma Twoja w?asna zdolno?? do pozostania w kontakcie z rzeczywisto?ci?. Gdy usprawiedliwiasz jego zachowania, nie pomagasz mu w poznaniu rzeczywistego obrazu sytuacji. Pomagasz mu zaprzecza? uzale?nieniu. On nie chce w nie wierzy? i je?eli kieruje Ciebie w my?lenie: „Wszystko b?dzie dobrze” albo „Mog? to kontrolowa?”, kieruje tak?e i siebie.

Picie z nim to rodzaj akceptacji jego zachowania. Has?o: „Je?eli nie mo?esz kogo? pokona?, to przejd? na jego stron?” jest w najlepszym wypadku w?tpliwe. Wiadomo, ?e pijesz z nim tylko po to, by mie? go na oku. Je?eli b?dziesz z nim, mo?e nie wypije tak du?o.

W coraz wi?kszym stopniu bierzesz na siebie jego obowi?zki. Przejmujesz ksi??eczk? czekow?. Kosisz trawnik. Obawiasz si? mu powierzy? r??ne czynno?ci i sama robisz to wszystko. Dzi?ki temu on ma swobod? picia. Dzi?ki temu nie musi mie? do czynienia z bankiem. Dzi?ki temu nie musi patrze? na zapuszczony trawnik. Mo?liwe, ?e robisz to dla siebie, ?e po prostu nie potrafisz zaniedba? tego wszystkiego. Powinna? jednak zda? sobie spraw?, ?e takie Twoje zachowanie sprzyja chorobie. Przejmuj?c owe obowi?zki musisz by? niezwykle pewna, ?e robisz to dla swojego w?asnego dobra i dla dobra ca?ej rodziny. M?czennicy nie s? doceniani za ?ycia.

Wiem, ?e czytaj?c ten rozdzia? wiele razy m?wi?a?: „Tak, ale”. S?ysza?am to. Nie, Twoja sytuacja nie jest inna. Nie, Tw?j m?? nie jest gorszy. Nie, nie obawiasz si? bardziej ni? ktokolwiek inny w takiej samej sytuacji.

Obawiasz si?, ?e nie mo?esz z nim ?y?. Obawiasz si?, ?e bez niego nie mo?esz ?y?. Obawiasz si?, ?e straci prac?.

Obawiasz si?, ?e zostanie zabity. Obawiasz si?, ?e Ci? zabije. Obawiasz si? samotno?ci.

Obawiasz si? stu innych rzeczy, kt?rych nie mo?esz nawet nazwa?. Co b?dzie je?eli…? A je?eli…? A je?eli…?

Tego uczucia zam?tu do?wiadczasz nie tylko Ty. I nie musisz by? samotna. Mo?na Ci pom?c. Jest Al-Anon. Al-Anon to grupa samopomocy dla rodziny i przyjaci?? alkoholik?w. Gdy potrafisz zdoby? si? na odwag?, zadzwo? tam. Nie b?dziesz musia?a m?wi? o niczym, czego nie chcesz powiedzie?. Nie zapytaj? Ci? nawet jak si? nazywasz. B?d? si? cieszy?, ?e wyci?gn??a? r?k? po pomoc. Poczujesz si? jak w domu. B?dziesz opowiada?a tym kobietom i m??czyznom o wszystkich okropno?ciach, z jakimi tylko Ty ?yjesz na co dzie?, a oni b?d? ko?czyli za Ciebie zdanie. Jakby tam byli. Pos?uchasz czyjego? opowiadania i pomy?lisz: „M?j Bo?e, on m?wi o mnie”. Poczujesz, jakby kto? zdj?? Ci z plec?w ogromny ci??ar. Zn?w masz przyjaci??. Z t? r??nic?, ?e przed tymi przyjaci??mi nie masz tajemnic. ?yj? oni Twoim ?yciem, poniewa? zwi?zali si? z lud?mi podobnymi do Twojego m??a. Wiedz? jak si? czujesz. Pocz?tkowo pomi?dzy Tob? i nimi b?dzie istnia?a wyra?na r??nica. Po b?lu na Twojej twarzy i oczach pe?nych ?ez poznaj?, ?e jeste? nowa. A Ty – po pogodnych oczach i umiej?tno?ci ?miechu – poznasz, kto nie jest nowy. Ty tak?e to osi?gniesz, a pomo?e Ci w tym ju? nast?pny rozdzia?.

V. JAK MO?NA CI POM?C?

Jest to trudne zadanie. Koncentrowanie si? na sobie to dla Ciebie co? nowego. Nie stanowisz centrum swojego wszech?wiata. Kr??ysz na orbicie m??a. Kr?cisz si? wok?? niego.

Jeste? kim?, kto reaguje na niego. Jego reakcje w stosunku do Ciebie s? reakcjami na Twoje reakcje w stosunku do niego. Przesta?a? by? sob?. W sumie przestajesz istnie? jako osoba.

Nie ma w tym nic dziwnego. Nawet w dobie ruchu wyzwolenia kobiet jeszcze wiele z nas wybiera ?ycie w cieniu m??a. Dla wielu kobiet jest to satysfakcjonuj?cy spos?b ?ycia. W Twojej sytuacji jest on niezdrowy. Zniszczy Ci?. W naszym spo?ecze?stwie kobieta do?? cz?sto okre?la siebie w odniesieniu do swego m??a i dzieci. Jeste? ?on? tego i tego, matk? tego i tego. Sukcesy Twojego m??a s? Twoimi sukcesami. Ci?gle jest nam bliski obraz kobiety ?yj?cej w cieniu m??czyzny. Aprobujesz siebie, gdy on Ci? aprobuje.

Tw?j dzie? ogniskuje si? wok?? jego wyj?? i przyj??. Najwa?niejsze aby by? zadowolony, wi?c nie chcesz go irytowa?. Poniewa? za? zadowalanie go staje si? coraz trudniejsze, gdy on coraz bardziej pogr??a si? w chorobie, pr?bujesz coraz to usilniej. W rezultacie sama tak?e stajesz si? coraz bardziej chora. Stopniowo tracisz poczucie w?asnej warto?ci. Sama nie wiesz, co jeste? warta, wi?c gdy m?? stale Ci? t?umi, tracisz poczucie w?asnego ja. To nie staje si? z dnia na dzie?. Proces erozji przebiega stopniowo, tak ?e przechodzi niezauwa?ony. Wbrew swej woli pozwalasz aby choroba – alkoholizm. – decydowa?a o Twojej warto?ci jako istoty ludzkiej. Teraz, gdy sta?a? si? ?wiadoma tego procesu, mo?esz rozpocz?? prac? nad odsuni?ciem go w przesz?o??. Nie b?dzie to ?atwe. Rozpocznij od dzisiaj. Zacznij ?y? tera?niejszo?ci? – ?y? dniem dzisiejszym. Ta chwila – w?a?nie ta – nale?y do Ciebie. Pochwy? j? i wyci?nij z niej tyle, ile si? da. Zr?b to dla siebie.

Staniesz w obliczu pewnego nowego pytania. Brzmi ono bardzo prosto, ale zobaczysz, ?e jest niezwykle trudne. Mo?e z pocz?tku nawet go nie zrozumiesz. Pytanie to brzmi: „Czego ja chc??”. Jest ono trudne, poniewa? nie wiesz na pewno, kto to jest „ja”. Jak d?ugo potrafisz m?wi? o sobie, nie wspominaj?c o kim? innym? Ile potrafisz napisa? zda? rozpoczynaj?cych si? od „ja”? Ile czasu w rozmowie zdo?asz po?wi?ci? wy??cznie swoim my?lom i uczuciom? Zwr?? uwag? na to, ile Twoich rozm?w kr??y dooko?a m??a i dzieci. Nie m?wi?, czy to dobrze, czy ?le. Zastanawiam si? tylko nad tym, czy mo?esz w pe?ni ?wiadomie zdecydowa? si? na rozmow? tylko o sobie i rzeczywi?cie tak? rozmow? przeprowadzi?.

Linde stwierdzi?a, ?e jest w ci??y. Pocz?tkowo nie chcia?a w to uwierzy?, ale jak wiemy, s? pewne rzeczy, kt?rym nie spos?b zaprzeczy?. Jej ma??e?stwo rozpada?o si?. Chuck pi? coraz wi?cej i bi? j?. Ginekolog stwierdzi?, ?e Linda jest zbyt s?aba, ?eby urodzi? w terminie. Starsze dzieci przestraszy?y si?, poniewa? Linda ju? kiedy? poroni?a i by?o to dla nich bardzo przygn?biaj?ce prze?ycie. Matka pyta?a, po co jej to dziecko. Kole?anki z pracy m?wi?y: „Starsze dzieci masz ju? odchowane. Zacz??a? pracowa?. Dziecko b?dzie Ci kul? u nogi”. Wszyscy wydawali si? zgodni co do tego, ?e urodzenie dziecka nie by?oby dobrym pomys?em.

W ko?cu kto? spyta?: „Linde, a czego Ty chcesz?”. Linde os?upia?a. C?? za dziwne pytanie. Nad tym akurat si? nie zastanawia?a. „Czego chc??”. Wszystko jakby stan??o na g?owie. „Czego chc??”

Zacz??a to dok?adnie rozwa?a?. By?a ju? w si?dmym miesi?cu ci??y, lecz wci?? jeszcze zastanawia?a si? nad decyzj?. Trudno jest si? zdecydowa?. I wreszcie decyzja w niej dojrza?a: „Chc? mie? dziecko. W ko?cu to ja b?d? musia?a ponie?? konsekwencje tej decyzji, bez wzgl?du na to, jaka ona b?dzie. I to ja b?d? musia?a tak?e opiekowa? si? dzieckiem, gdy ju? si? urodzi”. Ostatecznie zrozumia?a, ?e zdecydowanie si? na to dziecko jest w jej wypadku w?a?ciwe.

By?am z ni?, gdy rodzi?a. Nigdy przedtem nie s?ysza?am matki ?miej?cej si? przez ca?y okres porodu. Rodzi?a w spos?b naturalny. Tak by?o najlepiej. Po raz pierwszy od d?u?szego czasu czyni?a co? ?wiadomie.

Jej synek ma dzi? cztery lata i jest wspania?y. Wszyscy ludzie, kt?rzy odradzali jej por?d, kochaj? go z ca?ego serca. Zrobi?a to, co by?o dobre dla niej, a wszyscy inni ludzie na tym skorzystali. Zareagowali na jej rado?? i pozytywn? postaw?. Dobre uczucia bywaj? r?wnie? zara?liwe jak napi?cie i niepok?j. A nagrod? jest to, ?e jej m?? sta? si? trze?wym alkoholikiem i jest dobrym ojcem dla ch?opca. Ale to tylko dodatkowa nagroda. Linde urodzi?a dziecko, poniewa? jej zdaniem by?o to s?uszne, a jest to najlepszy pow?d, aby co? zrobi?. Potrafi?a odpowiedzie? na pytanie „Czego ja chc??”. Teraz kolej na Ciebie.

Sp?jrzmy na niekt?re symptomy wsp??uzale?nienia, kt?re omawiali?my w rozdziale drugim. Te problemy, kt?re doprowadzaj? Ci? do rozpaczy, mo?na zobaczy? w nowym ?wietle. Teraz, gdy ju? wiesz, ?e masz taki wyb?r, mo?esz u?y? swojej energii dzia?aj?c zar?wno w swoim interesie jak i przeciwko sobie. Czy to nie jest wspania?e? Cz?owiek mo?e wybiera?. Cz?owiek ma r??ne mo?liwo?ci. Ty jeste? cz?owiekiem. Zaczniesz teraz sobie u?wiadamia?, jak wygl?daj? niekt?re z tych mo?liwo?ci:


ZAPRZECZENIE

Czy nie czas stan?? twarz? w twarz z tym, co dzieje si? naprawd?? Kopciuszek to tylko bajka. Tw?j kr?lewicz b?dzie prawdopodobnie wymiotowa? w Tw?j szklany pantofelek. Energia, kt?rej u?ywasz, ?eby zaprzeczy? prawdzie mo?e by? wykorzystana na stawienie jej czo?a.

Je?eli pogodzisz si? z faktem, ?e m?? prawdopodobnie wr?ci do domu pijany, jeste? przygotowana na t? ewentualno?? i mile Ci? zdziwi, je?li wr?ci trze?wy. Je?eli zaprzeczasz takiej wielce prawdopodobnej mo?liwo?ci, bo przysi?ga? Ci, ?e nigdy nie wypije ju? ani kieliszka, b?dziesz poruszona, gdy Ci? zawiedzie. W sumie – sama si? nakr?casz. Nie ma co wini? za to jego.

Prawda mo?e by? brutalna, ale zaakceptowanie jej to jedyny spos?b na pozostanie przy zdrowych zmys?ach. Nie twierdz?, ?e masz porzuci? wszelk? nadziej?. Twierdz? tylko, ?e powinna? porzuci? wszelkie mrzonki. „Gdyby tylko…” – te dwa s?owa mog? doprowadzi? tylko do k?opot?w. Niekt?rzy potrafi? prze?y? ca?e ?ycie rozwa?aj?c „gdyby tylko…”. Co si? zdarzy?o, to si? zdarzy?o. Co zrobi?a?, to zrobi?a?. Co? zrobi?a? dobrze, co? innego schrzani?a?. Teraz to ju? przesz?o??. Dzi? jest dzi?. Pozwalam Ci zacz?? od nowa, masz szans? raczej na pope?nienie nowych b??d?w, ni? na ci?g?e prze?ywanie starych. Daj? Ci tak?e szans? robienia tego, co sprawi, ?e Ty poczujesz si? lepiej. Jest dzisiaj. Dzie? wczorajszy min??. Mo?esz wci?? ?y? przesz?o?ci?, ale tracisz w ten spos?b dzie? dzisiejszy, a tak naprawd? masz przecie? tylko ten dzie?. Trudno jest zmieni? co?, co si? ju? sta?o. Mo?na to zmieni? jedynie wtedy, gdy to co? powt?rzy si? dzi?, a Ty zachowasz si? inaczej.

Gdy zaakceptujesz fakt, ?e Tw?j m?? jest dzisiaj chory i s? du?e szanse, ?e b?dzie chory jutro, ?atwiej Ci b?dzie pom?c nie tylko sobie lecz tak?e i jemu. Znajd? tak? chwil?, gdy nie jeste? z?a, a on nie pije i podziel si? z nim niekt?rymi swoimi troskami. Mo?e s?ucha? albo nie, ale ziarno zosta?o rzucone. Ksi??ki o alkoholizmie albo AA pozostawione gdzie? w domu mog? wywo?a? agresywn? reakcj?, ale rzadko pozostaj? nieprzeczytane. Nie wyg?aszasz kaza?, tylko patrzysz otwarcie na rzeczywisto??. Jest to r??nica. On prawdopodobnie b?dzie nadal zaprzecza?, nawet gdy Ty przestaniesz, ale nie b?dziesz ju? cz??ci? jego systemu zaprzecze?. A sugestia, gdzie mo?e szuka? pomocy przyda si?, gdy dojrzeje do jej przyj?cia.


ZAKLOPOTANIE, UNIKANIE OKAZJI DO PICIA

Nie mo?esz przej?? odpowiedzialno?ci za czyje? zachowanie. Jeste? osob? sam? w sobie. Nie stanowisz jedynie odbicia swojego m??a. On tak?e jest osob? sam? w sobie. Gdy idziecie na przyj?cie, b?dzie robi? to, co robi, a Ty b?dziesz robi?a to, co Ty robisz. Skoncentruj si? na tym aby si? dobrze bawi?. Nie pilnuj go. Przesta? pr?bowa? kontrolowa? ile alkoholu wypija. To nie Twoja sprawa. On jest doros?y i musi sam o tym zdecydowa?. Jedyn? Twoj? decyzj? dotycz?c? tak?e jego jest to, kto b?dzie prowadzi? samoch?d w drodze do domu. Mo?e w tej sprawie b?dziesz umia?a si? uprze?, ale wszystkie inne decyzje ka?de z was podejmuje za siebie.

Je?eli oka?e si?, ?e mi?e sp?dzenie czasu jest z nim zbyt trudne, wybierz si? gdzie? bez niego. Tak, mo?e b?dziesz musia?a zacz?? chodzi? sama. W miar? post?pu choroby on b?dzie stawa? si? coraz bardziej nietowarzyski, a Ty b?dziesz musia?a siedzie? samotnie w domu, o ile nie nauczysz si? wychodzi? bez niego.

Jakie? p?? roku temu urz?dzi?am du?e przyj?cie. Gdy jedna z zaproszonych kobiet wychodzi?a, podzi?kowa?a mi i przeprosi?a za nieobecno?? m??a. Ukry?am zak?opotanie, poniewa? wcze?niej nawet nie zauwa?y?am, ?e go nie ma.

Pocz?tkowo b?dzie Ci trudno wychodzi? bez niego. Potem stanie si? to ?atwiejsze. Id? z przyjaci??k?, je?li samotne wyj?cie stanowi dla Ciebie zbyt du?y problem, ale id?. Z powodu swego m??a nie musisz odsuwa? si? od ludzi. Je?li on nie chce i?? na wesele kogo? z rodziny, do Twojej siostry w niedziel? czy gdziekolwiek indziej, we? dzieci (je?li s? zaproszone) i id?. Zdziwisz si?, bo nikt nie b?dzie ??da? od Ciebie jakich? obszernych wyja?nie?. Gospodarze b?d? szcz??liwi, ?e przysz?a?. Wyra?? tylko grzeczno?ciowa ?al, ?e Tw?j m?? nie m?g? przyj?? i to b?dzie koniec sprawy. Uwierz mi, on jest centraln? postaci? tylko w Twoim ?yciu; w niczyim innym. Dlaczego odmawia? sobie przyjemnego sp?dzenia czasu? Dlaczego kara? si? z powodu jego choroby? To nieszcz??cie, ?e Tw?j m?? jest chory, ale alkoholizm nie jest zara?liwy.

Zdaj? sobie spraw?, ?e to, co Ci proponuj? mo?e Ci? nieco przera?a?. Bardzo si? od niego uzale?ni?a?, a ja Ci m?wi?, ?eby? chodzi?a sama na przyj?cia. Jest to podobne do skoku do basenu. Pocz?tkowo woda wydaje si? zimna, ale ociepla si?, gdy zaczynasz si? ni? chlapa?. Pomys? skakania z trampoliny wydaje si? gro?ny, ale gdy si? ju? skoczy, ma si? poczucie spe?nienia. I oczywi?cie, im bardziej si? nad tym pracuje, tym staje si? to ?atwiejsze.


PRZESUNI?CIE W KONTAKTACH, DOMINACJA, PRZEJMOWANIE OBOWI?ZK?W I SAMOPOCH?ANIAJ?CA AKTYWNO??

Nawet superman nie chcia? by? supermanem ca?y czas. Chcia? by? supermanem tylko wtedy, gdy s?u?y?o to jakiemu? jego celowi. A przez pozosta?y czas cieszy? si? z bycia zwyk?ym cz?owiekiem. To samo odnosi si? do Ciebie. Nie musisz robi? wszystkiego przez ca?y czas. To, ?e Tw?j m?? ucieka przed jakimi? obowi?zkami, wcale nie oznacza, ?e Ty musisz je przej??. Je?eli obieca? pomalowa? kuchni? i nie zrobi? tego, nie musisz jej malowa?, chyba, ?e ju? nie mo?esz wytrzyma? patrz?c jak wygl?da.

Je?eli straci prac?, nie oznacza to automatycznie, ?e Ty musisz i?? do pracy. Przej?cie roli ?ywiciela rodziny niekoniecznie stanowi najbardziej po??dane rozwi?zanie. Zanim wpadniesz w panik?, dowiedz si? w jakich okoliczno?ciach straci? prac?. Wina mo?e le?e? po jego stronie, ale nie musi. Wcale nie musia? zosta? wyrzucony z powodu alkoholizmu. Jest wiele pyta?. Czy dostanie odpraw?? Czy nadaje si? na bezrobotnego? Czy zak?ad przywr?ci go do pracy, je?li podejmie leczenie? Coraz wi?cej firm zdaje sobie spraw? z korzy?ci p?yn?cych z takiego kroku.

Czy masz oszcz?dno?ci? Czy otrzymasz zasi?ek? Czy rodzina pomo?e Ci przez jaki? czas? Ucz?szczaj na spotkania Al-Anonu. Spytaj kobiety, kt?re tam spotkasz, jak one rozwi?za?y ten szczeg?lny problem. Utrata pracy nie jest niczym wyj?tkowym dla os?b maj?cych do czynienia z alkoholizmem. Proponuj? Ci wi?c, aby? zamiast podnosi? rzucon? przez niego r?kawic?, raczej wykorzysta?a ten czas na powa?ne zastanowienie si? nad sob?, swoj? sytuacj? i tym, co chcesz zrobi? ze swoim ?yciem.

Istnieje mo?liwo??, ?e m?? – w zale?no?ci od tego, jak bardzo jest chory – znajdzie inn? prac?. Mo?e to wstrz??nie nim tak, ?e stawi czo?a sytuacji. Tw?j akt heroizmu mo?e zosta? przez niego odebrany jako kastracja. Zbadaj swoje motywy. Nie spiesz si?.

W tym w?a?nie momencie mo?esz doj?? do wniosku, ?e masz ju? do??, ?e nie chcesz ?y? dalej w takiej sytuacji. Mo?esz postanowi?, ?e p?jdziesz do pracy ze wzgl?du na dobro swoje i dzieci. Z wielu wzgl?d?w mo?e to by? po??dane rozwi?zanie, ale na pewno nie powinna? tego robi? po to, aby odci??y? m??a. S? du?e szanse, ?e nie pomo?e Ci on w pracach domowych i to, co potencjalnie mog?o by? dla Ciebie cudownym do?wiadczeniem rozwoju doprowadzi do tego, ?e b?dziesz si? czu?a jeszcze bardziej ura?ona. I w?a?nie wtedy, gdy zaczniesz si? okropnie u?ala? nad sob? z powodu ci??aru, kt?ry d?wigasz, przyjdzie kto? taki jak ja i powie: „M?czennice rzadko s? doceniane za ?ycia, ale kobiety, kt?re robi? karier? i r?wnocze?nie prowadz? dom to, moim zdaniem, jedne z najbardziej fascynuj?cych ludzi”.

Jak d?ugo mo?esz to wszystko robi?? Czy naprawd? tego chcesz? Co jest w tym cennego dla Ciebie? W?a?ciwie to na kim wywierasz wra?enie albo na kim chcesz je wywrze?? Czy chcesz ca?kowicie wyczerpa? si? fizycznie i emocjonalnie? Gdzie jeste? Ty w tym wszystkim? I czy w og?le jeste??

Co zrobi?a? dla siebie dzisiaj? Co zrobi?a?, aby sprawi? sobie przyjemno??? W?a?nie sobie. Mo?esz opiera? si? przed przyj?ciem takiej propozycji. To bardzo egoistyczne. Tak, rzeczywi?cie. To jest egoizm, ale nie w negatywnym sensie. Je?eli zrobisz dla siebie co?, co komu? zaszkodzi lub kogo? zrani, to mo?e nie jest to dobry pomys?. Ale wi?kszo?? z tego, co robimy z pobudek egoistycznych prowadzi do spe?nienia naszego „ja”. Takie czyny przynosz? po?ytek nie tylko nam, ale i innym ludziom wok?? nas. Je?eli czujesz si? dobrze, b?dziesz promieniowa?a na swoje otoczenie. Wiesz, ?e ludzie reaguj? na Twoj? irytacj?, lecz reaguj? tak?e na poczucie zadowolenia i satysfakcji.

Dlaczego nie mia?aby? sporz?dzi? listy dziesi?ciu rzeczy, kt?re lubisz robi?? Wi?kszo?? z nich prawdopodobnie nawet wiele nie kosztuje. Obiecaj sobie, ?e codziennie b?dziesz robi? przynajmniej jedn? z nich. Robienie czego? dla siebie pomo?e Ci poczu? si? lepiej.

B?dzie Ci prawdopodobnie trudno sporz?dzi? tak? list?. My?lenie o sobie bez u?alania si? to co? nowego. Spr?buj. Nie masz nic do stracenia poza kilkoma minutami ?alu.

S? to pierwsze kroki na drodze budowy sobie takiego ?ycia, w kt?rym Tw?j m?? mo?e mie? sw?j udzia? lub nie. Zaczynasz od prostych drobiazg?w, kt?re sprawiaj? Ci przyjemno??. Potem, gdy codzienne robienie czego? dla siebie wejdzie Ci w krew, kiedy spotykanie si? z innymi lud?mi stanie si? Twoim naturalnym prawem, mo?esz zacz?? my?le? o tym, jak bardziej produktywnie wykorzysta? sw?j czas. Mo?e zechcesz pomy?le? o jakiej? pracy spo?ecznej, o dokszta?caniu lub poszukaniu pracy, z kt?rej b?dziesz zadowolona.

Najwa?niejsza jest tu zmiana k?ta widzenia. Robisz, co robisz (bez wzgl?du na to co to jest), poniewa? Ty chcesz to robi?, poniewa? jest to dobre dla Ciebie, a nie dlatego, ?e boisz si? prosi? go o pieni?dze albo dlatego i? my?lisz, ?e co? powinna?. R?b to, co czujesz, ?e jest dobre dla Ciebie. Ca?a reszta si? dogra.


POCZUCIE WINY

Odrzu? je. Jest to bezwarto?ciowa emocja. To nie przez Ciebie jest chory. Nie mo?esz jej zwalczy? ani nad ni? zapanowa?.

Niech Twoim przewodnikiem b?dzie sumienie. To przychodzi z wewn?trz. Daje Ci prawdziw? miar? tego, co jest dla Ciebie dobre, a co z?e.

Poczucie winy zostaje narzucone z zewn?trz. Kto ma prawo za Ciebie decydowa?, jak powinna? lub nie powinna? si? czu?, albo jak powinna? lub nie powinna? dzia?a?? W ko?cu jeste? ju? doros?a.

Pewnie teraz my?lisz: „To wszystko brzmi ?adnie, pi?knie, ale ?atwiej powiedzie? ni? zrobi?”. Masz racj?. To nie?atwo stawa? si? osob? niezale?n?. To ci??ka praca.

Przede wszystkim chcia?abym Ci powiedzie?, ?eby? odebra?a mu w?adz? nad sob?. To Ty przekaza?a? mu w?adz? wywo?ywania u siebie poczucia winy. Nie mo?e tego robi?, dop?ki mu na to nie pozwolisz. Ale, ale, ale… Przemy?l to. Gdy nast?pnym razem naci?nie na guzik twojego poczucia winy, powiedz sobie: „Czy chc? czu? si? z tego powodu winna? Przykro mi, ?e on tak to odczuwa, lecz to moja sprawa czy wybior? takie dzia?anie”. Zobacz, co si? stanie. Mo?e b?l b?dzie troch? mniejszy.


OBSESJE, STA?E ZAMARTWIANIE SI?

Obsesje naprawd? trudno zwalczy?. Jaka? to ulga, gdy odkryjesz, ?e nie my?lisz o swoim alkoholiku i swoich problemach, cho?by tylko przez moment. To Ci? z?era. To Ci? przyt?acza. Gdy zaczniesz troch? wi?cej my?le? o sobie, obsesja zacznie traci? swoj? moc. W gruncie rzeczy mo?na my?le? tylko o jednej sprawie naraz. Je?eli my?lisz o czym? innym, nie mo?esz wtedy my?le? o swoich problemach. Koncentracja w warunkach stresu jest wyj?tkowo trudna, wi?c nie wymagaj od siebie zbyt wiele. Spr?buj skupi? si? na czym? innym, cho?by tylko przez 5 minut za jednym razem. Je?eli to zbyt trudne, spr?buj robi? to przez dwie albo nawet przez jedn? minut?. Czas b?dzie si? wyd?u?a?. Tylko go wykorzystaj.

Wiele kobiet m?wi?o mi, ?e u?ywa?o modlitwy o pogod? ducha jako pomocy w wyciszaniu i rozlu?nieniu. Powtarza?y j? wci??, od pocz?tku. Zawiera ona wspania?e przes?anie: „Bo?e, daj mi pogod? ducha, abym godzi?a si? z tym, czego zmieni? nie mog?. Odwag?, abym zmienia?a to, co zmieni? mog?. I m?dro??, abym potrafi?a odr??ni? jedno od drugiego”.

Spr?buj tego. Albo znajd? ksi??k? o technice relaksacyjnej, zapisz si? na jog? czy id? na wyk?ad o medytacji. Kiedy ostatni raz odnalaz?a? rado?? w cichej samotno?ci w ko?ciele? A mo?e ciep?a k?piel? Przejed? si? na rowerze dooko?a osiedla. Znajd? co?, co pomo?e Ci zwolni? bieg tej karuzeli w Twojej g?owie i odwr?ci kierunek Twoich my?li. Pocz?tkowo b?dzie Ci si? to udawa?o tylko na kr?tko, ale potem coraz d?u?ej. Stopniowo zapanujesz nad swoim umys?em. Ostatecznie, nale?y on do Ciebie.

Martwienie si? tak?e nie czyni zbyt wiele dobrego. Nigdy nie s?ysza?am, ?eby kto? powiedzia?: „Wiesz, ciesz? si?, ?e si? tym martwi?am. By?o to naprawd? pomocne”. S?ysza?am natomiast co? przeciwnego: „Czemu straci?am tyle czasu zamartwiaj?c si?. To i tak nic nie zmieni?o”.

To szczera prawda, ale nie spowoduje ona, ?e przestaniesz si? martwi?. Zamiast zamartwia? si? przez ca?y dzie? w jakim stanie m?? wr?ci do domu, powiedz sobie, ?e zaczniesz martwi? si? o pi?tej. Gdy jest si? przyzwyczajonym do zmartwienia, decyzja o tym, aby si? wcale nie martwi? wymaga ogromnego wysi?ku. Mo?e b?dzie ?atwiej, gdy powiesz: „Jeszcze nie b?d? si? tym przejmowa?a”. A problemem, z kt?rym musisz poradzi? sobie w tej chwili jest decyzja, co ugotowa? na obiad.

Inn? spraw?, kt?r? trzeba mie? na uwadze, gdy zaczynasz si? martwi?, jest proste pytanie: „Czyj to problem?” Bardzo wa?ne, aby wiedzie? gdzie ko?czy si? kto? inny a zaczynasz si? Ty. To, czy Tw?j m?? dotrze szcz??liwie do domu czy nie, nie jest Twoim problemem. Nie masz na to ?adnego wp?ywu. Je?eli zdecydowa?a?, ?e powinien by? w domu o sz?stej na obiad, to jest to Tw?j problem. Je?eli wierzysz jego obietnicom, to jest Tw?j problem. Je?eli go kryjesz, to jest Tw?j problem. Nie jeste? barem szybkiej obs?ugi. Je?eli on czuje si? fatalnie po ca?onocnym piciu, to jest jego problem. Jego. Pozw?l mu go mie?. Ty masz i tak do?? w?asnych problem?w. Nie musisz sobie dok?ada?. Gdy zaczynasz si? martwi?, nie zapominaj zapyta?: „Czyj to problem?”.


STRACH

Strach jest Twoim sta?ym towarzyszem. Niekt?re z Twoich niepokoj?w s? racjonalne, inne irracjonalne. Niekt?re rzeczy, kt?rych obawiasz si? s? realne, inne s? wyimaginowane. Niekt?re z Twoich l?k?w mo?esz zidentyfikowa?, inne s? nienazwane. Niekt?re z nich s? zdrowe i konieczne, inne Ci? niszcz?.

Po pierwsze musisz spr?bowa? odr??ni? te niepokoje, kt?re pracuj? dla Ciebie od tych, kt?re pracuj? przeciwko Tobie.

Czy masz przyjaci??k?, kt?rej ufasz? Czy istnieje kto?, kto Ci? wys?ucha, nie daj?c rad i pomo?e Ci us?ysze? sam? siebie? W?a?nie m?wienie o tym, co dzieje si? w Twojej g?owie pomo?e Ci przyt?pi? ostrze strachu.

Mo?esz mie? opory przeciwko przyj?ciu tego pomys?u, poniewa? nie chcesz obci??a? swoich przyjaci??. Czy jest to w porz?dku w stosunku do nich? Gdy przyjaci??ka zwierza Ci si? ze swoich problem?w, jak si? wtedy czujesz? Zaryzykuj? twierdzenie, ?e dobrze. Dlaczego odmawia? przyjacio?om prawa do bycia przyjaci??mi? Kathy opowiada?a mi kiedy? o swoich oporach przed obci??aniem przyjaci??. Pewnej nocy m?? tak jej dopiek?, ?e wpad?a w histeri? i wyrzuci?a z siebie wszystko u swojego przyjaciela Kena. Gdy sko?czy?a, poczu?a ogromn? ulg? ale zaniepokoi?a si? jak on na to zareaguje: „Jak si? poczu?e?, gdy opowiedzia?am Ci o tym wszystkim? – spyta?a – Czy czu?e?, ?e wieszam si? na Tobie? W?a?ciwie co czu?e??” Jego reakcja by?a prosta: „Sprawi?a?, ?e poczu?em si? wa?ny”.

Dlaczego nie da? komu? szansy na poczucie si? kim?, je?li pomo?e to tak?e i Tobie. Tylko wybierz swoj? powiernic? m?drze. Mo?e to b?dzie jedna z kobiet, poznanych na mitingu w Al-Anon, kt?ry Ci proponowa?am. Taka osoba b?dzie zar?wno szanowa? Twoj? prywatno?? jak i zrozumie Tw?j problem.

Po drugie – przyjrzyj si? swoim l?kom i oddziel od siebie te rzeczywiste od tych wyobra?onych. Z aktywnym alkoholizmem mo?esz ?y? tylko w chwili obecnej. Nie mo?esz zajmowa? si? jutrem. Musisz skoncentrowa? si? na przej?ciu przez ka?dy dzie?. Je?eli z niezupe?nie jasnych dla Ciebie powod?w bardziej obawiasz si? ?y? bez m??a ni? ?y? z nim, zaakceptuj to jako fakt istniej?cy, teraz, na dzisiaj. Nie zaprzeczaj swoim uczuciom, ani nie oceniaj ich stosowno?ci. Zaakceptuj fakt, ?e si? obawiasz. Zaprzeczanie uczuciom to strata energii. Nie masz energii do stracenia i nie mo?esz odrzuci? obaw si?? woli. B?d? one powraca?. Przyznaj si? sobie: „Tak, obawiam si?. A teraz – co zamierzam z tym zrobi??”


PRZEMOC

Mo?e obawiasz si? o swoje ?ycie. Wiele kobiet, kt?re dozna?y fizycznych obra?e?, to ofiary zachowa? pod wp?ywem alkoholu. Chocia? nie wszyscy alkoholicy s? brutalni i nie wszyscy brutalni ludzie s? alkoholikami, pobite ?ony przyznaj? zazwyczaj, ?e „wypi? par? kieliszk?w”. Je?eli masz w domu do czynienia z przemoc? lub z gro?b? przemocy, to bardzo wa?ne jest zrobienie kilku rzeczy.

Przede wszystkim, je?li jest w stosunku do Ciebie brutalny, przesta? go usprawiedliwia?. Nie zas?u?y?a? sobie na to. Mo?e sprowokowa?a?, ale nie zas?u?y?a? na to. Fakt, ?e jest mu przykro i obiecuje, ?e nigdy wi?cej si? tak nie zachowa, nie za?atwia sprawy, nawet je?eli pami?ta co zrobi?. Jeste? cz?owiekiem. Takie zachowanie jest nie do zaakceptowania. Powiedzenie: „Je?eli nie powiedzia?abym tego, nie post?pi?by tak” nie za?atwia problemu. Zachowa?by si? tak albo nie, to on ponosi odpowiedzialno?? za swoj? brutalno??. To jego wina. A Ty mo?esz tylko przyjrze? si?, co z Twojej strony wywo?a?o atak.

Dyskutowanie z nim, gdy jest pijany to szukanie guza. Nie ma wtedy miejsca na argumentacj?. Pami?taj, ?e dyskutujesz z alkoholem. Wymy?lanie mu wyprowadzi go z r?wnowagi. Mo?e doprowadzi? do uderzenia Ci?, gdy ma agresywne sk?onno?ci. Nawet je?li nie b?dziesz dolewa? oliwy do ognia, znajdzie i tak dosy? w?asnych powod?w.

Nie spodoba mu si? to, ?e pracujesz nad staniem si? w pe?ni osob?. Ludzie zbratani z manipulowaniem bardzo boj? si? zmian u os?b z najbli?szego otoczenia. B?dzie pr?bowa? wessa? Ci? z powrotem. Utrzymywanie si? na w?asnym gruncie mo?e z pocz?tku spowodowa? wi?cej k?opot?w, lecz gdy rozwiniesz si?, b?dziesz umia?a stawi? czo?a ka?dej sytuacji.

Alkoholicy s? bardzo wra?liwi na ton. Je?eli powiesz: „Id? spa?”, a pomy?lisz: „Id? spa?, ty draniu” – zareaguje tak, jakby? powiedzia?a to, co naprawd? my?lisz. Nie podejmuj te? gier z sob? sam?: „Powiedzia?am tylko…” Mo?esz w ten spos?b oszuka? wielu ludzi, mo?e nawet siebie, ale nie oszukasz swojego alkoholika. Jest na to bardzo wyczulony.

Istniej? dwa sposoby pracy nad t? spraw?. Pierwszy to u?wiadomienie sobie, ?e naprawd? z?a jeste? na chorob?, a Tw?j m?? jest bardzo chor? osob?. Gdy to zaakceptujesz, nie b?dziesz zia?a nienawi?ci?, kt?r? on m?g?by si? karmi?. Wiele kobiet m?wi?o mi, ?e gdy w ko?cu by?y w stanie zaakceptowa? na poziomie emocjonalnym fakt, ?e alkoholizm jest chorob? – przemoc usta?a. W Twoim wypadku mo?e tak by? lub nie, ale z pewno?ci? warto spr?bowa?.

Drugi spos?b to czyta? na temat tej choroby wszystko, co si? da, chodzi? na mitingi Al-Anonu i rozmawia? o niej z innymi lud?mi, kt?rzy j? rozumiej? i przeszli przez to samo. B?d? pe?ni zrozumienia, ale nie zaoferuj? Ci lito?ci. Pozwol? Ci wyrzuci? to z siebie i podziel? si? z Tob? swoim do?wiadczeniem. Pomo?e Ci to zmniejszy? strach i uchroni od ?le kierowanej z?o?ci.

Jednocze?nie pami?taj, ?e mo?esz zrobi? tak?e inne rzeczy.

1. Mo?esz zawiadomi? policj?. Policja nic nie zrobi, dop?ki nie b?dziesz chcia?a wnie?? oskar?enia, ale mog? uspokoi? go na jedn? noc. B?d? ze sob? szczera rozwa?aj?c t? mo?liwo??. Czy mo?esz to zrobi?, czy te? bardziej ni? o swoje bezpiecze?stwo obawiasz si? o jego reputacj?, albo o to, ?e straci prac?, albo o to, co pomy?l? s?siedzi? Mo?esz si? tego obawia?. Wielu kobietom wezwanie policji pomaga, a inne s? niezdolne do zrobienia tego.

Mo?esz chcie? zadzwoni?, ale on nie pozwala Ci zbli?y? si? do aparatu, albo wiesz, ?e wyrwie kabel z gniazdka, je?li spr?bujesz wykr?ci? numer. To tak?e bardzo realna mo?liwo??. Mo?esz poprosi? kogo?, kogo znasz i komu ufasz, ?eby zadzwoni? do Ciebie i je?eli powiesz, ?e sytuacja wymkn??a si? spod kontroli, to wtedy ta osoba zadzwoni na policj?.

2. Nigdy nie zostawaj w miejscach, z kt?rych nie mo?esz wyj??. Nie pozwalaj na z?apanie si? w pu?apk?. Miej pomi?dzy sob? a nim drzwi i b?d? przygotowana na wyj?cie, je?eli b?dziesz musia?a.

Pomy?l o tym, co zrobisz, gdy opu?cisz dom. B?d? przygotowana na to, gdy przyjdzie taka chwila. Czy masz kole?ank?, do kt?rej mo?esz si? zwali? o ka?dej porze dnia i nocy? Czy istnieje schronienie dla kobiet w Twojej okolicy? Dowiedz si?. Czy dzia?a gor?ca linia krzywdzonych ?on? Zadzwo? do miejscowej poradni zdrowia psychicznego i dowiedz si?.

Tw?j problem nie b?dzie im obcy. Popro? o rad?. Czy s? miejsca do kt?rych mo?esz p?j??? Zbierz odpowiedni? ilo?? pieni?dzy i miej je w ?atwo dost?pnym miejscu, aby? mog?a sp?dzi? noc w motelu, je?eli b?dziesz musia?a. Zaplanuj wszystko z g?ry, tak ?eby? nie znalaz?a si? na ulicy, nie maj?c dok?d p?j??, poza powrotem do domu.

Co z dzie?mi? Czy zabierze si? do dzieci, gdy Ty wyjdziesz? Wiele kobiet zostaje i znosi wszystko, ?eby ochroni? dzieci. S? tak?e inne mo?liwo?ci. Jedna, to zabranie dzieci ze sob?. Jest prawdopodobne, ?e nie ?pi?. Je?eli nie mo?esz zabra? ich ze sob?, zadzwo? z najbli?szego aparatu na policj? i powiedz co si? dzieje, ?eby mogli pom?c Ci wydosta? dzieci. Je?eli dzieci s? wystarczaj?co du?e, porozmawiaj z nimi wcze?niej, tak ?eby?cie mieli jaki? plan na wypadek sytuacji, w kt?rej dojdzie do przemocy. Nie chodzi o to, aby je straszy?, lecz by?cie wszyscy byli przygotowani. Taka rozmowa b?dzie przygn?biaj?ca, ale tak?e uspokajaj?ca. Jest to bardzo nieprzyjemna sprawa do rozwa?enia, ale taka te? jest ca?a ta sytuacja.

3. Zorientuj si? w swoich prawach. S? one r??ne w r??nych stanach. Zadzwo? do adwokata albo do punktu porad prawnych. B?dzie Ci potrzebna informacja o tym, jakie kroki prawne mo?esz podj??, ?eby ochroni? si? przed przemoc? fizyczn?. Twoja sytuacja wcale nie musi by? tak ponura jak my?lisz. Jej znajomo?? pomo?e Ci realistycznie oceni? ca?? sytuacj?. Najlepiej porozmawiaj z prawnikiem, kt?ry zna si? na alkoholizmie i rozumie alkoholik?w. Kogo? takiego mo?e Ci poleci? Krajowa Rada d/s Alkoholizmu. Je?eli nie, skieruj? Ci? stamt?d do kogo? odpowiedniego. Albo spytaj kogo?, kto nale?y do AA lub Al-Anon. Nie zobowi?zuje Ci? to do niczego. Mo?esz nie by? gotowa aby tam zadzwoni?, ale miej numer pod r?k?, by – gdy do tego dojrzejesz – m?c zadzwoni? natychmiast.

Pami?taj, ?e decyzja o ?yciu na co dzie? z przemoc? nale?y do Ciebie. Je?eli teraz nie czujesz si? do?? silna, ?eby zbada? inne mo?liwo?ci, to tym bardziej powinna? pracowa? nad sob?, aby doprowadzi? do sytuacji, w kt?rej b?dziesz mog?a dokona? wyboru. Na razie mo?esz bardziej obawia? si? samotno?ci ni? pozostania. On tak?e ma w tym sw?j udzia?. Wzmacnia wszystkie Twoje w?tpliwo?ci. Wierzysz mu gdy obiecuje, ?e to si? nigdy nie powt?rzy. Wierzysz, bo chcia?aby?, aby si? nigdy nie powt?rzy?o. Czujesz si? tak izolowana. M?wienie o tym co zasz?o sprawia Ci k?opot i czujesz si? zak?opotana, gdy kto? Ci? widzi. Nie chcesz czu? si? zmuszona do odpowiadania na pytania.

Je?eli po zapoznaniu si? z propozycjami, kt?re tu Ci wy?o?y?am nadal czujesz si? zastraszona i nie ma w Tobie nadziei, chcia?abym zach?ci? Ci? do porozmawiania z kim? obeznanym z tym szczeg?lnym problemem i ze sposobami radzenia sobie z nim. Skorzystaj z gor?cej linii krzywdzonych ?on i dowiedz si?, gdzie i jak mo?na otrzyma? pomoc. Nie musisz si? przedstawia?. Nie jest to prosty problem i odpowied? na? te? nie jest prosta. Zas?ugujesz na lepsze traktowanie i musisz w to uwierzy?. Potrzebna Ci jest tak?e wiedza o tym, co trzeba zrobi?, ?eby Ci? lepiej traktowano. Je?eli sama b?dziesz wiedzia?a jak to zrobi? – osi?gniesz to. Pomoc jest dost?pna, skorzystaj z niej.

Inna Twoja obawa mo?e dotyczy? tego, ?e on zabije si? sam albo, ?e kogo? zabije. To ewentualno??, na kt?r? nie masz ?adnego wp?ywu. Nie jest ona jednak te? zupe?nie nierealna. Z pewno?ci? mie?ci si? w ramach prawdopodobie?stwa. Zadaj sobie takie pytania jak np: „Na ile wystarczy mi suma ubezpieczenia, kt?r? wyp?ac? mi po jego ?mierci? Czy jestem przygotowana, aby zostawi? dom i p?j?? do pracy, je?li b?d? musia?a?”. Je?eli nie masz ?adnego zawodu, mo?e warto zastanowi? si? nad zdobyciem jakich? kwalifikacji. To nie tylko sprawi, ?e b?dziesz si? mniej ba?a, ale tak?e zajmie Tw?j umys? czym? innym i wyrwie Ci? z domu.

Praca spo?eczna mo?e by? dobrym rozwi?zaniem, je?eli brak Ci jeszcze odwagi aby poszuka? etatowego zatrudnienia. To ju? jaki? krok, krok w kierunku stania si? osob? samodzieln?. Potrzebne Ci jest poczucie, ?e potrafisz da? sobie rad? sama. Nigdy nie mo?esz polega? na tym, co zale?y od Twojego m??a.

Susan rozbi?a samoch?d i wyl?dowa?a w szpitalu. Lekarz zbada? j?, za?o?y? szwy i powiedzia?, ?eby zadzwoni?a po m??a, aby odwi?z? j? do domu. Mog?aby zadzwoni?, ale wiedzia?a, ?e on b?dzie pijany i niesympatyczny. Zadzwoni?a i okaza?o si?, ?e m?? jest z?y, ?e jej jeszcze nie ma i nie przygotowa?a mu obiadu. Wi?c zadzwoni?a po taks?wk?. Od pocz?tku by?a na to ca?kowicie przygotowana. Nie zaprzecza?a rzeczywisto?ci swojego ?ycia i automatycznie potrafi?a nawet w takich warunkach da? sobie rad? sama.

Nauczysz si? tego, by liczy? na siebie. Nauczysz si? tego, na kim mo?esz polega?, a na kim nie. Nauczysz si? tego, by nie oczekiwa? od innych zbyt wiele. Jest si? w?wczas mniej podatnym na zranienie. Nie tak ?atwo b?dzie Ci? dotkn??. A im trudniej b?dzie Ci? zrani?, tym mniej b?dziesz si? ba?a.

Nauczysz si? kontrolowa? swoje si?y ?yciowe. Nie b?dziesz dawa?a Twojemu m??owi mo?liwo?ci wp?ywania na to, jak si? czujesz. B?dziesz potrafi?a dokonywa? wyboru sama.


Z?O??

Z?o?? to bardzo pot??ne uczucie. Mo?e by? skierowane do wewn?trz i wtedy z?era Ci? od ?rodka, albo mo?e by? skierowane na zewn?trz i wtedy ryzykujesz, ?e on Ci? sponiewiera. Jest to straszny wyb?r. S? jednak i inne mo?liwo?ci.

Je?eli naprawd? przyjmiesz, ?e Tw?j m?? jest chory, b?dziesz na niego mniej z?a. Wci?? b?dzie Ci? z?o?ci?a Twoja sytuacja, ale nie on. Zaprzeczanie tym uczuciom jest oszukiwaniem siebie. One nie odejd?. Z?o?? jest form? energii. Wiemy z fizyki, ?e wytworzona energia nie mo?e znikn??. Mo?e jednak zmieni? form?.

Tak wi?c, co robisz z t? energi?? Pozbywasz si? jej. Mo?esz si? jej pozby? w spos?b konstruktywny. Mo?esz wybra? jazd? na rowerze. Gimnastyka te? b?dzie dobra. Wyszoruj pod?og? w kuchni. B?dziesz szcz??liwa, ?e masz ju? to za sob?. Znam kobiet?, kt?ra z w?ciek?o?ci pomalowa?a ca?e mieszkanie. Gdy sko?czy?a, z?o?? si? rozwia?a, a dom wygl?da? wspaniale.

Je?eli nie mo?esz spa? – poniewa? trzyma? Ci? do p??na na nogach i jeste? zbyt wzburzona, ?eby odpr??y? si? teraz, gdy straci? przytomno??, dlaczego nie zrobisz prania? Prze?cierad?a nie wiedz?, czy s? sk?adane o trzeciej w nocy, czy o trzeciej po po?udniu. Nancy kiedy? powiedzia?a: „Pami?taj, nie tra? czasu. Korzystaj z niego. B?dziesz jutro zbyt zm?czona, ?eby zrobi? to, co zaplanowa?a?. Tak wi?c zr?b to teraz, a odpoczniesz jutro”. Ma to du?y sens. Nie ?yjesz w normalnej sytuacji, wi?c wa?ne jest aby? potrafi?a by? elastyczna.

?ony alkoholik?w musz? by? elastyczne. Planowanie z wyprzedzeniem jest przyjemne, ale nie licz na realizacj? tych plan?w, je?li jest w nie w??czony Tw?j m??. Mo?esz by? pewna pod??ania za nimi tylko wtedy, gdy polegasz wy??cznie na sobie. Mo?e zaproponowa? Ci pomoc w zakupach. Je?eli uznasz, ?e to co? wi?cej ni? tylko wyra?enie pozytywnych intencji, ryzykujesz rozczarowanie i poczucie zranienia. Je?eli potraktujesz to jako osobist? obraz? albo w?ciekniesz si? na tego niesolidnego sukinsyna, to wybuchniesz tymi uczuciami. Czy pomy?la?a?, ?e najbardziej z?a powinna? by? na siebie? W ko?cu to Ty sama si? tak nastawi?a?.

Wiesz o tym. Za ka?dym razem, gdy jeste? z?a – bo oczekujesz od pijanego, ?e zachowa si? jak cz?owiek trze?wy – jeste? z?a na siebie.

Nie os?dzaj si? zbyt surowo. B??d – rzecz ludzka. Po prostu spr?buj nie powtarza? wci?? tych samych b??d?w. Pami?taj o zaufanej przyjaci??ce. Rozmowa z ni? mo?e pom?c Ci zneutralizowa? z?o??. Je?eli Twoja przyjaci??ka tak?e ?yje z alkoholikiem, b?dzie wiedzia?a jak si? czujesz. Nie zostaniesz z tym sama. Oczywi?cie, mo?e b?dziesz musia?a po?wi?ci? tyle samo czasu na wys?uchanie jej ?ali, ale na tym przecie? polega przyja??.

Innym sposobem poradzenia sobie ze z?o?ci? jest pozostanie z ni? w kontakcie, gdy jest to jeszcze mo?liwe. Gdy co? si? pojawia, a Ty reagujesz negatywnie, odczuwa si? to zupe?nie inaczej, ni? gdy dusisz to w sobie przez ca?y dzie?. Tak jest z ka?d? interakcj? z drug? osob?. Mo?e by? tak?e tak, ?e us?ysza?a? nie to, co zamierzano powiedzie?. Nawet w bardziej typowych relacjach r??ni ludzie widz? te same sprawy inaczej. Wygl?da to du?o gorzej w relacjach, gdzie percepcja jest zaburzona przez dzia?anie ?rodka chemicznego.

Czasami mo?esz sobie po prostu da? spok?j. Innym razem nie jeste? w stanie odpu?ci? i wa?ne jest dla Ciebie to, aby doprowadzi? rzecz do ko?ca. Zr?b to, zanim wpadniesz we w?ciek?o?? i gdy on nie jest pijany. Mo?e nie osi?gniesz zadowalaj?cego efektu, ale wyra?anie w?asnych uczu? pomo?e Ci. Pami?taj, ?e je?eli spodziewasz si? jakiej? reakcji m??a, mo?esz si? rozczarowa?, ale wyra?enie swoich uczu? b?dzie dla Ciebie dobre. „Przykro mi, ?e powiedzia?e?…” Wyra?aj si? w kategoriach „ja czuj?”, a nie „ty zrobi?e?”. Pami?taj, ?e wyra?asz w?asne uczucie, a nie oskar?asz go. Je?eli b?dziesz o tym pami?ta? – i jest to Tw?j rzeczywisty zamiar – poczujesz si? lepiej po powiedzeniu tego, co le?y ci na sercu. Wiem, ?e to Ci? przera?a, ale niebiosa si? nie rozst?pi? i piorun Ci? nie porazi. Niezale?nie od tego, jak zostanie przyj?ta Twoja wypowied?, zrobi?a? kolejny krok w kierunku utwierdzenia siebie jako osoby maj?cej swoje prawa i uczucia.

Mo?e pomo?e Ci to tak?e troch? lepiej zrozumie? swojego partnera. Jego my?lenie mo?e by? nie do poj?cia, ale mo?e nie chcia? celowo Ci? dotkn??. Jeste? tak przyzwyczajona do tego, ?e Ci? poni?a, i? na wszystko reagujesz w ten sam spos?b. Nie ma nic niezwyk?ego w tym, ?e osoba niepewna poni?a innych po to, ?eby lepiej my?le? o sobie. Mo?e nawet przenosi? na Ciebie negatywne uczucia, kt?re ?ywi do siebie. Istnieje tak?e mo?liwo??, ?e czasami gdy Ci? krytykuje mo?e mie? racj?.

Wa?ne jest tak?e spokojne przyjrzenie si? sobie. To zbyt wygodne wini? za wszystko alkoholika i uwa?a?, ?e jest si? doskona?ym. Dop?ki on zachowuje si? w spos?b skandaliczny i nieodpowiedzialny, nie musisz zastanawia? si? nad w?asnym zachowaniem. Z pewno?ci? w por?wnaniu z nim jeste? jak lilia. Ale czy nie oszukujesz siebie? Przecie? czasami sama ustawiasz si? wobec niego tak, ?eby wygl?da? jak ci??ko cierpi?ca ?ona, zwi?zana z bezmy?lnym ?obuzem.

Carol opowiada?a mi, jak kiedy? przez ponad p??torej godziny przygotowywa?a m??owi jego ulubion? potraw?. Wszystko by?o gotowe na czas powrotu Kena, z lekk? poprawk? na relaks i przyjemn? pogaw?dk?. Czy widzisz, jak Carol wyrastaj? tu skrzyd?a? Sama wiesz, co by?o dalej. Wr?ci? p??no i by? pijany. Carol czu?a, ?e ma prawo da? mu za to. Jak m?g? jej co? takiego zrobi?? Po wszystkich tych przygotowaniach musia?a je?? sama, poza tym jego porcja si? przypali?a itd., itd. Carol szuka?a u mnie wsp??czucia i zrozumienia. To zawsze jej daj?, ale teraz szuka?a sympatii i zrozumienia dla swojego zachowania. Chcia?a, ?ebym pochwali?a j? za to, ?e broni?a swojego, i ?e powiedzia?a mu co my?li. Ale nie pochwali?am jej. Nie pochwali?am, poniewa? z?o?? Carol by?a nieusprawiedliwiona. Jedyn? osob?, na kt?r? powinna by? z?a jest ona sama. Uzale?ni?a swoje plany od m??a. Wiedzia?a, ?e nie mo?na zak?ada?, ?e wr?ci do domu na czas. Jest przecie? alkoholikiem. Tak wi?c, nie jest w porz?dku, ?e pozwoli?a mu na to zobowi?zanie. To tak, jakby chcia?a znale?? usprawiedliwienie swojego wybuchu z?o?ci, wynikaj?cego z tego, ?e m?? jest chory. On nic na to nie poradzi, ?e jest chory. Ona ma prawo by? z?a z powodu tej sytuacji. Jest to sytuacja wstr?tna i obrzydliwa. Ale przyjrzyj si?, czemu si? z?o?cisz? Z?o?cisz si? z powodu swojej sytuacji. Prawdopodobnie jeste? zazdrosna o cudowne ma??e?stwa wszystkich innych ludzi. Wszyscy, opr?cz Ciebie, maj? m???w jak Paul Newman. To Ci? z?o?ci. Jeste? z?a, poniewa? jeste? zazdrosna. Powiem Ci co? w tajemnicy. Nie tylko pary, w kt?rych jedno z ma??onk?w jest alkoholikiem maj? problemy. Inni ludzie te? je maj?. Niekt?re z nich s? r?wnie powa?ne. Nie przemieszczaj swojej z?o?ci… To znaczy, nie kieruj na m??a z?o?ci, kt?ra mu si? nie nale?y. Nie b?dziesz czu?a si? lepiej, zachowuj?c si? w ten spos?b. Sprawd? swoje motywy. Twoje my?li tak?e si? pl?cz?. Musisz umie? oddzieli? to, co jest, od tego, co chcesz, ?eby by?o.

Inn? spraw?, kt?r? trzeba rozwa?y? jest to, czy dana uwaga lub zachowanie jest naprawd? warte Twojej z?o?ci. W?a?nie po raz 738 nazwa? Ci? sko?czon? dziwk?. Czy jest jaki? pow?d, aby na to odpowiada?? Czy jest jaki? pow?d, ?eby si? z tego powodu smuci? lub z?o?ci?? To stara ?piewka. Po co robi? wiele ha?asu o nic? Warto jedynie zada? sobie pytanie: „Czy jest jaka? prawda w tym, co on m?wi?” Je?eli jest, mo?esz zastanowi? si? nad sposobem zmiany swojego zachowania. Je?eli nie ma, to znaczy, ?e to tylko jego widzenie sprawy i rano nie b?dzie niczego pami?ta?. Spyta?am, czy wszystko co Ci? z?o?ci jest warte po?wi?cenia energii, bo chc? wiedzie?, jak si? czujesz, gdy jeste? z?a. Czy naprawd? lubisz siebie, gdy si? z?o?cisz? Je?eli tak, prosz? bardzo, zosta? z tym, ale je?eli nic Ci to nie daje, dlaczego sobie nie odpu?cisz? To nie znaczy, ?e masz patrze? przez palce na wszystko, co Ci si? nie podoba, tylko, ?e jeste? wystarczaj?co dojrza?a, aby decydowa?, o co warto i?? na no?e.

Czasami powodem kurczowego trzymania si? z?o?ci jest zgubienie perspektywy. Zacz??am dzisiejszy dzie? od awarii samochodu i p??torej godziny czeka?am na samoch?d holuj?cy, kt?ry obiecano przys?a? w ci?gu p?? godziny. Nie musz? Ci m?wi? co czu?am. Z?o?? – to za ?agodne s?owo. W?ciek?o??. I nie mog?am okaza? jej kierowcy samochodu holuj?cego, poniewa? by?am od niego zale?na i prawdopodobnie nie sp??ni? si? specjalnie po to, aby wyprowadzi? mnie z r?wnowagi. Przyjecha?am do domu w?ciek?a. M?j kot tylko spojrza? na mnie i natychmiast uciek? do piwnicy. Moja c?rka mia?a wi?cej odwagi i spyta?a co si? sta?o. Powiedzia?am jej. W swojej dwunastoletniej naiwno?ci nie rozumia?a, ?e ta historia z samochodem holowniczym by?a zaledwie cz??ci? wielkiego spisku przeciwko mnie, i zapyta?a: „Czy mo?esz jako? zmieni? albo naprawi? to, co si? zdarzy?o?” Cholernie roztropne dziecko. „Nie”. Dalej chodzi?am po pokoju. „No to dlaczego nie zaczniesz dnia w?a?nie od tej chwili?”. C?? za wspania?a my?l. Dlaczego o tym, kiedy zaczyna si? m?j dzie? ma decydowa? zegarek? Prze?y?am godziny bogate w wydarzenia, ale mog?am rozpocz?? dzie? od nowa. I tak w?a?nie zrobi?am. I poczu?am si? inaczej. Znikn??o poprzednie uczucie z?o?ci, a pozwoli?am aby wype?ni?a mnie mi?o?? do dziecka, kt?re z niesko?czon? m?dro?ci?, posiadan? tylko przez dzieci, da?o mi dzie?. Ty tak?e mo?esz zacz?? sw?j dzie? w dowolnie wybranym momencie. Mo?esz zacz?? o ?smej, albo o pi?tej, kiedy tylko zechcesz. Daruj? Ci go tak, jak da?a mi go Lisa.

To prawda, ?e masz bardzo trudn? sytuacj?, aby uczciwie zaj?? si? swoj? z?o?ci?. Tw?j m?? jest chory, a to nie?adnie z?o?ci? si? na chorego. Nie mo?na go poci?gn?? do odpowiedzialno?ci za jego zachowanie. A jednak si? w?ciekasz. Tak naprawd?, to jeste? w?ciek?a na sytuacj?, w kt?rej si? znalaz?a?, ale oddzielenie sytuacji od osoby jest prawie niemo?liwe. W ko?cu to on sam ordynuje sobie ten ?rodek chemiczny. Nie robi tego kto? inny, tylko on sam. Wiesz tak?e, ?e jest to ca?kiem nierealistyczne spojrzenie, poniewa? przymus jest cz??ci? choroby. Niemniej jednak gdyby w?asn? d?oni? nie uni?s? tego kieliszka, nie upi?by si?, a Ty nie ?y?aby? w tej okropnej sytuacji. Naprawd? jeste? z?a. Najtrudniejsze jest roz?adowanie tej z?o?ci. Nie twierd?, ?e nie ma w Tobie z?o?ci. Znajd? takie sposoby skanalizowania jej, kt?re b?d? dobre dla Ciebie. W ko?cu znaczna jej cz??? Ci? opu?ci i zaczniesz czu? wi?kszy spok?j wewn?trzny i bardziej wsp??czu? m??owi – alkoholikowi. Przyjdzie to z czasem, wraz z post?puj?cym rozumieniem i szczer? ocen? siebie.


PROBLEMY SEKSUALNE

Jest to obszar coraz wi?kszego zainteresowania kobiet ?yj?cych w ma??e?stwie z alkoholikiem. Nie wiem, czy jest to nowy problem, ale gotowo?? do otwartej dyskusji na jego temat jest nowa. Kobiety zaczynaj? u?wiadamia? sobie, ?e maj? potrzeby seksualne, pragnienia i prawa, tak samo jak m??czy?ni. Kobiety zaczynaj? zdawa? sobie spraw?, ?e nie s? czyj?? w?asno?ci?, tylko partnerkami. U?wiadamiaj? sobie, ?e nie musz? robi? tego, czego nie chc?, a mog? robi? tylko to, co chc?. Jest to co? zupe?nie nowego i musz? przyzna?, ?e strasznie mi si? to podoba.

Wa?ne jest, ?eby o tej sferze pr?bowa? my?le? jasno, tak jak i o wszystkich innych. Seks jako temat komplikuje si? bardzo szybko. Na tym obszarze, tak jak i na innych, zdecyduj co jest dobre dla Ciebie i trzymaj si? tego. Je?eli masz satysfakcjonuj?ce ?ycie seksualne – ciesz si? nim. Je?eli stwierdzisz, ?e jego zachowanie seksualne po pijanemu poni?a Ci? – nie ma ?adnego powodu, ?eby? mu ulega?a. B?d? pewna, ?e robisz to, co robisz z w?a?ciwych powod?w. Je?eli odrzuca Ci?, gdy czu? od niego alkoholem, ale poza tym nie – powiedz mu to. Najlepiej powiedzie? mu o tym wtedy, gdy nie jest pijany. Tylko tak jest w porz?dku.

Je?eli nie poci?ga Ci? wcale, pewnie b?dzie pr?bowa? przerzuci? odpowiedzialno?? za ten problem na Ciebie, tak jak i w innych dziedzinach. Prawdopodobnie nie masz ani mniej, ani wi?cej zahamowa? seksualnych ni? inne kobiety. Przeprowadzi?am wiele szczerych i otwartych dyskusji z kobietami, kt?re ?y?y z aktywnym alkoholikiem. Opr?cz spraw dotycz?cych przemocy fizycznej i odpychaj?cego odoru alkoholem, poruszane problemy s? takie same jak w ka?dej innej grupie kobiet. Kobiety zaczynaj? akceptowa? to, ?e masturbacja te? jest rozwi?zaniem, ?e mo?e nawet by? pomocna w redukowaniu napi?cia. Kobiety zaczynaj? akceptowa? tak?e to, ?e stosunek seksualny nie jest jedynym sposobem, w kt?ry m??czyzna i kobieta mog? cieszy? si? sob?.

Z wielu powod?w my?li te staj? si? wa?ne w ma??e?stwie z alkoholikiem. Niewiele kobiet maj?cych m???w alkoholik?w znajduje sobie kochank?w. Ich poczucie w?asnego „ja” zosta?o tak bardzo naruszone, a ich poczucie siebie jako istoty seksualnej tak zachwiane, ?e uciekaj? one przed jakimkolwiek zwi?zkiem. Poza tym naprawd? kochaj? swoich m???w i nie mog?yby znie?? poczucia winy, gdyby mia?y romans. Tak wi?c maj? do wyboru masturbacj? lub brak jakiejkolwiek satysfakcji seksualnej.

Szukanie alternatywy dla stosunk?w seksualnych jest tak wa?ne dlatego, ?e wielu alkoholik?w staje si? impotentami. Alkohol zwi?ksza po??danie ale wydaje si?, ?e zmniejsza zdolno?? do zaspokojenia go. Moja kole?anka powt?rzy?a mi komentarz, kt?ry przeczyta?a w ksi??ce o seksie dla ludzi w podesz?ym wieku. Brzmia? on: „To, ?e nie mo?esz ju? biega? nie oznacza, ?e musisz przesta? spacerowa?”.

Tutaj, tak samo jak w innych sprawach, spytaj siebie: „Czego chc?? Co jest dla mnie dobre?” Gdy na to odpowiesz, wszystko si? u?o?y. Podejmujesz decyzj? za siebie.

Mo?e zdecydujesz si? ulega? mu, poniewa? wiesz, ?e gdy zostanie zaspokojony – zasypia i przez reszt? nocy masz go z g?owy. Gdy zaczyna si? alkohol, ko?czy si? romans. Seks, tak jak wszystkie inne obszary komunikacji w ma??e?stwie alkoholika staje si? zaburzony. A Ty, tak jak we wszystkich innych sprawach, musisz skoncentrowa? si? na sobie i na swoich potrzebach. Reagowanie na alkoholika w sferze seksu nie jest dla Ciebie lepsze ni? w innych obszarach ?ycia. B?d? ze sob? szczera. A ksi??ka ta pozwoli Ci w?a?nie pozna? sam? siebie.

Gdy lepiej zrozumiesz natur? choroby i z wi?ksz? determinacj? zechcesz wzi?? si? z rzeczywisto?ci? za bary, wiele innych symptom?w wsp??uzale?nienia zniknie lub zostanie opanowanych.

Opieku?czo??, lito??, nadmierne przejmowanie si? nim, zyskuj? w?a?ciwe proporcje. Wiesz teraz, ?e Twoja opieku?czo?? nie s?u?y?a m??owi. Umacnia?a jego chorob? i Twoj? chorob?. Lito?? i nadmierne przejmowanie si? nim tak?e nie pomagaj?. Zdrowszymi i bardziej pomocnymi uczuciami, kt?re mo?esz mu okaza? jest wsp??czucie i pe?na uwagi troska. Wsp??czucie niesie ze sob? zrozumienie, ale nie os?abia. Lito?? natomiast os?abia osob?, kt?rej si? j? okazuje. Litowa? si? nad kim?, to prawie tak jak powiedzie? mu, ?e nic nie mo?e zrobi? ze sob?, ?e taki po prostu jest, wi?c Tobie, jako osobie lepszej, bardzo go ?al. Wsp??czucie to uznanie trudno?ci, wobec kt?rych stoi druga osoba, ale tak?e ofiarowanie jej mo?liwo?ci zrobienia czego? z nimi. Nadopieku?czo?? dusi nas i sprawia, ?e chcemy innych odepchn??. W przypadku alkoholika daje mu to kolejny pretekst do picia. Uwaga, kt?r? jedna ludzka istota okazuje drugiej jest przyjmowana jako troska i daje osobie b?d?cej obiektem uwagi mo?liwo?? wyboru tego, co ma zrobi?. Si?? zyskujemy dzi?ki mi?o?ci, o ile jest ona dawana bez przymusu. Wtedy zar?wno daj?cy jak i otrzymuj?cy staj? si? bogatsi. ?adna z chor?b nie jest wystarczaj?co silna, by zwalczy? pot?g? mi?o?ci. Jest to najpot??niejsza bro? na ?wiecie. Je?eli kocham Ci? bez wzgl?du na to, co robisz, staj? si? lustrem, przez kt?re mo?esz popatrze? na siebie. Je?eli nie odrzucam Ci? i nie okazuj? wrogo?ci, lecz ci?gle kocham, nie mog? s?u?y? za usprawiedliwienie picia. Nie musz? udawa?, ?e akceptuj? zachowania, kt?rych zaakceptowa? nie mo?na, lecz kocham Ci? jako osob?. Nie lituj? si? nad Tob? ani nie chroni? Ci? przed Tob? sam?. Zbyt mocno si? o Ciebie troszcz?, abym umacnia?a Tw? s?abo??.

Na tej samej zasadzie nie b?dziesz ju? d?u?ej automatycznie chroni?a go k?amstwem. Nie jest to ju? konieczne. Wa?ny jest Tw?j szacunek do siebie samej. Bierzesz za siebie odpowiedzialno?? i oznacza to, mi?dzy innymi, ?e Tw?j m?? ma teraz mo?liwo?? wzi?cia odpowiedzialno?ci za swoj? osob?. Twoje poczucie szacunku dla siebie, po??czone z pragnieniem zaprzestania podtrzymywania choroby sprawia, ?e chronienie go staje si? niepo??dane. Je?eli wybierasz k?amstwo, robisz to z pe?n? ?wiadomo?ci? czynu i jego skutk?w. Je?eli teraz k?amiesz, to nie dlatego, ?e musisz. Robisz to, poniewa? tak wybra?a?. To ogromna r??nica.

Fa?szywe nadzieje, rozczarowanie i euforia ju? nie b?d? roznosi? Ci? po ?cianach. Nauczy?a? si?, ?e jeste? jedyn? osob?, kt?ra mo?e by? odpowiedzialna za swoje szcz??cie. Nie mo?esz zda? si? w tym na inn? osob?, ani nikt inny nie mo?e tego oczekiwa? od Ciebie. Masz w swoim r?ku siebie i swoje szcz??cie lub nieszcz??cie. Pozwalasz innym ludziom uszcz??liwia? si? lub unieszcz??liwia?. Nie jest to automatyczne. Gdy to zaakceptujesz, niesp?jne zachowanie Twojego m??a b?dzie mia?o na Ciebie mniejszy wp?yw. M?? mo?e Ci sprawi? przyjemno?? lub rozczarowa? Ci? tylko wtedy, gdy moc? swojej decyzji pozwolisz mu na to. W?adza nad Tob? nale?y do niego tylko wtedy, gdy mu j? dasz.

Zam?t w znacznym stopniu min??. Jeste? teraz w stanie podj?? decyzj?. Ju? nie pr?bujesz zrozumie? sposobu my?lenia kogo?, kto jest pijany. Gdyby? mog?a to zrobi?, albo musia?aby? sama si? upi?, albo on musia?by wytrze?wie?. Przesta?a? ju? m?wi? m??owi, ?eby my?la? tak, jakby by? trze?wy. Teraz ka?esz sama sobie my?le? tak, jakby? by?a przy zdrowych zmys?ach. S?dz?, ?e prawdopodobnie jeste?.

Apatia, poczucie beznadziejno?ci, litowanie si? nad sob?, wyrzuty sumienia, rozpacz odsun??y si? na dalszy plan. Przychodz? od czasu do czasu, jak do ka?dej ludzkiej istoty. Zdrowi ludzie tak?e maj? wzloty i upadki. Ale zobaczysz, ?e rzadziej popada si? w skrajno?? i ?e po upadku ?atwiej si? pozbiera?. Gail przyzna?a mi si? kiedy?, ?e naprawd? lubi od czasu do czasu mie? porz?dn? depresj?. Naprawd? lubi podda? si? jej, u?ali? si? nad sob? i wycofa? si? ze ?wiata. Ale wydziela sobie na te uczucia ograniczony czas. M?wi: „Pozwol? sobie smuci? si? a? do trzeciej, a potem si? ubior?, zajm? si? dzie?mi i zrobi? to wszystko, co powinnam zrobi?”. W jej wypadku to skutkuje. Szczeg?lnie w tych dniach miesi?ca, gdy cz?owiek czuje si? fatalnie, w zwi?zku z fizjologi? swojego cia?a. Poddaj si? depresji, ale przygotuj sobie drog? ucieczki. Czasami lepiej zafundowa? sobie lody z bakaliami, przezwyci??aj?c depresj?. Mo?e to zaoszcz?dzi? Ci gorszej hulanki p??niej.

Patrzy?a? na siebie z r??nych stron w zwi?zku z faktem uzale?nienia Twego m??a. M?wi?y?my o r??nych sposobach, kt?re mog? pom?c Ci w przystosowaniu si? i osi?gni?ciu pe?ni zdrowia. Najcz??ciej dotyczy?y one polepszenia Twoich stosunk?w z m??em. Teraz zacznijmy m?wi? o polepszeniu Twoich stosunk?w z sam? sob?.

?eby w pe?ni si? rozwija? jako osoba, trzeba zna? siebie. Wa?ne, aby? wiedzia?a co my?lisz, co czujesz i jaka jeste?. Nie mia?a? zbyt wielu okazji, ?eby przyjrze? si? sobie. Mo?e teraz nadszed? czas, ?eby si? tym zaj??.

Podam Ci list? cech, kt?ra pomo?e Ci zorientowa? si? we w?asnych wyobra?eniach o sobie. Nie ma tu dobrych i z?ych odpowiedzi. Jest to szansa, ?eby pozna? siebie troch? lepiej. Je?eli u?wiadomisz sobie co? na sw?j temat, co Ci? niespecjalnie cieszy, b?dziesz mia?a teraz mo?liwo?? wyboru. Mo?esz zdecydowa? si? na prac? nad t? konkretn? cech?. Nie ma tu pi?tek i dw?jek. Jest to pr?ba ukazania Ci przynajmniej fragmentu obrazu siebie.

Przez ca?e ?ycie s?yszymy twierdzenia w rodzaju: „Nie powinna? czu? si? w ten spos?b”. Co za be?kot. Czujesz si? tak, jak si? czujesz. Je?eli nie lubisz tych uczu?, mo?esz usi?owa? je zmieni?, ale s? one takie, jakie s?. Nie zawsze mo?emy zachowywa? si? zgodnie z naszymi uczuciami, poniewa? stosowno?? zachowania jest wa?niejsza. Mog? chcie? kopn?? w szcz?k? tego kierowc? samochodu holuj?cego, ale nie mog? si? w ten spos?b zachowa?. Nie b?d? zaprzecza?a swoim uczuciom.

Czasami nasze uczucia s? bardzo silne. Bywa, ?e czuj? si? tak, jakby moje ?ycie rozpada?o si? na kawa?ki. Gdy umiera kto?, kogo kocham m?j ?al bardziej dotyczy mnie samej ni? tej drugiej osoby. Wiem, ?e moje dzieci s? na mnie z?e, gdy choruj?. Mog? nie potrafi? zrzec si? swoich obowi?zk?w i wyjecha? na Tahiti. Mog? wyrazi? sw?j ?al rodzinie i powiedzie? wszystko to, co m?wi si? w takim wypadku. Mog? nie uwa?a?, ?e dzieci s? niewdzi?czne gdy jestem chora, poniewa? wiem, ?e zagro?one jest wtedy ich poczucie bezpiecze?stwa. Ale nie musz? udawa?, ?e czuj? si? inaczej ni? rzeczywi?cie si? czuj?.

Gdy przyznaj?, ?e chc? uciec na Tahiti, mog? usi??? i zastanowi? si? dlaczego. Mo?e si? przepracowa?am, do czego mam sk?onno?ci. Mog? w?wczas wypracowa? spos?b zwolnienia tempa. Przyznanie si? do tego uczucia mo?e mi pom?c w rozwi?zaniu. Wystawianie sobie ocen i m?wienie sobie, ?e odpowiedzialni ludzie nie maj? nieodpowiedzialnych my?li do niczego mnie nie doprowadz?.

Je?eli uznam, ?e ?al z powodu ?mierci przyjaciela to ?al nad sob?, mog? powt?rnie rozwa?a? pi?kno tej osoby i to, o ile jestem bogatsza przez to, ?e j? zna?am. Mog? potem podzieli? si? tym bogactwem z jego rodzin? i wszyscy mo?emy na tym skorzysta?. Gdybym zdecydowa?a, ?e ?al nad sob? jest egoistyczny i nie powinnam go odczuwa?, nie wymy?li?abym, co da? ludziom, kt?rzy tak?e cierpieli r?wnie mocno jak ja.

Gdybym nie przyzna?a, ?e moje dzieci maj? prawo z?o?ci? si?, gdy moja choroba zaburza im ?ycie, mog?oby to jedynie wywo?a? moj? z?o?? i gorycz, podczas gdy naprawd? przecie? potrzebuj? odpoczynku, aby odzyska? si?y. Je?eli uznam ich z?o?? i ich prawo do niej, to mo?emy szuka? sposob?w, kt?re sprawi? – gdy ca?a rodzina zabierze si? do pracy – ?e wszystko p?jdzie g?adko. Dzi?ki temu dzieci b?d? mog?y czu? si? dumne ze swojego udzia?u i nie b?d? czu?y si? odsuni?te. Nie musz? tak?e czu? si? winne z powodu swoich uczu?.

List? cech, kt?re chcia?abym Ci przytoczy?, mo?na znale?? w ksi??ce Muriel James i Dorothy Jongeward Urodzeni zwyci?zcy opublikowan? przez Addison-Wesley.

Przeczytaj szybko nast?puj?c? list? cech. U?yj „ptaszka” przy tych cechach, kt?re spe?niaj? Twoje wyobra?enie o sobie. Postaw x przy tych, kt?re nie dotycz? Ciebie, a znak zapytania przy tych, co do kt?rych masz w?tpliwo?ci.


– lubi? siebie

– obawiam si? zranienia przez innych

– mo?na mi zaufa?

– trzymam fason

– zwykle m?wi? to, co trzeba

– czuj? si? ?le ze sob?

– jestem zniech?cona ?yciem

– nie lubi? by? z innymi lud?mi

– nie rozwin??am swoich talent?w

– ciesz? si?, ?e jestem kobiet?

– boj? si? przysz?o?ci

– jestem zale?na od innych w my?leniu

– trac? czas

– korzystam ze swoich umiej?tno?ci

– my?l? samodzielnie

– znam swoje uczucia

– nie rozumiem siebie

– czuj? si? osaczona

– dobrze wykorzystuj? czas

– nie mog? utrzyma? si? w pracy

– wierz? sobie

– zwykle m?wi? nie to, co trzeba

– lubi? ludzi

– nie jestem zadowolona, ?e jestem kobiet?

– cz?sto robi? niew?a?ciwe rzeczy

– jestem zaanga?owana w rozwi?zywanie problem?w mojej spo?eczno?ci

– ludzie lubi? by? blisko mnie

– jestem kompetentna w pracy

– ludzie mnie unikaj?

– nie interesuj? mnie problemy spo?eczno?ci, w kt?rej ?yj?

– jestem zadowolona z pracy

– ciesz? si? przyrod?

– nie lubi? pracy

– panuj? nad sob?

– ciesz? si? sob?

– mam k?opoty z panowaniem nad sob?

– nie lubi? siebie


Teraz sp?jrz na te cechy, kt?re zaznaczy?a?. Czy jest w nich jaka? prawid?owo??? Czy s? one dobre dla Ciebie? Z?e? I takie, i takie? Kt?re z nich chcia?aby? zmieni?? Pomy?l o tym. Jak mo?esz zmieni? te cechy, z kt?rych nie jeste? zadowolona? Jak mo?esz podtrzyma? i rozwin?? te cechy, kt?re Ci? satysfakcjonuj?? Oba te pytania s? r?wnie wa?ne.

Je?eli nie mo?esz powiedzie?, ?e lubisz siebie, to czy oznacza to, ?e nie lubisz siebie? Czy te?, ?e nie my?la?a? o sobie nawet tyle, ?eby chocia? to wiedzie?? Co mog?aby? zrobi?, ?eby bardziej si? polubi?? Mo?e zacz?? od spraw podstawowych. Czy wystarczaj?co d?ugo ?pisz? Czy od?ywiasz si? w?a?ciwie? Czy dbasz o sw?j wygl?d zewn?trzny? W jakich sytuacjach lubisz siebie? Co wtedy robisz? Dlaczego nie robisz tego cz??ciej? Czy robisz to, co zaznaczy?a? na li?cie w tej ksi??ce? Jak mo?esz oczekiwa?, ?e kto? b?dzie Ci? lubi?, je?li sama siebie nie lubisz?

Sp?jrz uwa?nie na te cechy i zobacz, co oznaczaj? one dla Ciebie. Spr?buj zawrze? ze sob? ma?y kontrakt. Zadecyduj, ?e na przyk?ad b?dziesz cieszy?a si? przyrod?. Potem wygospodaruj troch? czasu ka?dego dnia i r?b to. Inny cel mo?e odzwierciedla? has?o: „Nie b?d? martwi?a si?, ?e trac? czas. Postanawiam, ?e strac? godzin? ka?dego dnia, i nie b?d? czu?a si? z tego powodu winna”. Albo: „B?d? pracowa?a w komitecie jakiej? organizacji spo?ecznej”. Powoli zaczniesz lubi? si? coraz bardziej.

Odnajdziesz prawdziwe poczucie w?asnego ja. Staniesz si? osob? samodzieln? i Twoja pozycja w ma??e?stwie zmieni si?.

Zmieni si? z takiej, w kt?rej jeste? niszczona przez skutki alkoholizmu do takiej, w kt?rej b?dziesz sta?a mocno na w?asnych nogach i wchodzi?a w interakcje z m??em tylko w takim stopniu i w taki spos?b, jaki jest dobry dla Ciebie. Wasz wzajemny zwi?zek b?dzie elastyczny, tak jak wszystkie inne zdrowe zwi?zki. Zdrowe zwi?zki zostawiaj? przestrze? do oddychania. One nie dusz?.

Aby stworzy? taki zdrowy zwi?zek, przynajmniej jeden z partner?w musi by? zdrowy. Tylko Ty mo?esz zdecydowa?, czy Twoje zdrowie jest warte wysi?ku. To, co Ci zaproponowa?am, oznacza d?ug? i ci??k? prac?. Nie zmienisz si? w ci?gu jednej nocy, ale do tego stanu nie doprowadzi?a? si? przecie? w ci?gu jednej nocy. To nie b?dzie kosztowa?o Ci? wi?cej wysi?ku ni? pr?by radzenia sobie z chorob?. Jest to jednak wysi?ek innego rodzaju. Nowy. To, co znane jest zawsze bezpieczniejsze, bez wzgl?du na to, jak jest ponure. Co b?dzie, je?li poznam siebie i odkryj?, ?e naprawd? jestem okropna? Jest takie niebezpiecze?stwo. Istnieje tak?e niebezpiecze?stwo odkrycia, ?e jeste? kim? warto?ciowym. Jest to r?wnie zagra?aj?ce, poniewa? niesie ze sob? ci??ar nowej odpowiedzialno?ci. Warto?ciowi ludzie s? z siebie dumni. Nie popadaj? w zachowania skazane na przegran?. Ich zadowolenie nie wynika ze wsp??czucia, okazywanego im przez innych, ale z tego, co sami s? w stanie zaoferowa?.

Gdy uwierzysz, ?e jeste? warto?ciow? osob?, b?dziesz w stanie ofiarowywa? to, czego sama potrzebujesz. Nauczysz si?, ?e jedyn? pewn? drog? uzyskania mi?o?ci jest jej dawanie. Jedyn? drog? zapewnienia sobie zrozumienia jest ofiarowanie zrozumienia innym. Je?eli przejmujesz si? innymi lud?mi, inni b?d? si? przejmowa? Tob?. Jaki siew, taki plon. Nie musisz ju? wy??cznie reagowa? na to, co jest ci dawane, chyba, ?e tak wybierzesz, chyba, ?e uznasz, i? jest to dobre dla Ciebie. Mo?esz nie tylko dzia?a?, ale i reagowa?. Dostajesz z powrotem to, co da?a?. Masz t? moc. Daj? Ci j?.

VI. JAK MO?NA POM?C TWOIM DZIECIOM?

B?dziesz zdumiona zmianami na lepsze, zachodz?cymi w Twoich dzieciach, gdy tylko Ty zaczniesz czu? si? lepiej. W mojej praktyce doradczej, widzia?am wiele dzieci. Jak najszybciej staram si? spotka? z ich rodzicami, szczeg?lnie z matk?. Stwierdzi?am, ?e mog? bardziej pom?c dziecku pracuj?c z matk?, ni? bezpo?rednio z dzieckiem. Dzieci reaguj? niemal natychmiast na zmian? atmosfery w domu. Gdy staniesz si? bardziej opanowana i nie tak nieobliczalna, one tak?e takie b?d?. Gdy zobacz?, ?e u?miechasz si? i us?ysz? Tw?j ?miech – tak?e b?d? si? ?mia?y. Och, ale od czego zacz???

Zacznij od skonfrontowania si? z rzeczywisto?ci?. Zacznij prac? z dzie?mi od tego, od czego zacz??a? prac? nad sob?. Twoje dzieci zaprzeczaj?, tak jak Ty zaprzecza?a?. Je?eli Twoja rodzina ma wyzdrowie?, musi si? to zacz?? od prawdy. U?ywaj s??w, kt?re na Ciebie dzia?aj?. Gdy b?dziesz gotowa, te s?owa przyjd? same. Spyta?am Betsey, co powiedzia?a dzieciom. By?y wtedy bardzo ma?e i trzeba by?o powiedzie? wszystko w taki spos?b, kt?ry by?by dla nich zrozumia?y. Jej dzieci zawsze zadawa?y jej pytania w rodzaju: „Dlaczego Tata to robi? Dlaczego Tata tak ?miesznie si? zachowuje? Czy Tata nas nie kocha?” Wola?a odpowiada? tak, ?eby je zby?. Dzieci nauczy?y si?, ?e zadawanie tych pyta? wyprowadza matk? z r?wnowagi i to powodowa?o dodatkowy zam?t w ich g?owie. W ko?cu Betsey by?a gotowa. Usiad?a z nimi i po prostu powiedzia?a: „Nie by?am w porz?dku w stosunku do was. Ukrywa?am co? przed wami, ale ju? wi?cej nie b?d?. Wiecie, ?e czasami Tata zachowuje si? jak kto? inny. I to was niepokoi. Mnie tak?e to niepokoi. Tata jest alkoholikiem. Jest uczulony na alkohol. Gdy wypije, zachowuje si? w taki ?mieszny spos?b, kt?rego nie mo?e zmieni?”. To by? pocz?tek. Potem odpowiada?a na wszystkie ich pytania szczerze i uczciwie. Starszym zaproponowa?a ksi??ki, kt?re pomog?yby im w zrozumieniu choroby i zawar?a z nimi wszystkimi umow?.

Umowa dotyczy?a tego, ?e nie b?d? ju? d?u?ej ukrywa? przed sob? nawzajem tego, co czuj?. Je?eli kto? zacznie si? niepokoi?, ?e tata przyjdzie do domu pijany, mo?e o tym powiedzie?. Choroba ich ojca sta?a si? tematem otwartym. Nie lubili jej i to by?o w porz?dku. Nie musieli czu? si? winni z powodu tego, ?e nienawidz? ojca, gdy jest pijany. Wiedzieli teraz, ?e obiektem nienawi?ci nie jest ojciec. Nienawidzili alkoholu, kt?ry spowodowa?, ?e ich ojciec zachowuje si? w taki spos?b. Zdj?to z nich ogromny ci??ar winy.

Dzieci martwi? si?. Pozw?l, ?eby podzieli?y si? swoimi zmartwieniami. Dzi?ki temu zmartwienia stan? si? ?atwiejsze do zniesienia. Akceptuj ich uczucia. „Rozumiem, ?e boisz si? z powodu tego, ?e ojciec mo?e mie? wypadek. Ja tak?e si? tego boj?. Ale nic na to nie mo?emy poradzi?, wi?c chod?, zobaczymy czy mo?emy my?le? o czym? innym, co sprawi, ?e b?dziemy czuli si? lepiej”.

Dzieci boj? si?. Je?eli mog? podzieli? si? swymi obawami, to Ty mo?esz je rozproszy?. „Nic z?ego Ci si? nie stanie dop?ki ja tu jestem. Daj? Ci na to moje s?owo”. Albo: „Ja tak?e ba?am si? zabiera? g?os w klasie, gdy by?am w Twoim wieku”.

Zasad? jest akceptowanie prawa dzieci do czucia tego, co czuj?. M?wienie: „Nie powiniene? czu? si? winny” do dziecka, kt?re jest przekonane, ?e ojciec pije z jego winy, nie rozwi??e problemu. Lepiej wraz z nim przyjrzyj si? tym uczuciom.

Matka Singer zadzwoni?a na policj?, ?eby zabrano m??a na oddzia? zamkni?ty do miejscowego szpitala. Na skutek nadu?ywania alkoholu postrada? on zmys?y. ?ycie w domu przez tydzie? poprzedzaj?cy jego zamkni?cie by?o nie do zniesienia. Singer czu?a si? odpowiedzialna za to, ?e ojciec trafi? na oddzia? zamkni?ty. Nie chcia?a, ?eby by? z nimi. Marzy?a o tym, ?eby odszed?. ?ni?o jej si? wtedy, ?e by? w szpitalu. Singer i jej matka dobrze si? rozumiej?. Nauczy?y si? wzajemnej szczero?ci. Powiedzia?a wi?c matce: „To moja wina. To ja sprawi?am, ?e to si? sta?o. Chcia?am, ?eby poszed? do szpitala. Ja to zrobi?am”.

Czu?a si? odpowiedzialna za to, co si? sta?o. Czu?a si? strasznie winna. Poniewa? zdoby?a si? na powiedzenie o tym matce, matka mog?a rozproszy? jej w?tpliwo?ci. Powiedzia?a Singer, ?e to nie jej wina, ?e ona te? chcia?a, ?eby ojciec trafi? do szpitala. Singer nie by?a ju? sama ze swoimi uczuciami. Nie by?o powodu do winienia si? za nie. P?aka?y razem i wszystko min??o. Gdyby nie potrafi?y porozmawia? na ten temat, dziecko nadal czu?oby si? winne z powodu czego?, na co nie mia?o ?adnego wp?ywu. Odszukaj w swoim otoczeniu grup? Al-Anon. Zach?? dzieci do p?j?cia na jej spotkanie. Rozmowa z innymi dzie?mi, kt?re maj? te same problemy mo?e by? bardzo pomocna. Jest to tak?e szansa na nawi?zanie kontakt?w z innymi dzie?mi, kt?re maj? podobne problemy. Twoje dzieci mog? si? z nimi zaprzyja?ni?, nie czuj?c zak?opotania. Dowiedz? si? wi?cej o chorobie i o tym, jak oderwa? si? od niej, wci?? kochaj?c ojca-alkoholika. Je?eli nie b?d? gotowe do tego, gdy pierwszy raz wspomnisz o Al-Anon, nie zniech?caj si?. Mo?e dojd? tam okr??n? drog?. Przynie? im wydawnictwa Al-Anonu. Poka? im t? ksi??k?. To takie pomocne m?c zidentyfikowa? si? z tym, co s?yszysz lub czytasz. Ulga, kt?r? widz? na twarzy dziecka m?wi?cego: „Tak, ja te? tak czuj?”, rozgrzewa serce.

Zrozumienie rzeczywisto?ci, w jakiej ?yj? dzieci jest pierwszym krokiem w kierunku wydobycia ich z niej. Poczuj? si? lepiej, gdy nie b?d? samotne w d?wiganiu swojego brzemienia. Teraz jest ono wsp?lne, ale w ko?cu mo?na b?dzie je zrzuci?.

Niepewno?? jest jak dot?d norm?. Trzeba to zmieni?. Zwyci??y? musi konsekwencja. Mo?e to nast?pi? ca?kiem prozaicznie. Obiad w naszym domu powinien by? o sta?ej porze. Ustalcie godzin? i trzymajcie si? jej. Lekcje te? powinny by? odrabiane o sta?ej porze. Ustalcie godzin? i trzymajcie si? jej. K?a?? si? spa? te? powinni?cie o okre?lonej porze. Ustalcie j? i trzymajcie si? jej. Pocz?tkowo b?dziesz si? waha?, ale bardziej skoncentruj si? na tym, czy ten rozk?ad jest realny ni? na naruszaniu go.

Dzieci powinny mie? w domu obowi?zki. Wszyscy cz?onkowie rodziny dziel? si? obowi?zkami i prac?. Nakrywanie do sto?u i wyrzucanie ?mieci to proste prace, ale daj? one poczucie przydatno?ci i przynale?no?ci.

Zachowania te pomog? Twoim dzieciom poczu? si? bezpieczniej. B?d? one zna?y wymiary swego ?wiata i b?d? wiedzia?y, ?e jest kto?, kto zadba o ten ?wiat. Kogo? to obchodzi!

Jest jeszcze inna wa?na sprawa. To niemo?liwe, ?eby? dzieciom da?a za du?o mi?o?ci. M?w im, jak bardzo je kochasz. Przytulaj je, g?aszcz, sadzaj na kolanach. To nie b?dzie t?amsi? ich ani psu?. Natomiast nadmierna pob?a?liwo?? nie jest oznak? mi?o?ci. Pozwalanie im na niezas?u?one przywileje, kt?re maj? by? rekompensat? za alkohol, tak?e nie jest oznak? mi?o?ci. Kupowanie rzeczy, kt?rych nie potrzebuj?, tylko dlatego, ?e brak im satysfakcji emocjonalnych, tak?e nie jest wska?nikiem mi?o?ci. To wszystko zaspokaja Twoje potrzeby, a nie potrzeby Twoich dzieci. Najwi?kszym prezentem, jaki ka?dy rodzic mo?e da? swojemu dziecku jest bezwarunkowa mi?o??. Kocham Ci?, poniewa? jeste?. Nie musisz p?aci? za ni?, ani nie ryzykujesz jej utraty. Fakt, ?e kocham Ci? bezwarunkowo nie oznacza, ?e pochwalam wszystko, co robisz. Czasami Twoje zachowanie mnie denerwuje. Czasami musz? Ci? ukara?. Czasami Twoje zachowanie bardzo mnie z?o?ci. Poniewa? Ci? kocham, mog? nie lubi? tego co robisz, ale zawsze Ci? kocham.

Mo?e trudno Ci by? kochaj?cym rodzicem w?a?nie teraz. Gdy czujesz si? zirytowana i nieszcz??liwa, trudno okazywa? ciep?o i zrozumienie. B?d? z dzie?mi szczera: „Ciesz? si?, ?e przyszed?e?, ale jestem teraz bardzo zdenerwowana. Mo?e lepiej zostaw mnie na chwil? sam?”. Wiedz? wtedy, ?e je?li stracisz panowanie nad sob?, nie musz? tego bra? do siebie. Poza tym, powiedzenie tego u?atwi sytuacj? tak?e Tobie.

Traktuj swoje dzieci z szacunkiem. Je?eli drzwi s? zamkni?te, pukaj zanim wejdziesz. Ich osobiste papiery nie s? dla Ciebie. Dzieci poznaj?, ?e otwiera?a? ich szuflad?. Zaufanie do Ciebie jest im potrzebne. S?uchaj tego, co m?wi?, gdy nie zgadzaj? si? z Tob?. Nie musisz zmienia? swoich zamiar?w, ale to, ?e s?uchasz sprawi, ?e poczuj? si? wa?ne.

Postaraj si? m?wi? to, co rzeczywi?cie my?lisz i my?le? o czym m?wisz. Odpowiedzenie na pro?b? dziecka „tak” lub „nie” wy??cznie dla ?wi?tego spokoju wzmacnia zachowania manipuluj?ce. Dzieci ucz? si? takich zachowa? od rodzic?w, a nie jest to co?, co warto podtrzymywa?. Je?eli nie podajesz powod?w swojej decyzji, to decyzja ta mo?e nie zosta? zaakceptowana przez dziecko. Je?eli cz?sto zmieniasz swoje decyzje – poniewa? m?wisz szybciej ni? my?lisz – to Twoja decyzja tak?e mo?e nie zosta? zaakceptowana przez dziecko. Albo b?dzie Ci? ono zadr?cza?, a? dasz mu po??dan? przez nie odpowied?, albo stanie si? nieub?agane i z?e. Musisz umie? powiedzie?: „Taka jest moja decyzja. Mo?esz si? z moj? argumentacj? zgadza? albo nie, ale mimo to podtrzymuj? swoj? decyzj?”. Wtedy dziecko ma wyb?r. Albo podporz?dkuje si?, albo nie. Je?eli nie, to poniesie konsekwencje swojego zachowania.

Ostatnio by?am na pokazie nowego filmu o rodzinnych aspektach alkoholizmu. By?o tam wielu ludzi, a w?r?d nich trzynastoletni ch?opiec z rodzicami. Zna?am tego ch?opca ju? od pewnego czasu. Wiedzia? on dok?adnie jak dosta? od rodzic?w to, czego chce. Kiedy? zmusi? matk? do wstania o wp?? do ?smej rano i przygotowania mu ?niadania, kt?re m?g? spokojnie zrobi? sobie sam. Zobaczy?am jak prosi matk? o pieni?dze na ciastko. S?ysza?am, ?e mu odm?wi?a. Po kwadransie zobaczy?am ch?opca z ciastkiem. Podesz?am do niego i powiedzia?am: „Wiedzia?am, ?e dostaniesz to ciastko. By?am ciekawa jak du?o czasu zajmie Ci za?atwienie tego”. U?miechn?? si? i odszed?. Jest to drobny przyk?ad, ale wskazuje on na fakt, ?e chocia? kontrolujesz dom, to inne si?y w Twoim domu maj? w?adz? nad Tob?. Gdy zn?w zaczniesz mie? wp?yw na swoje ma??e?stwo, wa?ne stanie si? tak?e odzyskanie wp?ywu na dzieci. One wcale nie chc? zawsze stawia? na swoim. Dzieci wol? by? dzie?mi. Je?eli nie pozwala im si? by? dzie?mi, nie mog? cieszy? si? nieod??czn? od rozwoju walk?.

Twoje „nie” jest im potrzebne w sytuacjach, w kt?rych chc?, ?eby powiedziano „nie”, a nie mog? tego zrobi? same. Czasami znajduj? si? pod siln? presj? i nie mog? wykr?ci? si? od czego?, czego nie chc? robi?, chyba ?e powiedz?: „Naprawd? chc? i??, ale spyta?em mamy i ona nie zgodzi?a si?”. W czasie ?wi?ta Niepodleg?o?ci Jerry prosi? matk?, ?eby pozwoli?a mu przenocowa? u kolegi Petera. Matka odpowiedzia?a: „Wiem, dlaczego o to prosisz. B?dziesz m?g? zosta? na dworze do p??na i puszcza? fajerwerki. Bardzo mnie to niepokoi i nie mog? Ci na to pozwoli?”. Oczekiwa?a od syna ostrych s??w. A on popatrzy? na ni? i powiedzia?, ?e okropnie jest ?y? z matk?, kt?ra wszystko wie. Wygl?da?o na to, ?e mu ul?y?o. Obawia? si?, ?e wpadnie w k?opoty wraz z Peterem i kolegami, ale nie m?g? okaza?, ?e jest mniej dzielny od nich. Matka odrzuci?a jego pro?b?. Gdyby nie ona, trudno by?oby mu wybrn?? z tej sytuacji. Powiedzenie temu dziecku: „Dobrze, Jerry. Pozwol? Ci tam p?j??, bo wierz? Ci i wiem, ?e nie zrobisz nic niew?a?ciwego” – to prowokowanie losu. Mo?na tak powiedzie? w?wczas, gdy masz dobry kontakt z dzieckiem, a ono zaczyna by? ju? do?? samodzielne. Ale nie nadu?ywaj takich deklaracji. Nie pomagaj w uwik?aniu go w sytuacj? ponad si?y, w sytuacj? niepewnego i zagubionego dziecka. Okazanie dziecku, ?e jest dla Ciebie kim? wa?nym, pomo?e mu w staniu si? kim? wa?nym dla siebie samego. Jest to jedyny spos?b, aby zapobiec temu, czego si? obawiasz. Nie jeste? w stanie powstrzyma? dzieci ani przed braniem narkotyk?w, ani dokonywaniem gwa?t?w, ani chuliga?stwem, ani w og?le przed czymkolwiek, co zechc? robi?. Mo?esz jedynie pom?c im tak siebie ceni?, ?eby mo?liwo?ci te nie by?y dla nich atrakcyjne.

Zazwyczaj mam bardzo dobry kontakt z m?odymi lud?mi. M?j syn by? bardzo tym zaintrygowany. Nie m?g? zrozumie?, dlaczego wszyscy lubi? jego matk?, a szczeg?lnie – dorastaj?cy ch?opcy, kt?rzy nie lubi? nikogo i kt?rych wszyscy unikaj?. Postanowi? zbada? t? spraw?. Powiedzieli mu: „Mamy do niej zaufanie. Je?eli powie, ?e nikomu nie powt?rzy tego, co jej powiedzieli?my, to nie powt?rzy. Je?eli powie, ?e gdy jeszcze raz us?yszy o naszych kradzie?ach w szkole, zawiadomi dyrekcj?, to zawiadomi. Je?eli mo?e pom?c, to pomo?e, ale je?eli uwa?a, ?e jeste?my nie w porz?dku, tak?e to nam powie”. Wiedz?, ?e je?eli wyci?gn? d?o?, zawsze natrafi? na moj? d?o?, tak samo jak wczoraj, tak samo jak jutro.

Omawiam tutaj po pierwsze – sposoby redukowania niepokoju, a po drugie – budowanie systemu „ja”. Masz klucze do obu tych spraw. Po pewnym czasie dzieci nie tylko b?d? lepiej my?la?y o sobie, b?d? tak?e wsp??brzmia?y z Tob?. By?am przy tym, gdy Mary Jane powiedzia?a swojej matce: „Znam ten wyraz Twoich oczu. Zaczynasz martwi? si?, czy tata przyjdzie do domu pijany”. Matka podnios?a j? i powiedzia?a: „Masz racj?. Je?eli Ty spr?bujesz si? nie martwi?, to ja tak?e nie b?d? si? martwi?a. Chod?, upieczemy ciastka”.

Wiele z Was bardzo martwi si? o to, czy dzieci nie odziedzicz? alkoholizmu. Naprawd? nie wiemy, czy mog? go odziedziczy?, czy te? nie. Wiemy natomiast, ?e ?rodowisko domowe mo?e zar?wno zach?ca? jak i zniech?ca? do nadu?ywania alkoholu. Nie chodzi tu o dyskusj? o potworno?ciach alkoholizmu (cho? trzeba o tym m?wi?) lecz o przekazywanie wyznawanych warto?ci. Je?eli istnieje jaka? cecha dominuj?ca u alkoholik?w, to jest ni? unikanie odpowiedzialno?ci. Mo?esz podj?? wi?c ?rodki zaradcze. Mo?esz nauczy? dziecko brania odpowiedzialno?ci za swoje zachowanie. Je?eli Johny zbije szyb? s?siadce, to jego spraw? jest przyznanie si? i znalezienie sposobu naprawienia szkody. Chronienie go w takiej sytuacji nie pomo?e mu w rozwoju osobowo?ci.

Bob i Tim zabarykadowali dla ?artu boczne drzwi domu. Nie by?o ?adnych szk?d, ale zawiadomiono policj? i stra? po?arn?. Ch?opcy mogli sk?ama? i nie mie? k?opot?w, ale przyznali si? do wszystkiego. Byli przes?uchiwani przez kapitana policji. Matki posz?y z nimi na przes?uchanie. Chcia?y, ?eby ch?opcy odczuli w pe?ni wstrz?s zwi?zany ze skutkami swojego zachowania, ale ?eby wiedzieli, ?e s? kochani. Kochani, lecz nie nadmiernie ochraniani. W tym wypadku aktem mi?o?ci by?o pozwolenie ch?opcom na prze?ycie tej sytuacji. Dzi?ki temu przyj?li oni odpowiedzialno?? za w?asne zachowanie.

Napisa?am opini? dla s?du, kt?ra u?atwi?a wys?anie nastolatka do wi?zienia. W nast?pnym roku rodzice tego samego ch?opca poprosili mnie o napisanie drugiego raportu i tym razem by?am nastawiona na wydostanie ch?opca z wi?zienia. Rodzice ci wiedzieli, ?e b?d? w porz?dku, i ?e nie zawsze wyci?gni?cie dziecka z tarapat?w jest dla niego najlepsze.

Je?eli spe?nisz swoje obowi?zki, to dostaniesz kieszonkowe. Je?eli nie, to nie. Proste, jasne. I dziecko jest za to odpowiedzialne. Je?eli naba?aganisz, to sprz?taj albo przynajmniej pom??.

Nawet negatywne do?wiadczenie mo?e przynie?? korzy??. Gdy Johnny powiedzia? s?siadce, ?e zbi? szyb?, strasznie si? zdziwi?a. To, ?e przyzna? si? – w sytuacji, gdy nie spos?b by?o wykry? sprawc? – zrobi?o na niej takie wra?enie, ?e powiedzia?a mu: „Nic nie szkodzi”. Zdoby? sobie przyjaci??k?.

Zach?caj dzieci do m?wienia o problemach po to, ?eby znalaz?y spos?b przeciwstawiania si? im. Gdy powie si? o trudnych sprawach, ?atwiej b?dzie nad nimi zapanowa?. Rozwi?zanie mo?e by? proste – w?a?nie takie, kt?re nie przysz?o na my?l.

M?wi? tu o zasadach, kt?re s? wa?ne w ka?dej relacji rodzice-dziecko. S? one szczeg?lnie wa?ne w domu alkoholika, poniewa? mamy tu do czynienia z powa?nymi zaburzeniami w systemie „ja” u dzieci. Zaburzenia te s? odwracalne. Je?eli przekonuj? Ci? inne twierdzenia zawarte w tej ksi??ce, uwierz i w to: w gruncie rzeczy Twoje dzieci mog? sta? si? lepszymi lud?mi dzi?ki temu, ?e ?yj? z alkoholikami. Co ja wygaduj?? Tak, tak w?a?ciwie twierdz?. S?ysza?am osoby, kt?re wstawa?y na spotkaniach AA i m?wi?y: „Jestem wdzi?czny za to, ?e jestem alkoholikiem”. S?ysza?am kobiety, kt?re na spotkaniach Al-Anonu m?wi?y: „Gdybym nie wysz?a za alkoholika, by?abym w mniejszym stopniu cz?owiekiem, ni? jestem dzisiaj”. S?ysza?am na spotkaniach Al-Anon dzieci m?wi?ce: „Nam si? uda?o prze?y?” i mia?y one na my?li nie tylko dzieci alkoholik?w.

To bardzo wa?ne wypowiedzi i nie s? one zjawiskiem Pollyanny, ani naiwn? pr?b? poprawienia Ci samopoczucia. S? prawdziwe, poniewa? akceptacja choroby alkoholowej zmusza ludzi do zaj?cia si? sob? i swoim zdrowiem psychicznym. Gdyby nie ta choroba, mogliby nie skorzysta? z mo?liwo?ci rozwoju i samo?wiadomo?ci. Mogliby nie u?wiadomi? sobie, na czym polega i jak wa?ne jest w?a?ciwe rodzicielstwo. Nie jeste?my przygotowani do bycia rodzicami, a jest to bardzo trudne zadanie, nawet w sprzyjaj?cych okoliczno?ciach. Zbli?enie si? do uchwycenia sprawy znaczenia alkoholizmu mo?e u?wiadomi? nam jak istotne jest to, aby dzieci nie wychowywa?y si? same, nawet wtedy, gdy nie sprawiaj? ?adnych k?opot?w.

Inna sprawa, ?e w miar? rozwoju przybywa nam blizn. Stajemy si? silniejsi dzi?ki trudno?ciom, kt?re napotykali?my, z kt?rymi zmierzyli?my si? i kt?re pokonali?my. Nie stajemy si? silniejsi wtedy, gdy ?ycie przechodzi nam stosunkowo ?atwo. Mo?emy nawet nie umie? docenia? tego co dobre, je?eli nie do?wiadczali?my z?ego. Te dzieci, Twoje dzieci, po konfrontacji z rzeczywisto?ci? ich ?ycia stan? si? silniejsze. Sprawy, kt?re dla ich r?wie?nik?w stanowi? problem, dla nich nie b?d? trudne. Widzia?am dzieci, kt?re by?y za?amane, gdy jaki? kolega powiedzia? im: „Nie chc? si? z tob? bawi?”. Dziecko alkoholika, kt?re pracuje nad sob? i swoim rozwojem, i nie jest uwik?ane w uczucia odrzucenia przez ojca, nie mo?e wzi?? takiej uwagi powa?nie. „Je?eli to dziecko nie chce si? ze mn? bawi?, znajd? sobie kogo? innego do zabawy albo b?d? bawi? si? sam”. Te ma?e zranienia towarzysz?ce dorastaniu hartuj?.

Je?eli dzieci chodz? na spotkania Al-Anonu, to mog? tam rozmawia? o swoich uczuciach z innymi dzie?mi, znajduj?cymi si? w tej samej sytuacji. Mog? rozmawia? o nauczycielu, z kt?rym maj? k?opoty. Inne dzieci b?d? dzieli?y si? sposobami poradzenia sobie z nauczycielem, ale tak?e w klimacie troski – b?d? zastanawia?y si?, czy problem dotyczy naprawd? nauczyciela.

Wierz? w m?dro?? dzieci. Wierz? w sens pytania ich o to, co my?l? szczeg?lnie w odniesieniu do obszar?w, kt?re wp?ywaj? na ich ?ycie. Spyta?am dzieci, o kt?rych wiedzia?am, ?e przynajmniej jedno z ich rodzic?w jest alkoholikiem, co najlepszego mog?aby zrobi? dla nich matka.

Dzieci te krocz? w?asn? drog? powrotu do zdrowia. Potrafi? skonfrontowa? si? ze swoimi uczuciami. Dzi?ki temu ?atwiej im uchwyci? niekt?re zjawiska. Zrobi?am po prostu list? tego, co mi powiedzia?y.

l. M?w dzieciom o tym, co si? dzieje. Nie ukrywaj niczego, poniewa? to pogarsza spraw?.

2. Skieruj dzieci do Al-Anonu.

3. Nie doprowadzaj do tego, ?eby nie wiedzia?y co si? dzieje. Odpowiadaj na te pytania, kt?re zadaj?, a nie tylko na te, na kt?re Ty sama chcesz im odpowiedzie?.

4. Okazuj dzieciom nieco cierpliwo?ci i zrozumienia. One cierpi?, ale nie wiedz? dlaczego.

5. Nie udawaj Pana Boga, b?d? Mamusi?.

6. Nie zaczepiaj go, gdy jest pijany. Prowadzi to do utarczek, bo alkoholik zawsze szuka kogo? do k??tni. Je?eli za? jest brutalny, to b?dzie Tob? pomiata?.

7. Nie t?umacz si? przed nami.

8. Nie okazuj dzieciom, jak bardzo jeste? przestraszona. To sprawia tylko, ?e czuj? si? jeszcze bardziej przestraszone. Spr?buj si? opanowa?.

9. Nie zmuszaj dzieci do konfrontowania si? z alkoholikiem, gdy Ty nie chcesz tego robi?. Gdy m?j ojciec spad? ze schod?w, matka poprosi?a, ?ebym sprawdzi?, czy nic mu si? nie sta?o. Powiedzia? wtedy do mnie: „Id? w choler?”. Je?li chcia?a wiedzie?, czy nic mu si? nie sta?o, powinna by?a sama to sprawdzi?.

10. Nie u?ywaj nas jako argumentu. Nie m?w: „Je?eli nie przestaniesz pi? dla mnie, zr?b to dla dzieci”. Zostaw nas poza t? spraw?.

Dzieci m?wi? tak, jak jest. Nie s? one tak wyrafinowane, ?eby ukrywa? prawd? za zas?on? mi?ych s??wek. Dzi?ki Bogu za to! Mo?emy nauczy? si? od nich tak wiele, a one mog? nauczy? si? tak wiele od nas. Mo?esz nauczy? si? kocha? bez wi?zania. Mo?esz nauczy? si? cieszy? z rozwoju drugiej osoby, bez ?adnych oczekiwa?. Mo?esz do?wiadcza? przygody ?ycia razem z nim lub sama. I je?eli Tw?j m?? przypadkiem powr?ci do zdrowia, mo?e przy??czy si? do Ciebie. Bo gdyby nie on, mo?e przeoczy?aby? t? okazj? u?wiadomienia sobie jak niezwyk?? warto?? ma zdrowa rodzina.

VII. CO POWIEDZ? INNI?

Alkoholizm jest chorob? paradoks?w. Zaprzecza logice. Stosuj? si? do niego przeciwie?stwa zwyk?ych zasad. To, co wydaje si? sensowne w normalnej sytuacji, nie jest sensowne w sytuacji zwi?zanej z alkoholizmem. Wszystko jest pomieszane. Gdy alkoholik zaczyna zdrowie? i przygl?da si? temu, co robi? i dlaczego robi?, tak?e nie mo?e tego zrozumie?. Peter podzieli? si? ze mn? poni?szymi uwagami; autor jest nieznany, lecz ludzi, kt?rzy mog? si? z nimi zidentyfikowa? s? tysi?ce.


POZYTYWNE NEGATYWY

Pili?my dla szcz??cia, a stali?my si? nieszcz??liwi. Pili?my, ?eby si? bawi?, a wpadli?my w przygn?bienie. Pili?my, ?eby by?o mi?o z innymi, a stali?my si? k??tliwi.

Pili?my dla wyrafinowania, a stali?my si? prostaccy. Pili?my dla przyja?ni, a zyskali?my wrog?w. Pili?my, ?eby zasn??, a czuwamy bez odpoczynku. Pili?my, ?eby zyska? si??, a czujemy si? s?abi.

Pili?my „leczniczo”, a wpadli?my w k?opoty zdrowotne. Pili?my dla kura?u, a dopad? nas l?k.

Pili?my, ?eby zyska? pewno?? siebie, a ogarn??y nas w?tpliwo?ci. Pili?my, ?eby prowadzi? konwersacje, a upo?ledzili?my nasz? mow?. Pili?my, ?eby poczu? si? jak w niebie, a sko?czyli?my czuj?c si? jak w piekle.

Pili?my, ?eby zapomnie?, a to niechciane ci?gle do nas powraca. Pili?my, ?eby zyska? wolno??, a stali?my si? niewolnikami. Pili?my, ?eby pozby? si? problem?w, a pomno?yli?my je. Pili?my, ?eby poradzi? sobie z ?yciem, a przyzywamy ?mier?.


Wiesz ju? – dowiedzia?a? si? tego, czytaj?c t? ksi??k? – ?e nie mo?na spyta?: „Je?eli tak si? dzieje, dlaczego nie przestaniesz pi??” Wiesz, ?e nie nale?y si? w to miesza?. Wiesz, ?e stosuje si? tu przeciwie?stwo zwyk?ych zasad. Wiesz, ?e je?eli troszczysz si? o swojego m??a i chcesz, ?eby przesta? pi?, nie b?dziesz ingerowa?a w spos?b jego picia. Wiesz tak?e, ?e poniewa? troszczysz si? o niego, to on musi stawi? czo?a skutkom swojego picia. Wiesz, ?e os?abianie tej konfrontacji jest destrukcyjne zar?wno dla Ciebie, jak i dla niego.

Ty wiesz i ja to wiem, i ludzie z Al-Anonu to wiedz?, i ludzie z AA wiedz?, i organizacje zajmuj?ce si? alkoholizmem wiedz?, i wiedz? wszyscy, kt?rzy rozumiej? chorob? alkoholow?. Ale nie jest to opinia powszechna. Tym, kt?rzy nie rozumiej? alkoholizmu, Twoje zachowanie mo?e wydawa? si? dziwne. Mog? my?le?, ?e nie jeste? dobr? ?on?. „Jak mog?a pozwoli?, ?eby sp?dzi? noc w izbie wytrze?wie?, nie p?j?? i nie zap?aci? kaucji po to, ?eby go stamt?d wydosta?? Kim jest cz?owiek, kt?ry robi co? takiego drugiemu?” Ten, kto kocha alkoholika, zrobi tak. Ale tylko spr?buj powiedzie? ludziom: „Kocham go tak bardzo, ?e nie wydosta?am go stamt?d”. Popatrz? na Ciebie jak na wariatk?.

Mog? dzwoni? do Ciebie krewni i znajomi. B?d? wyra?ali szczere zainteresowanie Twoim m??em. Powiedz? Ci o pieni?dzach, kt?re mu po?yczyli, albo o tym, ?e go przenocowali, gdy Ty go wyrzuci?a? z domu. Nie b?d? zbyt zadowoleni z Ciebie. B?dziesz wyja?nia?a, ?e Tw?j m?? jest bardzo chorym alkoholikiem i ?e robisz to, co m?wiono Ci, ?e powinna? robi?, ?eby on m?g? wyzdrowie?. Us?yszysz, ?e wprawdzie rozumiej? to, co m?wisz, ale gdyby naprawd? zale?a?o Ci na m??u, to… Nie zrozumiej? tego. Dla niekt?rych z Was stanie si? to problemem. „Kto nie rozpi?by si? ?yj?c z tak? suk??” Co za cios! Ale nie m?wi?am nigdy, ?e to, co Ci proponuj? b?dzie ?atwe. Nie jest to ?atwe.

Tw?j m?? b?dzie zach?ca? innych do pot?piania Ci?. Zwr?ci si? do nich, ?eby u?atwiali mu picie, gdy Ty przestaniesz to robi?. Nie jeste? jedyn? osob?, kt?ra gra jak?? rol? w tej chorobie.


KREWNY – ZNAJOMY

Osoba ta z powodu poczucia winy, czy te? ze szczerego zainteresowania, zmienia si? w wybawc? alkoholika w jego chwilowych k?opotach. Chce ona zmniejszy? presj?, ?eby kolega (krewny) nie musia? ?y? w takim trudnym do wytrzymania napi?ciu. P?aci rachunki, dzwoni gdzie trzeba, u?ycza mu noclegu. Zajmuje si? wszystkim tym, z czym nie chce skonfrontowa? si? alkoholik. Twierdzi przy tym, ?e zachowuje si? tak, poniewa? jest pe?na troski. Podejrzewam, ?e bardziej wynika to z jej w?asnych potrzeb ni? z ch?ci s?u?enia alkoholikowi. Jaki ze mnie dobry kolega! Rodzina musi trzyma? si? razem! Jak tak mo?na – odwr?ci? si? od niego i zaj?? si? tylko sob??! – i tak dalej. W ko?cu alkoholik wyczerpie tak?e tych ludzi. Zabrn? tak daleko, ?e b?d? musieli zdoby? si? na odrzucenie go – we w?asnej obronie. Wtedy zrozumiej? Ci? lepiej i przyznaj? Ci racj?.


INNA KOBIETA

Rozerwa? ?ajdaczk? na kawa?ki! W Twoich oczach jest ona ?ajdaczk?, ale mo?na przewidzie? pojawienie si? tego szczeg?lnego „wsp?lnika choroby”. Tobie mo?e si? to zdarzy? albo nie. Nie zagra?a to Twojemu ma??e?stwu. Jest objawem choroby. Przecie? nie chcesz z nim pi?. Nie chcesz ju? z nim spa?. Nie chcesz chroni? go przed nim samym. Wiesz lepiej. Ona nie wie. S?dzi, ?e jest jedyn? osob?, kt?ra go rozumie. I b?dzie pomaga? mu w pogr??aniu si? w chorobie. Najlepiej w tej sytuacji zostawi? t? spraw? w?asnemu biegowi. Nie r?b nic, ?eby wp?yn?? na to, co si? dzieje. Albo on b?dzie czu? si? winny, albo ona b?dzie wywiera?a presj?, ?eby zwi?zek by? bardziej trwa?y. Z ?adn? z tych mo?liwo?ci alkoholik sobie nie poradzi. Jack pr?bowa? zmniejszy? swoje wyrzuty sumienia m?wi?c Alice wszystko o swoim romansie. Chcia?, ?eby sko?czy?a to za niego. Alice wiedzia?a, ?e pojawienie si? tej kobiety nie wynika z jej niedoskona?o?ci. Wiedzia?a wystarczaj?co du?o o alkoholizmie, ?eby zrozumie?, ?e to, co zrobi? nie by?o niczym niezwyk?ym. Wiedzia?a, ?e powinna pozwoli? mu na samodzielne wydostanie z tej sytuacji. Ostatecznie, to by? jego problem. Zrobi?a w?a?nie to, co zrobi?aby ka?da normalna ?ona. Najpierw potraktowa?a go prosto pomi?dzy oczy, si?? kt?r? zwykle rezerwuje si? na Madison Square Garden. Potem zadzwoni?a do tej kobiety i powiedzia?a jej wyra?nie, co o niej my?li i co z ni? zrobi, je?li jeszcze kiedykolwiek zbli?y si? do jej m??a. ?wietnie, Alice! Czasami w?a?nie trzeba zrobi? to, co si? musi. Poczu?a si? lepiej. Jutro b?dzie mog?a zn?w by? pe?na zrozumienia. Bo dzisiaj straci?a swoje opanowanie i poczu?a si? naprawd? dobrze.


ZWIERZCHNICY I WSP??PRACOWNICY

Poniewa? potrzeba d?ugiego czasu, ?eby alkoholizm rozwin?? si? na tyle, aby odbija? si? na pracy, cz?owiek mo?e przepracowa? w tej samej firmie przez 10 lub 15 lat. W tym czasie rozwija si? przyja?? i poczucie lojalno?ci. To bardzo naturalne, gdy koledzy powiedz?, ?e przyszed? punktualnie, cho? naprawd? si? sp??ni?, albo gdy nadrobi? za niego zaleg?o?ci. Szef nie b?dzie zauwa?a? niedoci?gni??, poniewa? pami?ta jak warto?ciowy by? dla niego ten cz?owiek w przesz?o?ci i chce wierzy?, ?e zn?w taki b?dzie. Bez tej sta?ej ochrony i krycia alkoholika nie m?g?by dalej pracowa?. Musia?by rzuci? prac? albo swoje nieodpowiedzialne picie. Ci ludzie s? ofiarami w?asnego na?ogu, ale pomaganie im w taki spos?b oznacza przed?u?enie na?ogu. W ko?cu ukrywanie staje si? ju? niemo?liwe, traci si? jednak przedtem wiele cennego czasu.


PROFESJONALI?CI

Przykro mi, ?e musz? powiedzie? o tym, jak niekt?rzy profesjonali?ci rozumiej? alkoholizm i jak w wyniku tego powstaje wi?cej szk?d ni? korzy?ci. Tw?j m?? mo?e zacz?? koncentrowa? si? na tym, jak pogmatwa?o si? jego ?ycie i pop?dzany przez Ciebie b?dzie szuka? pomocy. Lekarz, kt?ry zaoferuje mu ?rodki uspokajaj?ce, ?eby wyci?gn?? go z picia, pomo?e mu tylko w uzale?nieniu si? od innych substancji. Psycholog, kt?ry mu powie, ?e jego prawdziwym problemem jest wczesny trening czysto?ci, a nie picie, da mu pretekst do dalszego upijania si?. Zacznie wierzy?, ?e gdy rozwi??e swoje problemy emocjonalne, nie b?dzie ju? pragn?? alkoholu. Profesjonali?ci, kt?rzy rozumiej? alkoholizm nie b?d? bez ogranicze? przepisywa? lek?w lub zaprzecz?, ?e alkoholizm jest wynikiem innych problem?w. B?d? kierowa? pacjent?w do o?rodk?w rehabilitacji, do AA, albo stan? do walki z alkoholizmem jako podstawowym problemem. Gdy zahamuje si? alkoholizm, mo?na przyst?pi? do rozwi?zywania innych problem?w. Gdy nie zachowa si? takiej kolejno?ci, marnuje si? tylko czas i pieni?dze.

Inni wsp?lnicy choroby sprawi?, ?e b?dzie Ci bardzo trudno wytrwa? przy swoim. Naturalnie chcesz, ?eby ludzie Ci? lubili. Poniewa? czujesz si? jeszcze niepewnie i jeste? podatna na zranienia, mo?esz zacz?? w?tpi? w siebie. Jeste? tylko cz?owiekiem. Jak silny nacisk potrafisz wytrzyma?? B?dziesz sko?owana. W tym miejscu zasadnicz? spraw? jest otoczenie si? lud?mi rozumiej?cymi alkoholizm (chyba, ?e jeste? zahartowana). Tylko takim ludziom m?w, co dzieje si? w Twoim ma??e?stwie. Oni s? z Tob?. Chod? cz?sto na spotkania Al-Anonu, na otwarte mitingi AA lub wyk?ady o alkoholizmie. Nie pr?buj wytrzyma? tego wszystkiego w samotno?ci. B?dzie Ci potrzebne sta?e umacnianie w wierze, ?e to, co robisz jest najlepszym rozwi?zaniem, zar?wno dla Ciebie, jak i Twojej rodziny.

Potrzebni Ci s? ludzie, kt?rzy nadaj? na tej samej cz?stotliwo?ci i kt?rzy b?d? utwierdza? Ci? w przekonaniu, ?e nie oszala?a?. Mo?e si? zdarzy?, ?e przez jaki? czas tylko z tymi lud?mi b?dziesz utrzymywa?a kontakty. W ko?cu, oni s? podobni do Ciebie – chc? cieszy? si? ?yciem. Wiedz?, ?e sami nie s? do?? silni, ?eby zwalczy? alkoholizm, ale czerpi? sil? z dzielenia si? z innymi. St?d przychodzi poczucie ciep?a i bezpiecze?stwa, kt?re pomo?e Ci przetrwa? trudne chwile. Nie jeste? sama.

Nie jeste? sama, ale spotykasz si? z niewielkim zrozumieniem ze strony og??u ludzi. Chocia? r??ne szko?y maj? bardzo pi?kne programy edukacyjne dotycz?ce zwalczania narkotyk?w i alkoholu, to jednak o sprawach rodziny m?wi si? tam niewiele albo nic. Wi?kszo?? literatury dotycz?cej tego zagadnienia koncentruje si? na alkoholu i alkoholizmie. Gail Milgram z Centrum Bada? nad Alkoholizmem Rutgersa zestawi? pi?kn? bibliografi? materia??w edukacyjnych dotycz?cych alkoholizmu. Zawiera ona 873 pozycje. Z tych 873 pozycji tylko 38 zajmuje si? wp?ywem alkoholizmu na rodzin?. W wi?kszo?ci s? to broszurki wydane przez grupy Al-Anonu. Braki te smuc? mnie i z?oszcz?. Dopinguj? mnie tak?e do pisania. Gdy poczujesz si? silniejsza i odwa?niejsza, mo?e zbadasz, jak wygl?da program edukacyjny dotycz?cy alkoholu i narkotyk?w w Twoim ?rodowisku. Jak na?wietla si? ten problem w szkole, do kt?rej chodz? Twoje dzieci? Dlaczeg??by nie wyst?pi? o w??czenie problemu wp?ywu alkoholizmu na rodzin? do programu szkolnego? Przecie? w programach nie pomini?to tej sprawy rozmy?lnie. Po prostu nie pomy?lano o tym. Mo?e to w?a?nie Ty zasadzisz pierwsze ziarenko.

Przemys? poczyna u?wiadamia? sobie problem alkoholizmu, w przedsi?biorstwach zaczyna si? my?le? o pieni?dzach, kt?re traci si? przez absencj? i obni?on? wydajno??. Zaczyna si? tak?e rozumie?, ?e to, co zainwestowano w tych pracownik?w sprawia, ?e warto inwestowa? raczej w ich leczenie ni? ich zwalnia?. Wiele du?ych przedsi?biorstw ustanawia swoje w?asne programy rehabilitacji alkoholik?w. Pracodawcy ucz? si? proponowa? alternatyw?: rehabilitacja albo zwolnienie z pracy. To wa?ny krok. Nie widz? jednak du?ego zainteresowania pracownikiem, kt?rego partner pije i kt?ry przez ca?y dzie? si? tym zamartwia. Jest to na tyle kosztowne, ?e warto i tym si? zaj??.

Kszta?towanie opinii publicznej jest w tej sprawie r?wnie wa?ne jak w wielu innych i pomaga tu ka?dy okruch wiedzy. W?adze stanu New Jersey znios?y kar? wi?zienia za jazd? po pijanemu. Nauczyli si?, ?e alkoholicy s? lud?mi chorymi a nie kryminalistami. To powolny proces, lecz jeszcze wolniej przebiega proces u?wiadomienia opinii publicznej g??bokiego wp?ywu alkoholizmu na rodzin?. Gdy dojrzejesz do wi?kszej akceptacji siebie, poczujesz si? pewniejsza w otwartym m?wieniu o ?wiadomo?ci, kt?r? uzyska?a?. Kszta?towanie opinii publicznej jest obowi?zkiem ka?dego z nas. Tak?e i Twoim, o ile osi?gn??a? punkt, w kt?rym masz w tej sprawie zaufanie do siebie i nie boisz si?, ?e inni poznaj? Twoj? konkretn? sytuacj?. Bywa to niebezpieczne, poniewa? mo?na si? narazi? na spo?eczne napi?tnowanie, kt?re pot?guje problem. Ty mo?esz by? gotowa stawi? czo?o temu problemowi, ale reszta Twojej rodziny? Wielu ludzi m?wi?cych o alkoholizmie na podstawie w?asnych do?wiadcze?, podaje tylko swoje imi?. Ich bliscy maj? prawo do prywatno?ci.

Po jakim? czasie Ty tak?e poczujesz si? zmuszona do zrobienia czego?. Zaczniesz dostrzega? wok?? siebie cierpienie. Zaczniesz u?wiadamia? sobie, ?e s? s?siedzi i przyjaciele, kt?rzy maj? ten sam problem, ale nie zaszli jeszcze tak daleko jak Ty. Znajdziesz do nich najlepsz? drog?. B?dziesz wiedzia?a, jak im pom?c i co powiedzie?, poniewa? ju? by?a? tam – w tym ca?ym paskudztwie, tak jak oni teraz.

Pami?tam, ?e mia?am seri? wyk?ad?w dla grupy student?w o alkoholizmie i o jego skutkach w rodzinie. Na ko?cu pisali o swoich reakcjach. Jeden ze student?w napisa?: „Gdybym 10 lat temu wiedzia? to, co wiem dzisiaj, nie czu?bym takiej nienawi?ci do swojego ojca a? do jego ?mierci”. Bardzo si? tym przej??am. Utwierdzi?am si? w moim postanowieniu aby u?wiadamia? ludziom rzeczywiste problemy ?ycia z t? chorob?, tak jak mnie tylko na to sta?.

VIII. CO Z PRZYSZ?O?CI??

To takie trudne pytanie. Kt?? to wie? Wiem jednak, ?e chocia? ?yjesz w sytuacji, w kt?rej obawiasz si? o w?asne ?ycie, lepiej nie podejmuj decyzji dzisiaj. ?eby podj?? sensown? decyzj?, kt?ra b?dzie decydowa?a o reszcie Twojego ?ycia, musisz jasno my?le?. Teraz najlepiej zu?yj swoj? energi? na to, ?eby? poczu?a si? zdrowsza. Gdy poczujesz, ?e mo?esz panowa? nad my?lami i uczuciami, b?dziesz mia?a lepsz? podstaw? do podj?cia decyzji.

Wiele kobiet prowadzi gr? „Je?eli ja to, to wtedy on tamto”. Jest to niebezpieczne. Maj? one nadziej? doprowadzi? do takiego kryzysu, by on przesta? pi?. Chwalebny cel, ale to nie skutkuje.

Mary zdecydowa?a si? opu?ci? Jima. Nie mog?a ju? d?u?ej wytrzyma? jego picia. Albo raczej tylko tak m?wi?a. Tak naprawd? by?a przekonana, ?e gdy go opu?ci, b?dzie tak nieszcz??liwy, ?e ub?aga j?, ?eby wr?ci?a i ju? nigdy si? nie upije. Odesz?a. Odesz?a na tydzie?. By?a tak nieszcz??liwa w tym czasie, ?e w ko?cu przybieg?a do domu. Potrzebowa?a go, bez wzgl?du na okoliczno?ci. Jim nawet nie zauwa?y? jej nieobecno?ci. Gdy wesz?a, potraktowa? j? tak, jak to zawsze robi?. Jej gra pog??bi?a tylko jej dezorientacj?.

Innym wariantem tego tematu jest m?wienie mu, ?eby odszed?. „Je?eli wyrzuc? go, to mo?e si? opami?ta. Doceni mnie i dzieci i wreszcie przestanie si? upija?”. O takim przypadku opowiada?a mi Marcia. Wyrzuci?a go na dobre. Prosto w r?ce wsp?lnik?w choroby. A on, ci?gle pij?c, doprowadzi? si? do ?mierci. Marcie ?a?uje swojego post?powania. Nie by?a przygotowana na tego rodzaju skutek.

Nigdy nie doradzam podobnych dzia?a?. Chcia?abym tylko, ?eby? by?a pewna, czy robisz co? ze wzgl?du na w?asne dobro, czy te? chodzi Ci o to, ?eby on si? opami?ta?. Musisz by? w stanie poradzi? sobie ze skutkami swojego zachowania, jakie by one nie by?y. Zdarza si?, ?e utrata ?ony powoduje kryzys, kt?ry mo?e doprowadzi? do trze?wo?ci. Cz??ciej, tym kryzysem jest utrata pracy. M??czy?ni okre?laj? si? poprzez sw?j zaw?d. Utrata zatrudnienia to emocjonalne trz?sienie ziemi. Nie oznacza to, ?e mo?esz go odzyska? za cen? utraty pracy. Nie wiesz, jakie to b?dzie mia?o znaczenie w Twojej szczeg?lnej sytuacji i czy w og?le b?dzie mia?o jakie? znaczenie.

Widzia?am wiele rzeczy, o kt?rych my?la?am, ?e b?d? mia?y jakie? znaczenie, a nie mia?y ?adnego. By?am pewna, ?e gdy Joe obudzi si? w ka?u?y w?asnej krwi, to b?dzie wystarczaj?co przera?ony, ?eby szuka? pomocy. M?wi? o niej, ale to nie by? ten kryzys, kt?ry mia?by by? pocz?tkiem prze?omu. Rok p??niej, gdy najm?odsze dziecko popatrzy?o na niego z pogard?, powiedzia?: „Poddaj? si?”. Nie ma sposobu, ?eby przewidzie?, co wywo?a przemian?. Robisz b??d zastanawiaj?c si? nad tym, co b?dzie mia?o tu znaczenie.

Ale mo?esz co? zrobi?. Mo?esz si? przygotowa? na chwil?, w kt?rej powie: „Potrzebuj? pomocy, ?eby przesta? pi?”. Musisz dobrze pami?ta? specjalny numer Anonimowych Alkoholik?w, gdy zdarzy si? to w nocy. Zapami?taj lokalny numer telefonu, czynny w ci?gu dnia. Dowiedz si?, gdzie s? o?rodki detoksykacji i rehabilitacji na Twoim terenie. W jakim stanie jest Twoja polisa ubezpieczeniowa? Uporz?dkuj sobie to wszystko w g?owie, ?eby? – gdy tylko poczujesz, ?e jest szczery – mog?a szybko dzia?a? i zorganizowa? mu pomoc. Tylko to mo?esz zrobi?, a w?a?nie to ma olbrzymie znaczenie. Je?eli b?dziesz potrafi?a dzia?a? szybko, to nie b?dzie mia? sposobno?ci by ponownie wszystko przemy?le? i zdecydowa?, ?e naprawd? potrafi da? sobie rad? sam. Nie mo?esz zmusi? go do przyj?cia pomocy, ale mo?esz uczyni? pomoc tak ?atwo dost?pn?, ?e nie b?dzie m?g? znale?? wym?wki. Mo?e znajdziesz si? w takiej sytuacji kilkakrotnie, ale Twoja podstawowa rola we wczesnym etapie jego powrotu do zdrowia, to zmuszenie go do u?wiadomienia sobie, ?e pomoc jest dost?pna i ?e chcesz mu pom?c wyrwa? si? z na?ogu.

Mo?e nie wierzysz, ?e kiedykolwiek przyjdzie taki dzie?. Nie ma ?adnych gwarancji. Co b?dzie, je?li on nigdy nie stanie si? trze?wy? Czy kochasz go tak, ?eby zosta? z nim, nawet je?eli nigdy nie osi?gnie trze?wo?ci? Czy potrafisz przystosowa? si? do alkoholizmu jako sposobu ?ycia? To nie jest podchwytliwe pytanie. Je?eli potrafisz odpowiedzie? na to pytanie twierdz?co, to du?o ?atwiej b?dzie Ci si? przystosowywa?. Rosemarie m?wi?a mi, ?e gdy odpowiedzia?a „tak” na to pytanie, odmieni?o si? ca?e jej ?ycie. Zacz??a bardziej akceptowa? swego m??a i przesta?a ?y? w ?wiecie fantazji. Na ironi? losu zakrawa fakt, ?e nied?ugo potem on przesta? pi?. Mo?e mia?o znaczenie to, ?e przesta?a walczy? z wiatrakami.

Je?eli odpowiesz na to pytanie „nie”, to b?dziesz potrzebowa?a czasu, ?eby zaplanowa? sobie ?ycie bez w??czania w nie m??a. Musisz rozwa?y? skutki zmian, kt?re trzeba poczyni?. Musisz mie? rozeznanie, jakie przys?uguj? Ci prawa, jaka b?dzie Twoja pozycja finansowa. B?dziesz musia?a dowiedzie? si? tak?e o wielu innych sprawach. Mo?esz porozmawia? o tym z innymi kobietami, kt?re s? w podobnej sytuacji i kt?re wybra?y rozstanie. Pozostanie czy rozstanie – to kwestia indywidualnej decyzji. Radz? Ci podj?? j? kieruj?c si? tym, co b?dzie najlepsze dla Ciebie, a nie pragnieniem wywo?ania wstrz?su u niego. Je?eli chcesz odej??, nie r?b tego w z?o?ci, tylko po spokojnym rozwa?eniu sprawy.

Z pewno?ci? wyobra?asz sobie czasem, ?e je?eli tylko przestanie pi?, to wszystko b?dzie cudownie. Nic z tych rzeczy. Powr?t do zdrowia jest trudny. ?ycie nie stanie si? cudowne tylko dlatego, ?e on przesta? pi?. Minie kilka miesi?cy zanim nauczy si? my?le? o czym? innym ni? tylko o tym, ?eby si? nie napi?. Je?eli zwi??e si? z AA, polec? mu przyj?? na 90 spotka? przez kolejne 90 dni. Poczujesz si? zaniedbana. B?dziesz musia?a si? przystosowa?. Mo?e by? poirytowany. W ko?cu, stan?? twarz? w twarz ze swoim ?yciem. Musi patrze? na wszystko to, czego unika? dzi?ki alkoholowi. Radosna beztroska nale?y ju? do innego ?wiata. Nie mam zamiaru wchodzi? g??boko w problemy zwi?zane z trze?wo?ci?. Nie by?oby to zbyt pomocne. Wspomnia?am o nich tylko po to, ?eby? wiedzia?a, ?e trze?wo?? nie jest nieustann? rozkosz?. Pogr??enie si? w chorobie zaj??o du?o czasu Tobie i Twojemu m??owi, tak samo wydostanie si? z niej nie nast?pi w ci?gu jednego dnia. Szczere spojrzenie na siebie jest trudne. Ale nawet najtrudniejszy powr?t do zdrowia jest z pewno?ci? lepszy od pija?stwa.

Przysz?o?? nale?y do Ciebie. Pewnego dnia zdecydujesz, co chcesz z ni? zrobi?. Masz przed sob? ca?e ?ycie, kt?re mo?esz prze?y? w pe?ni, je?li sobie na to pozwolisz – z m??em lub bez niego. W miar? powrotu do zdrowia zobaczysz, ?e u?ywa?a? alkoholizmu m??a jako usprawiedliwienia dla w?asnego braku inicjatywy. Ju? tak nie b?dzie. B?dziesz przygl?da?a si? sobie. P?jdziesz na jaki? kurs dlatego, ?e tego chcesz, albo nie p?jdziesz, poniewa? tego nie chcesz, a nie dlatego, ?e on nie lubi Twojej samodzielno?ci. Odkryjesz, jak bardzo ?y?a? w jego cieniu. Gdyby on nie stan?? na Twojej drodze, czy potrafi?aby? zmierzy? si? z w?asnym strachem? Chodzi mi o to, ?e je?eli nie chodzisz na tenisa, poniewa? m?? wymaga od Ciebie, ?eby? wita?a go w domu, to mo?esz nie dostrzega? wtedy faktu, ?e boisz si? gra?, bo wstydzisz si?, ?e grasz s?abo. Mo?esz nie zdawa? sobie sprawy z tego, ?e l?kasz si?, i? kiedy? si? wyda jak okropnym jeste? graczem i ludzie b?d? ?a?owa?, ?e Ci? zaprosili. Jest to zupe?nie inna sprawa.

Alkoholizm mo?e by? cudown? wym?wk? dla unikni?cia g??bszego spojrzenia na rzeczywisto??. To wchodzi w krew. Mo?esz nawet nie u?wiadamia? sobie, ?e tak robisz. Czy to mo?liwe, ?e ta cz??? Ciebie, kt?ra nie chce si? rozwija?, nie chce te?, aby on by? trze?wy? Czy to mo?liwe, ?e ta cz??? Ciebie, kt?ra woli by? raczej jego matk? ni? ?on?, nie chce go trze?wego? C?? za okropne my?li.

Powtarzam Ci na r??ne sposoby, na wszystkie znane mi sposoby, pracuj nad swoim zdrowiem. Je?eli staniesz si? zdrowa, mo?esz robi? wszystko – przysz?o?? jest Twoja. Je?eli nie staniesz si? zdrowa, nie ma znaczenia co zrobisz. Zostaniesz z nim, czy go opu?cisz. B?dziesz robi?a same b??dy. Znam kobiety, kt?re wymieni?y jedno ma??e?stwo z alkoholikiem na drugie. Rozwi?zaniem jest praca nad sob?. Odkrycie siebie to cudowna przygoda ?ycia. Poznasz swoje mocne i s?abe strony. Jakiekolwiek by nie by?y, s? Twoje – mo?esz zmieni? to, co wydaje Ci si? konieczne do zmiany i rozwin?? to, co warte jest rozwini?cia. Mo?esz pracowa? nad tym, ?eby sta? si? najlepsz?, jak? tylko mo?esz by?. To w?a?nie oznacza bycie zdrowym. Czy jeste? tego warta? Tylko Ty mo?esz odpowiedzie? na to pytanie.

IX. PODSUMOWANIE

Po przeczytaniu tej ksi??ki a? do tego miejsca pewnie rozumiesz, jak musia? czu? si? Dawid, gdy stan?? przed Goliatem. Boryka?a? si? i borykasz z wyj?tkowo trudn? sytuacj?. Bez wzgl?du na to jak bardzo jeste? przygn?biona, musisz uwierzy? w siebie – ?eby prze?y?. Stajesz z proc? przed olbrzymem. Twoje obecne samopoczucie sprawia, ?e trudno Ci uwierzy?, i? wiele kobiet stosuj?c zasady omawiane w tej ksi??ce czuje si? znacznie szcz??liwiej. Wymaga to wiele ci??kiej pracy, ale warto j? wykona?. Prosi?am niekt?re z tych kobiet, ?eby podzieli?y si? swoimi przemy?leniami. Zna?am je wszystkie, gdy czu?y si? samotne i nie by?o w nich nadziei. Zna?am je wszystkie, gdy m??owie byli aktywnymi alkoholikami i nie by?o ko?ca przera?aj?cym scenom. Wielu z tych m??czyzn ju? nie pije. Niekt?rzy nawet przyznaj?, ?e zmiana postawy ?ony umo?liwi?a im osi?gni?cie trze?wo?ci. Inni nadal pij?, ale ich ?ony nie s? ju? chore.

Zadawa?am m??om i ?onom pytanie: „Jak? najlepsz? rad? mo?esz da? komu?, kto ?yje z otwartym problemem alkoholizmu?”

Za??czam ich odpowiedzi w takiej postaci, w jakiej je otrzyma?am.


Ruth ma 64 lata i jest gospodyni? domow?. Jej m?? jest na emeryturze i nadal pije. Nie uznaje tego, ?e jest alkoholikiem.

„Dbaj o swoje zdrowie. Mog?am powtarza? to sobie godzinami, ale nie to by?o dla mnie najwa?niejsze. Podstawow? spraw? dla mnie by?o u?wiadomienie sobie, ?e nie jestem odpowiedzialna za jego chorob?. Leczenie tej choroby jest zupe?nie inne ni? leczenie innych chor?b. Jest sprzeczne ze wszystkim, czego kiedykolwiek mnie uczono. Gdy mia? gryp?, to mog?am ugotowa? mu zup?, mog?am poprawi? mu poduszk? i sprawi?, ?eby by?o mu wygodnie. W tej chorobie musia?am pozwoli? na to, ?eby sam robi? sobie zup? i sam poprawia? sobie poduszk?. Jest to sprzeczne ze wszystkim czego mnie uczono”.


Donna jest dyplomowan? piel?gniark?. Pracuje tylko dorywczo, gdy? zdecydowa?a, ?e woli by? w domu ze swym czteroletnim synkiem. Jej m?? nie pije od o?miu miesi?cy.

„Poradzi?abym im chodzenie na spotkania Al-Anonu, ?eby mog?y podzieli? si? swoimi uczuciami z lud?mi, kt?rzy rozumiej? ich sytuacj?. Z lud?mi, kt?rzy j? prze?yli albo nadal prze?ywaj?. Tam zacz??am w?a?nie rozumie? ide? oderwania si?, zrezygnowania z ponoszenia odpowiedzialno?ci za problemy alkoholika i zrozumia?am, ?e potrzebuj? pomocy dla siebie. W ko?cu dotar?o do mnie, ?e nie jestem tam dla jego korzy?ci, lecz dlatego, ?e sama potrzebuj? pomocy. Jest to tak?e miejsce, gdzie nauczy?am si? ?y? w tera?niejszo?ci – w dniu dzisiejszym i w tej w?a?nie chwili, nie mog? przecie? zrobi? nic wi?cej. To jest moje osi?gni?cie. W gruncie rzeczy o to chodzi, m?wi?c w skr?cie”.


Pat jest matk? pi?ciorga dzieci. Pracuje jako pomocnik nauczyciela w klasie dla dzieci op??nionych w rozwoju. Pat i jej m?? s? alkoholikami, kt?rzy powr?cili do zdrowia.

„Jedynym s?owem, kt?re przychodzi mi do g?owy jest oderwanie si?. Werbalne i fizyczne – gdy to jest konieczne. I ca?kowite psychiczne oderwanie si? od choroby. Oderwanie si? powinno by? chyba poprzedzone wsp??czuciem dla schorowanego alkoholika. Wa?ne jest tak?e rozwijanie swojej w?asnej si?y, ?eby jak najlepiej wykorzysta? wszelkie mo?liwo?ci. To wszystko, co mog? powiedzie? na ten temat”.


Elaine pracuje na kierowniczym stanowisku w du?ym przedsi?biorstwie w New Jersey. Byli z m??em szcz??liwym ma??e?stwem przez osiemna?cie lat. Ostatnio jej m?? utrzymuje trze?wo??.

„Zaplanuj wyrwanie si? z tego, zaplanuj odej?cie i skieruj w tym kierunku wszystkie swoje wysi?ki – finanse, prac?, rodzin?. Sprawi to, ?e dzie? dzisiejszy, obecna chwila, stan? si? zno?niejsze. Mo?esz naprawd? ?y? dla swojej przysz?o?ci i podporz?dkowa? umys? i emocje w?a?nie temu celowi. Poza tym, nie musisz przecie? wykona? swojego planu, zawsze mo?esz zmieni? go i zosta?, ale zrobiwszy przedtem wszystko na poziomie duchowym, emocjonalnym i fizycznym – w celu od??czenia si?. Cz?owiek, kt?ry ma takie problemy musi by? zdolny do przetrwania ju? dzisiaj, a nie mo?na przetrwa?, je?eli ?yje si? ?yciem drugiej osoby. Pogodzenie si? z tym, ?e musisz co? zrobi? z w?asnym ?yciem zniweluje dzisiejsze problemy i u?atwi przej?cie przez dzie? dzisiejszy, a tak?e zaplanuje Twoje jutro. Czas gra na Twoj? korzy??. Planuj?c swoj? przysz?o?? mo?esz uwzgl?dni? taki okres, jaki Ci odpowiada – nastawiasz si? na dalek? perspektyw? lub tak blisk?, jak tego chcesz, b?d? musisz. B?d? w tym szczera. Wi?kszo?? ludzi nie opu?ci?aby pacjenta w ko?cowym stadium raka, ale to jest inna sytuacja, poniewa? w wypadku raka wiesz, kiedy nast?pi koniec. Z tego, co wiadomo o alkoholizmie wynika, ?e mo?e by? tu mowa o 15 lub nawet 20 latach – w zale?no?ci od osoby – i ?e bez zachowania abstynencji nigdy nie b?dzie poprawy. Decyzja dotyczy wi?c tego, co zrobisz ze swoim ?yciem. ?ycie drugiego cz?owieka jest poza Twoim zasi?giem”.


Donna prowadzi?a handel nieruchomo?ciami. Gdy jej m?? przesta? pi?, zrezygnowa?a z pracy. Maj? trzynastoletniego syna.

„Wydaje mi si?, ?e najwa?niejsze jest zaakceptowanie alkoholizmu jako choroby. Osi?gn?? to mo?esz dzi?ki lekturom i Al-Anonowi. Naprawd? wstrz?sn??o mn?, gdy kto? powiedzia? ?e alkoholik jest uzale?niony od alkoholu, za? jego wsp??ma??onek jest uzale?niony od alkoholika. Pami?tam, ?e us?ysza?am to zdanie, gdy wci?? i wci?? m?wi?am o moim alkoholiku. By?am bardzo zmieszana i z?a us?yszawszy to. Ale tylko wtedy, gdy zaakceptujesz alkoholizm jako chorob? i u?wiadomisz sobie to, jak bardzo jeste? w??czona w jego ?ycie – mo?esz zacz?? pracowa? dla siebie i nauczy? si? tego, co trzeba zrobi? aby si? oderwa?. My?l?, ?e najlepiej jest odnale?? siebie i oderwa? si? od alkoholika. Zrozumia?am, ?e dla oderwania si? i nauczenia si? ?ycia ze sob? musz? poszuka? pomocy z zewn?trz – doradcy, a potem Al-Anonu. Po??czenia tych dw?ch rodzaj?w pomocy. My?l?, ?e to by?o dla mnie najwa?niejsze”.


Phyllis jest matk? pi?ciorga dzieci. Pracuje w lokalnej gazecie. „My?l?, ?e najwi?kszym problemem jest strach. To najtrudniejsza sprawa, jak my?l?. Musisz go zwalczy? albo pracowa? nad przezwyci??eniem go. To jest najwa?niejsze. Tak d?ugo jak okazujesz strach, alkoholik b?dzie go wykorzystywa? dla uzyskania przewagi. Je?eli b?dzie wiedzia?, ?e nie mo?e wywo?a? Twojego strachu, to nie b?dzie go wykorzystywa?. Tak w paru s?owach, to jest to najwi?kszy problem, na ile znam t? spraw?”.


Elisa jest nauczycielk? w szkole podstawowej. Jej m?? jest jeszcze aktywnym alkoholikiem.

„Wydosta? si? z jego orbity i przesta? pr?bowa? wyci?gn?? go z alkoholizmu”.


Rosemarie jest piel?gniark? dyplomowan? pracuj?c? w szkole. Jest matk? czworga dzieci. Jej najstarsza c?rka przygotowuje si? do ?lubu. Zdecydowali si? nie podawa? alkoholu w czasie przyj?cia weselnego. Ojciec panny m?odej ci??ko pracuje nad utrzymaniem trze?wo?ci i jego potrzeby mia?y pierwsze?stwo.

„Opr?cz chodzenia na spotkania Al-Anonu stw?rz sobie swoje w?asne ?ycie, co sprawi, ?e znacznie ?atwiej b?dzie Ci si? oderwa?. Dla mnie t? mo?liwo?ci? by?a praca. W pracy mog?am by? sob?, a nie ?on? alkoholika. Nikt tam nie wiedzia? o moim problemie. Mog?am by? wolna przez siedem godzin na dob?. Pozwala?o mi to zaczerpn?? oddechu i zyskiwa?am si?? do zmierzenia si? z reszt? dnia. Stopniowo nauczy?am si? ?y? w oderwaniu od tego problemu przez 24 godziny na dob?”.


Marty ma czterech syn?w. Uczy gry na pianinie w domu i ma m??a, kt?ry od niedawna utrzymuje trze?wo??.

„Gdy zadzwoni do domu, ?eby powiedzie?, ?e si? sp??ni, albo gdy m?wi, ?e wychodzi na chwil?, nigdy nie pytaj, o kt?rej wr?ci. Po prostu podzi?kuj za informacje i powiedz: Zobaczymy si? p??niej”.


Paulina jest trze?w? alkoholiczk?. Jej m?? jeszcze pije. M?wi ona o tym, co pomog?o jej utrzyma? trze?wo??.

„Naucz si? oderwania od alkoholu, a nie od alkoholika. Dop?ki alkoholik nie b?dzie pozostawiony sam sobie, dop?ty b?dzie u?ywa? Ciebie jako usprawiedliwienia dla swojego picia”.


Bernadette ma dwie c?rki – nastolatki. Jest nauczycielk? w szkole ?redniej. Stwierdzi?a, ?e jej sytuacja jest nie do wytrzymania i teraz jest w trakcie rozwodu.

„A1-Anon. Osiem godzin nieprzerwanego snu, je?eli jest to mo?liwe. Przynajmniej jeden kr?tki odpoczynek w ci?gu dnia. Przynajmniej dwa spokojne posi?ki – samotne, je?eli jest to konieczne. Niezb?dne kroki w kierunku niezale?no?ci finansowej (spokojne). Gromadzenie pieni?dzy (spokojne)”.


Pat pracuje jako pomoc dentystyczna i jest matk? trojga dzieci. Jej m?? utrzymuje trze?wo?? od pi?ciu lat.

„My?l?, ?e jednym z najwi?kszych b??d?w jest my?lenie, ?e nic nie mo?esz zrobi?, ?eby oderwa? si? i zaj?? si? w?asnymi sprawami. Musisz zacz?? my?le? w bardziej zr?wnowa?ony spos?b, zanim b?dziesz mog?a co? zrobi?. Dosz?am do punktu, w kt?rym zrozumia?am, ?e zas?uguj? na co? wi?cej – i powiedzia?am: zr?b z tym porz?dek albo rozejd?my si?. M?j m?? odszed?, otrzyma? pomoc i potem wr?ci?. By?am gotowa podj?? ryzyko wi???ce si? z jego decyzj?, jaka by ona nie by?a”.


Gail prowadzi biuro medyczne. Jest m??atk? od 30 lat i ma dwoje doros?ych dzieci. Jej m?? bardzo aktywnie dzia?a w ruchu Anonimowych Alkoholik?w.

„Poszukaj wiedzy o alkoholizmie. Innymi s?owy, poznaj to, z czym si? zetkn??a?. Trzymaj z lud?mi, kt?rzy maj? ten sam problem i rozumiej? go. Podziel si? z nimi swoimi problemami i dowiedz si?, co o nich s?dz?. R?b co?. Najtrudniejsz? spraw? dla niekt?rych ludzi jest wyj?cie z problemem na zewn?trz. Decyzja dotycz?ca szukania pomocy jest najtrudniejsza. Trzymaj? wszystko w ukryciu tak d?ugo, ?e dla niekt?rych musi by? okropnym prze?yciem ods?oni?cie swojego problemu i m?wienie o nim otwarcie”.


Connie jest matk? sze?ciorga dzieci. Jej m?? przebywa obecnie w o?rodku rehabilitacyjnym dla alkoholik?w.

„Sta? obok jego problemu. Natychmiast poszukaj pomocy dla siebie. To wszystko, co mog? wymy?la? na ten temat. Czy? nie?”


Tak, Connie. Masz racj?. To jest rzeczywi?cie to. To jest to, w paru s?owach. Ca?a historia. Wszystko zosta?o powiedziane. Teraz zale?y to od Ciebie. Mog?abym przedstawi? Ci setki innych wypowiedzi, z kt?rych ka?da m?wi?aby to samo innymi s?owami. Idee prezentowane w tej ksi??ce naprawd? s? bardzo proste. Dowiedz si? tyle, ile tylko zdo?asz o chorobie alkoholowej. Po?wi?? swoj? energi? na stanie si? osob? zdrow? emocjonalnie, a nie na bycie wsp?lnikiem choroby. Nie masz nic do stracenia, opr?cz cierpienia. Nie masz nic do zyskania, opr?cz spokoju ducha. Dzisiaj jest pi?kny dzie?. Pozw?l sobie na to, by do?wiadczy? rado?ci ?ycia. ?yj dzisiaj, t? w?a?nie chwil?, ka?dego dnia tak samo – zaczynaj?c ju? teraz.


Îãëàâëåíèå

  • WST?P DO WYDANIA POLSKIEGO
  • WPROWADZENIE
  • I. PIERWSZE SPOJRZENIE NA PROBLEM
  • II. CO DZIEJE SI? Z TOB??
  • III. CO DZIEJE SI? Z DZIE?MI?
  • IV. ZBLI?AMY SI? DO UCHWYCENIA PROBLEMU
  • V. JAK MO?NA CI POM?C?
  • VI. JAK MO?NA POM?C TWOIM DZIECIOM?
  • VII. CO POWIEDZ? INNI?
  • VIII. CO Z PRZYSZ?O?CI??
  • IX. PODSUMOWANIE
  • Íàø ñàéò ÿâëÿåòñÿ ïîìåùåíèåì áèáëèîòåêè. Íà îñíîâàíèè Ôåäåðàëüíîãî çàêîíà Ðîññèéñêîé ôåäåðàöèè "Îá àâòîðñêîì è ñìåæíûõ ïðàâàõ" (â ðåä. Ôåäåðàëüíûõ çàêîíîâ îò 19.07.1995 N 110-ÔÇ, îò 20.07.2004 N 72-ÔÇ) êîïèðîâàíèå, ñîõðàíåíèå íà æåñòêîì äèñêå èëè èíîé ñïîñîá ñîõðàíåíèÿ ïðîèçâåäåíèé ðàçìåùåííûõ íà äàííîé áèáëèîòåêå êàòåãîðè÷åñêè çàïðåøåí. Âñå ìàòåðèàëû ïðåäñòàâëåíû èñêëþ÷èòåëüíî â îçíàêîìèòåëüíûõ öåëÿõ.

    Copyright © UniversalInternetLibrary.ru - ýëåêòðîííûå êíèãè áåñïëàòíî